Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-09-2009, 15:16   #11
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Mężczyzna sięgnął głęboko do swojego plecaka, wyjmując zeń pięknie zdobioną, metalową misę. Owy przedmiot nosił na sobie wzór identyczny do tego, który znajdował się na należącym do kapłana, świętym symbolu. Następnie dłoń zanurkowała w połacie szaty, zaciskając się na niewielkiej manierce, której zawartość została natychmiast wlana do ozdobnego naczynia. Mnoga ilość drobin opadła na podłogę, tworząc wokół miski zamknięty, piaskowy krąg. Jego twórca zajął swoje miejsce, chcąc pozyskać odpowiedzi potrzebne do rozwikłania tajemniczego zajścia. Z początku nic się nie działo. Aeron zdawał się zwyczajnie medytować nad utratą dawnego przyjaciela. Wtedy jednak zza czarnej bariery padło pierwsze pytanie, zaś pustynne granulki uniosły się ku górze, rozpoczynając chaotyczny taniec wokół swego właściciela. Rezonujący, pozbawiony wszelkiej emocji głos udzielił odpowiedzi. Potem kolejnej. I następnej. Z każdym, rozwikłanym zagadnieniem, pozornie z nikąd, na dnie misy pojawiało się coraz więcej błotnistej mazi a woda traciła na czystości, zyskując zgniły odcień. Piasek wirował znacznie szybciej. Mniej więcej w połowie tajemnego seansu, mężczyzna zatracił na moment swoją koncentrację. Zielona energia zaskrzyła w jego oczach a całe pomieszczenie zalała fala niemożliwego do wytrzymania gorąca, która zmusiła niewielką elfkę do cofnięcia się pod ścianę. Kapłan natychmiast otrząsnął się z dziwnego stanu, przywracając izbie pierwotną temperaturę. Upewniwszy się, że jego towarzyszce nic się nie stało, jakby nigdy nic kontynuował zadawanie swoich pytań do momentu w którym połączenie z wyższą siłą zostało całkowicie zerwane, zaś piach opadł ponownie na ziemię.
- Mając na uwadze to, czego się przed chwilą dowiedzieliśmy, zdaje mi się moja mała Aelie, że twoja przysięga zemsty będzie trudna do wyegzekwowania. Chodźmy jednak do dawnej izby Koryniona. Być może twoje zdolności okażą się bardziej skuteczne…

Tam też się udali. Kilka chwil, które to zajęło im dotarcie na miejsce, kapłan spożytkował starannie czyszcząc zdobione naczynie z błotnistych pozostałości. Następnie przekazał je stworzeniu, które nie odstępowało go na krok. Biały wartownik niemal bez słowa obserwował długouchą pannicę zarówno przed, jak i podczas trwania jej nietypowego występu. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że mimo szczerych chęci, jej emocje pozostają błędnie ukierunkowane. W połączeniu z nadmiarem energii, tak typowym dla każdego dziecka, tworzyło to kombinację, która stanowiła zagrożenie dla otoczenia, jak i samej siebie. Zaświadczył o tym koniec tajemnej prezentacji, kiedy to Elfka wybuchła nieskładną nawałnicą słów, po raz kolejny miotając hasła na temat sprawiedliwości i zemsty. Mężczyzna w białej szacie zdołał doszukać się w dziewczęcym monologu skąpej ilości sensu, jednak mimo to jedynie pokręcił zakapturzoną głową.
Jego dłonie na powrót ujęły misę.
- Widząc twoje niezadowolenie stwierdzam, że pozostało nam podążyć za jedyną wskazówką jaką mamy. Do dzieła więc moja droga. Szkoda czasu.
Słowa modlitwy rozniosły się rezonansem po całej komnacie, zyskując przy tym moc zaklęcia. Aeron wypełnił pojemnik kolejną porcją cieczy, jednak tym razem zawartość zaczęła ziać niebieskim światłem. Tafla wodna stała się solidniejsza i niemal przywodząca na myśl powierzchnię lustra. Przesuwając palcami po jej emanacji, kleryk wypowiedział krótkie polecenie. Zwierciadło zafalowało, kreując wyraźny, acz nietypowy obraz.
- Łańcuchy. Ludzka sylwetka. Kyton. Kto by pomyślał…


Kapłan mruknął sam do siebie widząc postać owiniętą metalowymi ogniwami, której skóra została przyozdobiona o karmazynowe tatuaże. Diabeł zdawał się stać na warcie, pilnując zagadkowych wrót. Kolejna niejasność nasuwała się samoistnie. Kto i po co uczyniłby z tej istoty wartownika w klasztorze należącym do mnichów? Jaki posiadał w tym cel? Następnym krokiem stało się dokładniejsze określenie lokalizacji. Wizja oferowana przez naczynie gwałtownie zmieniła swoje położenie, ukazując trójce patrzących budynek określony mianem biblioteki, oraz drzwi w jego wnętrzu, które prowadziły do podziemnych kondygnacji. Nie czekając dłużej, mężczyzna powstał i wymieniwszy porozumiewawcze spojrzenie z młodą Elfką, ruszył dalej świeżym tropem.
 
