Wątek: [D&D] Początek
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2009, 19:00   #24
Garzzakhz
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Słysząc ostre słowa krasnoluda i człowieka, gruumbarzyńcy wstali na równe nogi i położyli dłonie na swych ciężkich mieczach. Gobliny nie rozumiejąc wspólnej mowy, widząc reakcje ludzkich towarzyszy także sięgnęły po włócznie. Przeciwników było razem z 30 na samej platformie. Herszt stał głupkowato wpatrując się w Krathera. Nie rozumiał jego mowy, ani mowy krasnoluda. Widząc jednak złość niewolników i reakcje swoich ludzi cofnął się o krok. Zamrugał głupkowato. Jeden z gruumbarzyńców który wcześniej rozmawiał z Rgt'hack'iem z wielką złością spojrzał na więźniów i powoli zaczął wysuwać miecz. W tym momencie Nuriel wślizgnął się między krasnoludem i człowiekiem i padł na kolana. - Proszę wybaczyć moim towarzyszom, nie chcieli obrazić Panów.- zaczął mówić głosem, którego pokora uratowała go z nie jednej opresji w czasie nauki magii. To są tylko nieokrzesani kowale z małego miasta. Odnośnie "prośby" dowódcy - tak jak mój przyjaciel, znam języki. Piszę i mówię we wszystkich czterech. Z ogromną radością, chciałbym służyć szlachetnemu Rgt’hack`owi. Gruby goblin zrobił jeszcze głupszą minę i warknął po swojemu do zbliżającego się nie bezpiecznie do grupy gruumbarzyńcy.
- Wanok! Kryt krr wryfkhy?
- Wplyk krw ykyk klmnyt hrcyk poke. Lrym mytys krow jyret ytbyck. Klyr kyr kyk. - odpowiedział Wanok. Na jego słowa goblin ryknął gromkim śmiechem.
- Wrtn, ryk plw ykrhyk bryjm. - Dodał, odwrócił się i ruszył do chaty. Gobliny i gruumbarzyńcy posiadali z powrotem lecz cały czas śledzili wzrokiem jeńców.

- Wasze głupie słowa rozśmieszyły dowódce. Nie zabijemy was za ten żart. Potrzebujem ludzi do pracy. jak wykonacie robotę zabijemy was szybko i bez boleśnie. Trzeba wam jednok dać nauczkę.
- Gruumbarzyńca Wanok chwycił łkającego mieszczanina, wyciągną sztylet i nim ktoś zdążył zrobić co kol wiek wbił go przerażonemu mężczyźnie w trzewia, a następnie przeciągną nim do mostka ofiary, rozrywając jamę brzuszną. Mieszczaninem majtnęły konwulsję i padł na ziemie nie żywy.
- To kara, a tera zdejmywać zbroję i brać po kilofie - mówiąc to wskazał mały kopczyk metalowych kilofów. Wy dwaj pojdzieta ze mną - wskazał palcem na Arthana i Nuriela. Reszta zrobita to co powiedziałem. Przerażony halfling i kapłan krasnolud ruszyli po kilofy. I tak nie mieli zbroi. Na około Khemorina i Khratera stanęli pilnujący ich gruumbarzyńcy. Halfling i krasnolud prowadzeni byli już mostem do jaskini w dole. Prowadzeni do pracy. Wanok i dwóch innych gruumbarzyńców pchnęło magów z powrotem do korytarza. Po paru metrach drogi dwóch kowali znikło elfom z oczu.

***
Eskortowani doszli do przejścia z 5 korytarzami które mijali wcześniej idąc z celi na platformę. Tym razem wybrali drugi korytarz po lewej. Idąc tym korytarzem po kilkudziesięciu metrach doszli do wbudowanych w skałę drewnianych drzwi. Wanok wyjął pęk kluczy i otworzył drzwi jednym z nich.
Dwóch gruumbarzyńców wprowadziło magów do środka. Wanok został na zewnątrz i zamknął drzwi. Po chwili słychać było brzdęk kluczy, odgłos zamykanego zamka i kroki odchodzącego Wanoka. Gruumbarzyńcy puścili elfów, sami oparli się o ścianę przy drzwiach. W pomieszczeniu było jasno od magicznych świateł. Była to dość duża, dobrze wyciosana jaskinia. Na podłodze w rogu pomieszczenia leżało mnóstwo kożuchów kołder koców itp.
Na środku stał stół z 7 krzesłami. Jedno krzesło było większe od innych. Cztery z nich były zajęte. Zajmowały je trzy półnagie goblinki i jeden gruumbarzyńca, który grał z nimi w kości. Na podłodze walało się pełno kufli, szkieł, kości, ksiąg, gdzie nie gdzie złoto i srebro. Jednak nie było nigdzie broni. Przy lewej ścianie pokoju stała kolumna starych źle wykonanych mebli. Na meblach stały kolejne kufle ale także, jedzenie, napoję w glinianych butlach, zwinięte mapy i jedna księga. Za meblami ktoś siedział , jednakże widać było tej osobie tylko stopy wystające zza szaf. Stopy były kobiece i co ciekawsze, nie goblinie.

***
Gdy elfy zastały wepchnięte do pomieszczenia. Wszystkie oczy zwróciły się w ich stronę. Wszyscy tam obecni patrzyli na nich z obrzydzeniem. Po chwili jednak czwórka siedząca przy stole wróciła bez namiętnie do gry w kości. Oparty o ścianę strażnik warknął do Nuriela i Arhana.
- Siadać gdzieś na ziemi, najlepiej koło tej dziwki - mówiąc to osobnik wskazał palcem stopy postaci siedzącej za meblami. I lepiej bez żadnych sztuczków bo zwiążem wam łapy. Lepiej też żebym wos nie słyszoł. Macie się przydać naszemu dowódcy inaczej zginietae - pokazał przy tych słowach podłogę zaśmieconą kośćmi. Dopiero teraz Elfy zauważyły że to kości jakiś rozumnych stworzeń.
 

Ostatnio edytowane przez Garzzakhz : 15-09-2009 o 19:10.
Garzzakhz jest offline