Karanic zmierzył wzrokiem idącego w jego kierunku Hasvida dziwiąc się lekko iż człowiek bez problemu potrafił zlokalizować miejsce w którym się znajdował. Chciał zaprotestować widząc, że złodziej chce się przysiąść, jednak po krótkim namyśle stwierdził, że to raczej bezcelowe.
Kiedy Hasvid usiadł obok i zaczął mówić uwagę Karanica przyciągnął ruch w okolicach ziemianki i hałas dobywający się z jej centrum. Najwyraźniej w środku doszło do jakiejś sprzeczki, zapewne drużyna stwierdziła, że jest za cicho i jeszcze nie wszystkie elfy wiedzą gdzie jesteśmy.
Kiedy złodziej skończył mówić Karanic spojrzał przez chwilę Hasavidowi w oczy obojętnym i zimnym wzrokiem który nie wyrażał praktycznie żadnych uczuć.
- Zajmuję się wykonywaniem zadań - oświadczył beznamiętnym głosem który złodziej ledwo dosłyszał.
Karanic odwrócił wzrok w stronę ziemianki uznając tym samym rozmowę za zakończoną. Najwyraźniej zaciekawiła go postać wychodzącej w ziemianki tropicielki. Zdawała się zawzięcie walczyć z czymś co znajdowało się przy jej dekolcie. Karanic mógł się tylko domyślać, co działo się w ziemiance.
- Mają zamiar się tam pozabijać? - rzucił jeszcze cichym głosem obserwując Zoi. Pomyślał, że jeśli wszyscy nie mają zamiaru spać tej nocy to kto będzie strażował następnej ...
__________________ Dziewięć kroków przed siebie obrót i strzał nie najlepszy moment na błąd matematyczny. |