Highlander jest offline  
Stary 13-09-2009, 19:05   #12
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Podczas, gdy nieumarły – licz rozmawiał z jednym z uczniów, Aeron i Aelie udali się zgodnie z wolą kapłana pod budynek biblioteki. Jak, wcześniej wspominał Derryn, w tym miejscu mogli znaleźć, niejedną księgę, nie tylko o historii klasztoru. W tym budynku znajdowała się skarbnica woluminów a także różnych map. Ich jednak chwilowo nie interesowała żadna księga, ani żadna mapa. Ich celem, były bowiem podziemia budynku. Sama budowla miała kilkanaście stóp wysokości. Drewniane drzwi do środka, miały wyryte na swej powierzchni przeróżne scenki z życia mnichów, kreując ich na jednomyślną masę, organizm o jednej świadomości. Pod wpływem energicznego pchnięcia Aerona, drzwi otwarły się do środka, dając dwójce śledczych możliwość wejścia do środka. Stali na środku wielkiego holu. Przed nimi rozpościerały się schody prowadzące na piętro, zaś pod schodami znajdowały się kolejne drzwi. W holu panowała pustka i dołująca obserwatorów szarość, która u niewinnie wyglądającej elfki, wywoływała rosnącą irytację. Duet nie był zainteresowany piętrem, a wręcz przeciwnie. Droga do podziemi, była zupełnie wolna. Nic nie stało kompanom na przeszkodzie. Żadne drzwi, żadne kraty. Kompletnie nic.


Ruszyli naprzód. Schody, którymi wędrowali w dół, były prostymi odcinkami. Nastała jeszcze większa szarość. Duet nie miał z tym problemu. Droga była o dziwo dość męcząca, ponieważ stopnie, które pokonywali były dość wysokie. Byli pewni, że przebyli dobre kilka pięter. W końcu schody się skończyły i duet znalazł się w prostym korytarzu, w którym unosiła się masa kurzu, oraz śmierdząca wilgoć. W pewnym momencie korytarz zakręcał, lecz dalej już się nie rozwijał. Przed dwójką towarzyszy, stał stwór, którego Aeron dostrzegł wcześniej, za pomocą swej magii wieszczącej. Łańcuchy zabrzęczały, a diabeł wstał z ziemi. W ciemności zalśniły dwa, czerwone punkty, które były jego oczami. Kyton nie zrobił ani kroku. Ba. Nawet nie drgnął. Wejrzał chłodno i twardo na osobnika w masce i jego słodką towarzyszkę. Jego wzrok był porównywalny, do tego, jakim obdarzył go Aeron. Jego ciało było wytatuowane, zaś pozostałe miejsca, których widać nie było, zasłaniały ogniwa stalowych łańcuchów.


-Uprzedzano, mnie o waszym przybyciu.- odezwał się, przełamując wszechobecną ciszę. –Nazywajcie mnie Strażnikiem.- dodał po chwili. Jego głos był równie bezuczuciowy, jak ten, który odpowiadał na pytania Aerona, gdy kapłan wieszczył w komnacie martwego Koryniona. –Nie lękajcie się mnie. Nie zagrażam mieszkańcom klasztoru, ani ich gościom. Pilnuję, by nic nie opuściło tych tuneli.- wyjaśnił, nie pytany czart. –Jeśli chcecie tam wejść, to droga wolna. Ostrzegam jednak. Za tymi drzwiami znajduje się jaskinia, w której roi się od niebezpiecznych dla śmiertelników grzybów. Te istoty wydzielają niebezpieczne dla zdrowia nasiona.- kontynuował –Choć widzę, że mężowi, to nie zaszkodzi.- zakończył, mierząc Aerona kompletnie wyjałowionym z uczuć – spojrzeniem.
 

