Przez ten cały czas, Nuriel wpatrywał się tępo w swoje nogi. Ani drgnął, kiedy znaleźli się w innym miejscu, ani nie drgnął w chwili, kiedy do grupy podszedł herszt bandy.
Nic nie słyszał.
Nieprzytomny wzrok wciął kierował na ziemię. Jego umysł starał się przeanalizować sytuację, w której się znalazł, ale dusza wręcz zadręczała go nagłym potokiem świeżo odkrytych pokładów wspomnień.
Krew. Dużo krwi. Czyjeś krzyki. Huk. Matma ze łzami w oczach podnosi swoje dziecko z kołyski i w pośpiechu wybiega z płonącej osady. Był wtulony w jej pierś. Czuł słodki zapach swojej Matki. Z pośpiechu przewróciła się, ale nie upuściła dziecka. Szybko stała, włożyła go do kosza na pranie i wbiegła po kolana do rzeki. Niebo było błękitne, ale nagły krzyk wypuścił w nie strumień purpury. To krew. Krew Matki.
Zacisnął pięści, odzyskał nad sobą kontrolę. Nigdy nie przeżył boleśniejszej fali wspomnień.
- Dowódca Rgt’hack pyta czy któreś skamle i pisze w czterech językach? Wspólnym, krasnoludzkim, w języku elfów i hallingów? Do tego wszyscy którzy majom zbroje muszom natychmiast je zdjonć i położyć przed sobą na ziemi. Nie radzę sztuczek. Jeżeli choćby jeden zawszony, pierdolony gównozjad bendzie chciał się bawić w bohatera to wyrżniem całą grupę. Rozumieta ?!
- Ja...Ja rozmawiam w języku Elfów i ludzi...- usłyszał przerażony głos Arthana.
Złość Nuriela pogłębiła się jeszcze bardziej, chociaż sam wahał się, czy poddać się instynktowi przetrwania, czy też swemu honorowi.
- A pocałujcie wy mnie w dupę zawszone bękarty niedomytych matek.- odszczeknął krasnolud.
Elf w dalszym ciągu nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa, ale słowa krasnoluda w jakiś sposób rozbawiły i przejaśniły duszę maga.
- Skoroś taki odważny stań do walki jak prawdziwy mężczyzna, a nie kryjesz się za tymi ludźmi - zaczął mówić człowiek. Rozumiem, że się boisz tyle, że dziwię się iż tacy wojownicy jak oni - wojownik ponownie zerknął na ich oprawców - słuchają rozkazów takiej pokraki jak ty. No chyba, że cała reszta jest gorsza od ciebie - mężczyzna wyszedł przed wściekłego krasnoluda spoglądając wyzywająco na goblina
- To co ? Pokażesz na co cię stać czy będziesz się chowała za większymi jak cnotliwa panna?
Wyczuwając niezwykle napiętą sytuację, Nuriel podszedł do wojowników
- Przyjaciele, wstrzymajcie się. Nie widzicie, że w tej chwili nic tu nie wskóramy? Teraz nie tylko nie mamy czym walczyć, ale jesteśmy i zbyt słabi i nieprzyjaciele mają ogromną przewagę. Zaufajcie mi, spróbuję nas ocalić. W końcu przetrwanie liczy się najbardziej- wyszeptał do towarzyszy w taki sposób, aby barbarzyńcy go nie usłyszeli.
Zmusił się do padnięcia na kolana.
- Proszę wybaczyć moim towarzyszom, nie chcieli obrazić Panów.- zaczął mówić głosem, którego pokora uratowała go z nie jednej opresji w czasie nauki magii. To są tylko nieokrzesani kowale z małego miasta. Odnośnie "prośby" dowódcy - tak jak mój przyjaciel, znam języki. Piszę i mówię we wszystkich czterech. Z ogromną radością, chciałbym służyć szlachetnemu Rgt’hack`owi.
Czekał na reakcję...
Ostatnio edytowane przez Endless : 15-09-2009 o 17:53.
|