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 13-09-2009 o 19:10.
Nefarius jest offline  
Stary 14-09-2009, 18:02   #13
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
-Ho-ho ho! Dla niewiasty również to żadna przeszkoda! elfka zaśmiała się śmiechem godnym panny z najwyższych warstw społecznych. -Ale ale, panie czarcie. splotła dłonie za plecami i spojrzała na łańcuchowego stwora wzrokiem pełnym niewinnej ciekawości -Kto panu taką pracę domową zadał, takie pilnowanie tunelu? To bardzo odpowiedzialna praca!
Czart wejrzał chłodno na niewiastę, żartującą sobie z niego. Wydał z siebie tylko charczący pomruk.
-Nieładnie tak odpowiadać, to bardzo niegrzeczne. ALE! Nie masz tutaj kontaktu z ludźmi, więc można to wybaczyć, jeśli grecznie, odpowiesz prawda...och, chyba że miałeś okazje rozwinąć się socjalnie. Miałeś, czy nie miałeś? Czart zmrużył oczy. Dopiero po kilku chwilach kolejny raz warknął i w końcu się odezwał. -Chcecie wejść, czy nie?- spytał znudzony.
Dziewczyna skrzywiła się lekko, z ustami nieznacznie rozwartymi. Prawdopodobnie dokonywała właśnie tytanicznego wysiłku woli, przez tego diabła. W końcu, uśmiechnęła się podejrzanie i nie ruszając głową, przesunęła wzrok na stojącego obok kapłana.
-Panie Aeronie, muszę się przyznać, że nie odrobiłam ostatniego zadania ze szkoły Przyzywania... zaczęła cicho -Co się dzieje ze sprowadzonym, który był zakontraktowany na jakieś zadanie, a w jego trakcie zostaje sprasowany?
Osobnik w białej szacie przyglądał się temu wszystkiemu dość spokojnie. Kiedy mała zadała mu pytanie, odpowiedział taktownie i wyważenie. Jak na każdą inną, teoretyczną zagwozdkę.
- Cóż. To samo co z każdą inną istotą związaną ową metodą. Pozostaje… jak to barwnie określiłaś „sprasowany”. Niezdolny do wykonywania dalej zleconych mu czynności.
Diabeł wciąż był poważny, jakby nie bardzo wiedział, o co chodzi konsultującej się parze. Milczał i czekał, jaka będzie odpowiedź na jego ostatnie pytanie.
-Co powiesz na to, by sprawdzić, czy ten tutaj został przyzwany, czy sprowadzony? Wyniki sprawdzianu dostaniemy dopiero za tydzień, a chciałabym sprawdzić, czy zaznaczyłam dobrą odpowiedź.
Zielone ogniki za maską zwęziły się w ciasne szpary, a kapłan sam zadał pytanie.
- Powiedz mi diable… kto wyznaczył ci zadanie strzeżenia tych wrót? Czy była to ta sama osoba, która uświadomiła cię o naszym przybyciu?
Czart milczał długą chwilę. -Nie. Osoba, która uświadomiła mnie o waszym przybyciu, to Derryn. Istota, która mnie tu przyzwała, jest znacznie potężniejsza niż ten mnich.- odrzekł chłodno -To jedna z person, która brała udział w budowli klasztoru.- wyjaśnił.
- Kim więc jest i jak zwie się druga istota?
Diabeł zmrużył oczy po raz kolejny i uśmiechnął się złowrogo. -To Aramil Silverhand.- odrzekł -Elfi mag, który pomagał zabezpieczyć to miejsce. Dlatego też przyzwał mnie, bym strzegł wejścia do jaskini, aby nic z niej się nie wydostało.
-Haaa? Silverhand? Zadaje się z czartami? Nie zabraliście mu przypadkiem tatusia? młodej wyrwało się nagle i niespodziewanie. Spoglądała na łańcuchowca ze szczerym zainteresowaniem i zdziwieniem. Czart wyszczerzył ostre zęby, zabrzęczały łańcuchy. -Nie. Jego ojca zabiły demony, nie diabły.- Machnięcie delikatną dłonią. -Demony, czarty, jeden bies. Co tam w ogóle jeszcze jest, poza grzybami? Coś wartego spaceru w takich warunkach? Diabeł wzruszył ramionami. Znów rozległ się brzdęk łańcucha. -Nie wiem. Nigdy tam nie byłem.- wyjaśnił.
-...stróż się znalazł. Jak masz tego pilnować, skoro nawet nie wiesz, co może stąd wyjść? Może jesteś po prostu tutaj by upewnić się, że jak mieszkaniec tego tego wyjdzie, to nie będzie musiał długo szukać czegoś do jedzenia. Mmm! Diabeł milczał.
-Jesteś bardzo rozmowny. A chociaż wiesz po co im ten tunel, skoro pełen jest tak paskudnych rzeczy? Kyton przytaknął ruchem głowy. -Czasem mistrzowie posyłają tu obiecujących uczniów po składniki do mikstur.- wyjaśnił.
-Doskonale. Obiecujesz, że będziesz już grzeczny, socjalny, zawsze będziesz się uśmiechał na mój widok i czyścił buty? Diabeł milczał długo. -Nie mam butów. A z uśmiechem mi nie do twarzy. Ale rzeknij mi piękna pani, czy nie jestem dość uprzejmy? Weź pod uwagę mój rodowód.
-Gdy obcujesz z damą mojego kalibru, nie ma górnej granicy uprzejmości. Odpowiedź padła szybko, z wniosłością i dumą. -Jest tylko nieskończoność. I miałam na myśli czyszczenie moich butów, gwoli ścisłości. Więc jak, pokażesz jakąś chęć naprawy swojej osoby i pójdziesz sprawdzić co jest w tym tunelu?
Diabeł uderzył w żelazne wrota, które po chwili się otwarły. Przed duetem śledczych rozpościerała się potężna jaskinia, z której wydobywał się specyficzny zapach ziół. Towarzysze widzieli świecące kapelusze wielu grzybów, wielkości ogra, albo i jeszcze bardziej. -Zostałem wezwany by strzec korytarza, przed istotami z jaskini, nie mogę się stąd ruszyć.- wyjaśnił.
-Heh. Niech Ci będzie. Ale pamiętaj, jeśli zobaczę że nie wykonujesz swojej pracy poprawnie... Pogroziła Kytonowi palcem, jednocześnie puszczając mu oczko.
-Więc, kapłanie. Ruszamy? ścisnęła mocniej swój kostur, upewniając się, że ochronne moce wokół niego zawinięte wciąż funkcjonują tak, jak funkcjonować mają. Mężczyzna bez słowa kiwnął głową. Ruszyli.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline  
Stary 14-09-2009, 23:27   #14
 
mamra22's Avatar
 
Reputacja: 1 mamra22 ma wyłączoną reputację
Licz błądził po olbrzymim kompleksie w poszukiwaniu brata Hookara. Nie zwracał uwagi na czas jaki mu to zajmuje, nie niecierpliwił się ani nie śpieszył. Komuś z perspektywą nieśmiertelności czas przestawał wydawać się czymś ważnym. Z godną pozazdroszczenia cierpliwością wypytywał mijanych ludzi o cel swoich poszukiwań, starając się jednocześnie stosować do prośby brata Derryna i nie niepokoić zbytnio uczniów. Wreszcie nieumarły osiągnął swój cel, odnajdując mnicha w jego komnatach.
- Nie bój się przyszedłem tylko porozmawiać
Powiedział widząc niepokój w oczach Hookara.
- Wiem że śmierć mistrza Koryniona była dla Ciebie wielkim ciosem. Przykro mi że musisz znowu wracać do tamtych nieprzyjemnych wydarzeń, rozumiesz jednak że jesteś jedynym świadkiem o jakim wiemy. Myślę że ty też chcesz wyjaśnić tę sprawę, dlatego odpowiesz mi szczerze na kilka pytań.
Licz nie wiedział czy zdołał uspokoić mnicha, ale sądząc po reakcji chłopaka był gotowy jeszcze raz zagłębić się w tamte straszne chwilę.
- Powiedz mi co takiego ważnego wydarzyło się że posłano cię po mistrza Koryniona?

-Właściwie nic. Po prostu nie pojawił się na śniadaniu, oraz na południowym treningu. Z początku mistrzowie myśleli, że medytuje, jednak od świtu do południa jest jednak sporo czasu. Dlatego mnie posłali.-
wyjaśnił
-Czy wcześniej przeczuwałeś że dzieje się coś złego, czy dopiero przy drzwiach do jego kwatery?
-Dopiero, kiedy zapukałem i mistrz nie odpowiadał
-Czy w nocy poprzedzającej to wydarzenie działo się cokolwiek dziwnego? Interesuje mnie choćby najmniejszy szczegół który wydał Ci się dziwny.

Młody mnich zamyślił się i milczał dość długo.
-Nie panie. Nie przypominam sobie niczego takiego.
Licz zasępił się i potarł w roztargnieniu skroń.
-Dobrze spróbujmy inaczej. Czy jakiś obcy przybył do klasztoru w przeciągu miesiąca przed jego śmiercią?
Znów zapadła długa cisza.
-Tak, jeden krasnoludzki kupiec, lecz był tylko jedną noc i było to kilkanaście dni przed śmiercią mistrza.
-Czy sprzedawał jakieś magiczne przedmioty?
-Nie. Nie handlujemy z nikim, kto do nas wita.-
odrzekł. Pierwsza konkretna informacja jaka wydała się nieumarłemu istotna. Mimo wszystko warto zapytać któregoś z nauczycieli. Licz wątpił aby zakaz handlu obejmował wszystkich w klasztorze. A nawet jeśli zasady są po to aby je łamać.
-Czy ktoś źle życzył mistrzowi. Może chciał zając jego miejsce, albo nie mógł znieść że ten faworyzuje kogoś innego? Oczywiście ta rozmowa pozostanie między nami.
-Ah skąd!-
oburzył się mnich -Każdy członek klasztoru szanował mistrza i był mu wdzięczny, za to, że można tu ćwiczyć i trenować. Takiej opcji nie dopuszczam nawet do świadomości.
-W porządku ostatnie pytanie. Czy szkolicie się w sztukach mogących wywołać taką śmierć?

Uczeń spojrzał w spojenie ściany z sufitem szukając w umyśle odpowiedzi na pytanie licza.
-Niektórzy nasi bracia szkolą się korzystać z siły umysłu, jednak żaden nie ma takiej potęgi.
-Dobrze dziękuje Ci za poświęcony Mi czas.

Mnich ukłonił się z szacunkiem i odprowadził nieumarłego wzrokiem do drzwi. Tak naprawdę informacje jakie zebrał Oriserus nie przybliżyły go zbytnio do rozwiązania tajemnicy. Pomimo szczerego oburzenia na myśl że współwinny śmierci może być któryś z braci, liczowi cały czas to właśnie ta hipoteza była najbliższa. Na razie jednak postanowił bliżej zbadać trop owego krasnoluda. Być może pojawił się po prostu w niekorzystnym miejscu i czasie, choć możliwe było że maczał palce w tajemniczej śmierci.

Licz postanowił odszukać brata Derryna, jako najbardziej kompetentnego z zakonników. Podobnie jak przy poprzednich poszukiwaniach, nie szło to łatwo, jednak przypadkowe spotkanie koło biblioteki zmieniło zamiary Oriserusa. Jeden z uczniów wprawdzie nie wiedział jak odnaleźć przełożonego, jednak wskazał gdzie udali się kapłan z elfką. Podniecenia z jakim mówił o podziemiach zaciekawiło nieumarłego. Co też ciekawego mogły skrywać owe katakumby?
Nieumarły ruszył śladami dwójki detektywów. Głosy dobrze niosły się w podziemiach, więc udało mu się wychwycić część z rozmowy elfki z czartem. Wprawdzie była to tylko końcówka, ale wyjaśniła obecność istoty. Coraz bardziej zaciekawiony licz ruszył ku otwartym wrotom. W marszu zaczął recytować inkantacje, wykonując jednocześnie skomplikowane ruchy ręką ściskającą kawałek skóry, i przywołując wokół siebie niewidzialne pole energii. Była to jego magiczna zbroja, bez której nie zapuszczał się w niebezpieczne rejony.
 
mamra22 jest offline  
Stary 15-09-2009, 17:04   #15
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Motyw

Aeron i Aelie zdziwili się lekko, gdy niespodziewanie dołączył do nich drugi w śledczej grupie nieumarły, choć nie dali tego po sobie poznać. Licz zrównał się w chodzie z kompanami i razem zagłębili się, w rozciągającej się jamie. Podziemny korytarz miał dość równe podłoże, prowadzące pod lekkim kątem w dół. Podłoże było śliskie, jakby wciąż wilgotne, mimo iż z sklepienia pieczary nie kapała ani kropla wody. Z każdym krokiem towarzysze czuli coraz to intensywniejszy zapach mieszanki, która musiała wydobywać się z wspomnianych przez czarta grzybów. Na drodze nie sposób było natrafić na jakąś nierówność czy kamień, jednak mimo to trójce szło się dość ciężko, gdyż nieustannie musieli zważać na zachowanie równowagi, na śliskiej powierzchni podłoża. Aelie czuła lekkie ukłucie w skroni. Odczuwała lekki i znośny ból głowy.
Przebyli dobre tysiąc stóp. Na nierównych ścianach unosiła się lekka bladobłękitna poświata, której obecność była spowodowana cieniutkimi białymi żyłkami, pnącymi się po gładkich skałach. Kompani byli niemal pewni, że żyłki są jakoś związane z grzybami, które to mieli spotkać na swej drodze. Gdy minęli pierwszy zakręt na swej drodze, znaleźli się u wejścia ogromnej pieczary, w której roiło się od dziwacznie wyglądających organizmów, emanujących niebieską poświatą. Znajdowały się wszędzie. Ich rozmieszczenie było kompletnie nieregularne i tak bardzo chaotyczne, jakby sama Lolth odpowiadała za ich położenie. Tkanki organizmu, były różnej wielkości. Jedne nie większe od pięści dziecka, inne wielkości plecaka, zaś największe, które swoje miejsce znalazły sobie na ścianach i suficie, miały wielkość dorosłego krasnoluda. Twory przypominały nieco popularne w pomroku śluzy, jednak z całą pewnością nimi nie były. Żyłki i tu były, jednak znacznie grubsze, rozsiane po całej jaskini, łącząc kępki błękitnychorganizmów.

Z każdym pokonanym krokiem towarzysze czuli jeszcze bardziej intensywny zapach, który zdawał się być nie do zniesienia.
Czekajcie!- rozległo się w jaskini. Nastała niezwykła cisza. Dopiero teraz śledczy zorientowali się, że panujący tu wszechobecny szum był wcześniej niezauważalny. Odnosili mylne wrażenie, że w jamie ciągle było cicho. Do kompanów dobiegł kleryk w służbie Kelemvora. Mężczyzna był zdyszany, zaś jego twarz przybrała purpurowego koloru z powodu zmęczenia, po długotrwałym biegu w ciężkim opancerzeniu.
Myślałem, że was już nie dogonię.- wysapał. Mężczyzna zamilknął, rozglądając się po całej jaskini. Po chwili kompani mogli usłyszeć wzmagający się szum. W końcu zakończyli chwilowy postój i ruszyli dalej. Droga nie była już tak nieprzyjemna, gdyż po powierzchni pod stopami wędrowców rozciągały się wyczuwalne żyłki, które choć budziły niepokój, to jednak zapewniały większą stabilność. Czwórka śledczych opuściła potężną jaskinię, znajdując się znów w dość wąskim korytarzu. Żyłki tutaj znów zmalały i nigdzie nie było niebieskich organizmów, przypominających śluz. W jaskini było duszno i gorąco.
-Co to?- rzucił kleryk, gdy kompania opuściła kolejny raz korytarz i znalazła się w kolejnej potężnej jaskini. Jak w złudzeniu optycznym, podobnie jak w poprzedniej jaskini, ściany były tu porośnięte ogromnymi połaciami niebieskiego organizmu. Żyłki przysłaniały niemal każdy cent skał. Jama zdawała się nie mieć dalszych przejść, choć była możliwość, że dalsza droga jest zagrodzona zlepkiem niebieskich żyłek. Na środku pieczary znajdował się kolosalny zlepek niebieskich ciał. Twór rósł aż pod samo sklepienie jaskini, mierząc ponad sto stóp, zaś swoją objętością zajmował drugie tyle. Z ciała ogromnego organizmu wyłaniały się żyły wielkości ludzkiego uda, które znikały w skalnych szczelinach i pod mniejszymi kępkami niebieskiego ciała, porozrzucanego po ścianach i suficie. Całość wyglądała dość efektywnie.
-To ten grzyb nie?- spytał Margod. Odpowiedź jednak była zbyt oczywista, by ktokolwiek musiał jej udzielać…
 
Nefarius jest offline  
Stary 17-09-2009, 20:51   #16
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Pustynny wędrowiec nijak nie mógł doszukać się sensu w kontynuowaniu rozmowy z istotą pochodzącą z niższych planów toteż, zaledwie kilka chwil później, dwójka ponownie ruszyła w celu odszukania czegokolwiek, co mogłoby rzucić nieco światła na zagadkowy zgon. Po prawdzie Aeron najchętniej odesłałby diabła tam skąd przybył, zaopatrując go wcześniej w nieco bolesnych wspomnień. Jednak obecność Aelie przy całej sytuacji uniemożliwiła mu wprowadzenie tego planu w życie. Mocno wątpił aby zgorszyła się takim spektaklem, ale mając na uwadze wcześniejsze nastawienie długouchej... nie chciał podsuwać jej pomysłów na przyszłość. Ktoś mocno spartaczył wychowanie tego dziecka, on zaś nie zamierzał dolewać oliwy do ognia. Marsz trwał, zmianie uległy jedynie widoki jakie ukazywały się ich oczom. Zamaskowany jakiś czas rzucał ukradkowe spojrzenia w stronę niewielkiej Elfki, wspominając słowa owiniętego łańcuchami przybysza. Po drodze dołączyli do nich Margod i Oriserus. Ich ponowne towarzystwo mogło okazać się pomocne.

Aeron musiał przyznać, że był pod niemałym wrażeniem tolerancyjności przejawianej przez Akh-Naphurr’a. Biorąc pod uwagę symbolikę wskazującą na to iż jego boskim patronem jest Kelmevor, ktoś mógłby pomyśleć, że mąż ze starannie przyciętym zarostem okaże się zapatrzonym w dogmat własnej wiary pieniaczem, dążącym do natychmiastowej eksterminacji… chociażby takiego Orisersusa, który otwarcie eksponował swoje nieumarłe walory. A tu proszę, taka miła niespodzianka. Taka wyrozumiałość! Biel pokręciła łepetyną i wydała z siebie delikatny pomruk zadowolenia, choć to zostało w nim niemal natychmiast zgaszone przez panującą wokół scenerię.

Całość jaskini wyglądała jak sen szaleńca. Nawet kolejne warstwy piekła sprawiały wrażenie lepszych pod względem estetycznym, zaś sługa pustyni nie mógł pozbyć się wrażenia, że rezyduje wewnątrz czyjejś klatki piersiowej, podziwiając wypaczony mięsień sercowy. W swojej karierze widział wiele rzeczy. Rozkładające się zwłoki, ożywione szkielety, wnętrzności wypruwane z pechowców którzy wciąż żyli. Cierpienie i agonię. Mimo to był… zdegustowany. Parł do przodu bez słowa, trzymając ręce w przydużych rękawach i dopiero komentarz drugiego kleryka wyrwał go z chwilowego zamyślenia.
- Czymkolwiek to jest, nie wygląda jak standardowy grzyb…
Mruknął odziany w biel, poddając dziwaczny obiekt dokładniejszym oględzinom. Nawet chodzące, pozornie humanoidalne Myconidy nie osiągały tego typu gigantycznych rozmiarów, a przecież same w sobie stanowiły już niezwykłe odstępstwo od normy. Grube korzenie, które obszernością dorównywały ludzkim kończynom, także nie były… typowe.
- Te nabrzmiałe, białe miejsca stanowią jakiś mechanizm obronny. Nie wiem jak dokładnie działa, ale najbliższym porównaniem zdaje się być ten posiadany przez purchawki.
Przerwał na chwilę wywód, upewniając się, czy wszyscy zebrani wiedzą o czym mówi. Dla pewności zdecydował się sprecyzować swoją poprzednią myśl.
- Wobec czego, jeśli zbliżymy się do tej istoty na nieodpowiednią odległość, owe bulwy pękną, zapełniając całą tą jaskinię swoją szkodliwą zawartością.

Jakakolwiek by ona nie była. Oriserus i biały kapłan zdawali się względnie bezpieczni jeśli chodziło o wszelkiego rodzaju lotne ustrojstwa, jednak tego samego nie można było powiedzieć o Aelie i Margodzie. Najbardziej oczywistym, a zarazem najbardziej ekstremalnym rozwiązaniem zdawało się spalenie tego wszystkiego do gołej ziemi, jednak wątpił aby reszta zebranych zareagowała z aprobatą na taką propozycję. Zwłaszcza, że nie zdążyli poznać jeszcze roli owego absurdalnego organizmu.
- Nie zdołałem jeszcze ustalić czym to coś właściwie się odżywia. Jest zbyt duże aby móc przeżyć jedynie na… nieważne. Chyba właśnie znalazłem odpowiedź na swoje pytanie…
Zielone światło wewnątrz maski przybrało na sile, okazując jeszcze większe zainteresowanie niż przed chwilą. Dla tych, którzy nie zrozumieli jego subtelnego przekazu, Aeron uniósł bezczelnie palec jak i resztę dłoni, wskazując w stronę kawałka tkaniny, przygniecionego jednym z konarów. Pozornie, ta zdawała się pozbawiona większego znaczenia, jednak gdy przyjrzeć się dokładniej okazała się… identyczna do szat, które nosili na sobie mnisi z klasztoru. Całość wyglądała tak, jakby właściciel poszarpanego ubrania został przygnieciony żylastym odnóżem należącym do istoty i tam już pozostał, zapewne stając zmieniając swą życiową rolę na tą pożywienia.
- Nie wiem jak zapatruje się na to reszta, ale ja mam ochotę dokonać całopalenia tego miejsca. Jeszcze większą niż kilka chwil temu. Najpierw jednak wypadałoby wydobyć pozostałości tego nieszczęśnika. Może rzucą nowe światło na naszą sprawę…
Kapłan w bieli spojrzał pytająco na resztę swoich towarzyszy.
 
Highlander jest offline  
Stary 18-09-2009, 16:31   #17
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Głowa mnie boli…- narzekał niespodziewanie Margod. Mężczyzna gładził się wskazującymi palcami po skroniach. Jego niemrawy wyraz twarzy tylko potwierdzał głośne wyrażanie swych emocji. Wykrzywione usta przypominające grymaszące dziecko stały się niezmiennym obrazem na twarzy mężczyzny. Pozostali członkowie śledczej grupy wciąż badali potężnego grzyba, który zajmował sporą część posępnej jaskini. Licz, w towarzystwie elfki przyglądali się wskazanemu przez Aerona korzeniowi, który prawdopodobnie przygniatał martwego mnicha. Kompani byli zaintrygowani losem właściciela kawałka mniszej szaty. Nagle po jaskini rozbiegły się głośne i donośne słowa wypowiadanej przez Kelemvoryty zaklęcia. Pozostała trójka towarzyszy wejrzała błyskawicznie na męża. Kleryk miał rozłożone ręce i recytował modlitwę, skupiony na poprawnej treści recytowanych słów. Jako, że Aeron znał się na magii objawień, rozpoznał czar, który rzucał jego kompan. Poczuł dziwny zastrzyk bólu, moment po tym jak rozpoznał leczącą magię. Aelie nie poczuła różnicy, po tym jak kleryk skończył czarować. Oriserus i Aeron poczuli opuszczającą ich siłę.
-Nieumarłe śmiecie!- krzyknął niespodziewanie –Kelemvor rozkazał mi zniszczyć wasze gnijące ścierwa!- dodał po chwili.

Towarzysze nie zdążyli w ogóle zareagować, gdyż jedna z potężnych żył, wijących się między wystającymi skałami uniosła się i błyskawicznie oplotła ciało kleryka, w sekundę je miażdżąc. Po chwili grube ramię uniosło się na wysokość piętnastu stóp, by następnie poluzować zacisk i spuścić drgającego trupa kapłana do dość głębokiego koryta, w którym wcześniej spoczywało. Ramię runęło na ziemię, przygniatając jeszcze bardziej trupa Margoda. Zapadła ponura cisza. W powietrzu unosił się pył i kurz, po tym jak żyła energicznie uderzyła o podłoże. Przygotowana do walki trójka kompanów była dość zaskoczona. Pierwszym składnikiem, rzutującym na ich odczucia było niezrozumiałe zachowanie Kelemvoryty. Mężczyzna zaatakował swych towarzyszy, kilka chwil wcześniej zachowując się jak zatroskany kompan. Drugim zaś składnikiem było zachowanie błękitnego tworu, podobnego do grzyba. Organizm musiał być przygotowany na taki rozwój akcji, ponieważ na przykładzie martwego mnicha można było stwierdzić, że nie pierwszy raz tak się zachował. Być może na takiej zasadzie się odżywiał. To by też tłumaczyło, fakt, braku organizmu, na którym grzyb mógłby pasożytować. Dlaczego twór nie atakował dwójki nieumarłych oraz elfki? Odpowiedź na pytanie leżała tylko i wyłącznie w kwestii domysłów śledczych. Nagle błękitne bulwy, rozsiane po jaskini i trzonku potężnego tworu zaczęły falować i pulsować…
 
Nefarius jest offline  
Stary 19-09-2009, 20:33   #18
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
No i szlag trafił atmosferę pozbawioną drużynowych konfliktów. Pustynny Wędrowiec powinien był zmienić profesję na czarnowidza. Wydając z siebie nieznaczne westchnienie rozczarowania zachowaniem Margoda, boski sługa uświadomił sobie, że jego wcześniejsze przeczucia względem pieniacza Kelmevora okazały się być trafne. Zarówno on sam jak i brodaty licz zostali obdarowani zastrzykiem pozytywnej energii, co nie odbiło się zbyt dobrze na ich samopoczuciu. Zamaskowany kleryk uniósł swój święty symbol, mając zamiar odpłacić pięknym za nadobne, lecz wtedy… no właśnie. Dziwaczna macka owinęła się wokół niefortunnego agresora, miażdżąc jego sylwetkę. Truchło runęło na ziemię, drgając w konwulsjach i przypominając sobą nadzianego na igłę owada.
- Muszę powiedzieć, że widziałem wiele rodzajów śmierci. Jednak żaden z nich nie może mierzyć się z tym. Przynajmniej pod względem absurdu i głupoty.
Rzucił w stronę czarodzieja i Elfki, nie kryjąc nuty złośliwego rozbawienia.

Wiedział, że nie mógł sobie pozwolić na dalsze zwlekanie, a jak najszybsze powstrzymanie dziwacznej istoty stało się dla niego głównym priorytetem. Uszkodzenie ciała ukrytego pod jednym z korzeni nie wchodziło w grę. Jedno z zaklęć kapłańskich niemal natychmiast uleciało z jego głowy, zastąpione przez sklecone naprędce słowa modlitwy. Gdy ta dobiegła końca, w prawicy Aerona pojawił się bojowy przedmiot, który zdawał się być utkany z jaśniejącej, złotej energii. Młot bitewny pulsował boską mocą. Kapłan odpowiedzialny za jego powołanie zamachnął się gwałtownie, zaś uwolniona, energetyczna poświata przecięła powietrze, skrząc przy tym i szumiąc. Ciśnięta manifestacja uderzyła bezbłędnie w wyznaczony jej cel, po czym eksplodowała oślepiającym światłem.
 
Highlander jest offline  
Stary 20-09-2009, 19:16   #19
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Elfka lubiła spacerować pośród kwiatów, bawiąc się z motylkami, obserwując radośnie ćwierkające ptaszki, a okazjonalnie obrócić jakiegoś irytującego natręta w proch, w takich właśnie pięknych okolicznościach natury. Nie lubiła za to miejsc takich jak to; śliskich i wilgotnych, w dodatku nie od krwi, tylko jakichś bliżej nieokreślonych...warunków. Tak jakby, czuła się nerwowa, silniej ściskając swój kostur, gotowa robić bardzo ładne rzeczy nieładnym istotom. A te żyłki...nie byłyby złe, ale wywoływały u niej wrażenie, że wchodzą do pieczary jakiegoś inteligetnego organizmu, którego umysł oplątuje okolice poprzez właśnie takie niebieskie drogi i szlaki. Niebieski. Kolor dość jednoznacznie się kojarzący. Na szczęście, dołączyli się do nich pozostali! Jak bardzo się cieszyła, jak bardzo dawała tego oznaki słodkim uśmiechem, przypominającym infatylne i naiwne dziecko! Ale ona się cieszyła. Cieszyła, że w razie czego, to najpierw ich zjedzą. Podczas wędrówki, starała się unikać kontaktu z żyłkami; a gdy okazało się, że jest to niemożliwe, bezczelnie wzniosła sprzeciw wznoszcząc się w powietrze, bez słowa czy gestu. W końcu napotkali to, hm...coś. Nie miała ochoty szukać dla niego imienia, ani sprawdzać, czy jakieś już posiada;
Po co przejmować się nazwą czegoś co zaraz zamieni się w coś zupełnie innego, bardziej odpowiedniego dla jej humoru?
Ból głowy troszkę ją zirytował. I potwierdził w pewnym stopniu, w jaką sferę istoty celuje ów grzyb swoimi tajemnymi metodami; i gdy tak sobie dedukowała, to kapłan zaczął pokazywać swoją prawdziwą naturę A MOŻE JEDNAK NIE? Oj nie, nie wydawało jej się. Ktoś o tak zamkniętych horyzontach nie mógłby być przyjacielem kogoś tak otwartego i miłego jak Korynion! Z pewnością, to ten grzyb zrobił z mózgu biedaka gąbkę nasączoną głupimi pomysłami. A skoro już swoje właściwości ujawnił, to znaczyło, że pora...och, kapłan (ten żywy, znaczy nie żywy, ale wciąż skwapliwy) też zrozumiał. Widząc zaklęcie jakie wybrał, uśmiechnęła się niewinnie; skoro taki jego wybór, ona doda coś od siebie! Czas młota i wilczej zamieci, tak? Czy może szło to inaczej? Nie było jednak czasu na rozmyślania. W akompaniamencie początkowo cichego, a potem głośnego niczym wrzask basowego buczenia, energetyczna emancja przypominająca motylka uderzyła w ciało grzyba, z zamiarem ochłodzenia jego gorących zamiarów.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline  
Stary 21-09-2009, 22:29   #20
 
mamra22's Avatar
 
Reputacja: 1 mamra22 ma wyłączoną reputację
Licz starał się zachować równowagę, i nie poślizgnąć się nad podłożu, idąc wydrążonymi tunelami. Obecność niebieskich narośli nie spędzała mu snu z powiek. Ot przypominały mu żyły jakimi wypełnione było ludzkie ciało, co skłoniło go do oglądnięcia swojej ręki. Po raz kolejny popadł w zadumę jakie przemiany przeszło jego ciało. Przez te wszystkie lata nieraz rozmyślał nad tym faktem, zawsze pobudzony jakimś bodźcem. Z zadumy wyrwał go dopiero głos drugiego kapłana, który dołączył do reszty.

Wreszcie dotarli do jaskini, wypełnionej tym niebieskim czymś. Oriserus, podobnie jak Aeron przyglądał się z ciekawości dziwnemu tworowi, samemu jednak nie komentując, w milczeniu przyjmując wyjaśnienia kapłana. Zwłoki mnicha niezbyt go przejęły. Ot śmierć jakich wiele, choć trzeba przyznać że nieco urągająca honorowi zakonnika. Nie zwracał także uwagi na skarżenie się Margoda. Ludzie zawsze byli skłonni do marudzenia, a takie przypadłości jak bole głowy już dawno nie trapiły nieumarłego.
Licz był przeciwny paleniu dziwnego tworu, nie zdążył jednak wyrazić swojego sprzeciwu. W tym właśnie momencie Margod deklamował zajęcie, a zaraz potem, nieumarły poczuł nagły odpływ sił. Nie zdążył jednak z kontratakiem. Kapłan przestał stwarzać zagrożenie, szybciej niż zdążył by ktokolwiek zareagować. Nie zwrócił uwagi na docinek Aerona, lecz na jego zachowanie względem drugiego kapłana. Wyglądało to na chęć walki z nim, a już okrzyk mówiący o nieumarłych ścierwach, upewnił Oriserusa że nie jest tu jedynym nieżyjącym.

Nie było jednak czasu na dalsze rozmyślania. Aeron zdawał się chcieć zaatakować istotę, a elfka posunęła się dalej, wysyłając swoje zaklęcie w grzyba. Posunięcia te były niezrozumiałe dla licza. O ile potrafił zrozumieć obawy elfki o stanie się kolejnym obiadem, o tyle zachowanie kapłana było irracjonalne.
-Stójcie, nie atakujcie go
Krzyknął tylko do Aerona. Miał nadzieje że nie sprowokują grzyba do bardziej gwałtownych zachowań. Ów twór obudził ciekawość w umyśle Oriserusa. Wyglądało na to że istota także ma wokół nich jakieś ukryte zamiary. Inaczej nie fatygowała by się z zabijaniem Margoda. I nie wyglądają one na wrogie, przynajmniej na razie. Ponadto wydaje się że jest tu od dłuższego czasu, więc prawdopodobnie może być przydatny dla mieszkańców klasztoru, a być może posiada także jakąś inteligencje.
 
mamra22 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172