Wątek: [D&D] Początek
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2009, 19:31   #25
Khemi
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
Krasnolud stał twardo z szeroko rozstawionymi nogami i rękoma skrzyżowanymi na piersi. Niestety goblini przywódca zniknął mu z oczu, gdy przed nim stanął wojownik a potem jeszcze jakiś rozpłakany elf padł na kolana. Kowal nie zmienił pozycji - mogłoby to być odczytane jako atak a on czekał na pierwszą reakcję napastników. Niech no który pierwszy wyciągnie krzywe i brudne łapy w jego stronę.
- Gruumbarzyńca Wanok chwycił łkającego mieszczanina, wyciągną sztylet i nim ktoś zdążył zrobić co kol wiek wbił go przerażonemu mężczyźnie w trzewia, a następnie przeciągną nim do mostka ofiary, rozrywając jamę brzuszną. Mieszczaninem majtnęły konwulsję i padł na ziemie nie żywy.
- To kara, a tera zdejmywać zbroję i brać po kilofie - mówiąc to wskazał mały kopczyk metalowych kilofów. Wy dwaj pojdzieta ze mną - wskazał palcem na Arthana i Nuriela. Reszta zrobita to co powiedziałem.
Przerażony halfling i kapłan krasnolud ruszyli po kilofy. I tak nie mieli zbroi. Na około Khemorina i Khratera stanęli pilnujący ich gruumbarzyńcy. Halfling i krasnolud prowadzeni byli już mostem do jaskini w dole. Prowadzeni do pracy. Wanok i dwóch innych gruumbarzyńców pchnęło magów z powrotem do korytarza. Po paru metrach drogi dwóch kowali znikło elfom z oczu.
Khemorin przeniósł cały ciężar swego umięśnionego ciała w przód, lekko uginając kolana. Czekał jak młot gotowy uderzyć w kowadło z całą siłą ramienia kowala kującego metal.
- Wy niedomyte pachołki osranego wrzoda na zadzie. Wy zasrane gnioty, pomioty pomniejszego chochlika mieniącego nazwać się bogiem - Wyrzucił z siebie Kowal zaciskając przy tym szczękę tak mocno, że kości policzkowe przeskakiwały mu jak gdyby połamane. - Dalej zawszone gównojady. Krasnolud nie będzie niewolnikiem niedomytych obdartusów - Dorzucił Kowal.
Teraz czekał już tylko na pierwsze posunięcie wrogów. Który pierwszy wyprowadzi cios a on postara się sparować. Może była to beznadziejna sytuacja ale w Krasnoludzie obudziła się duma i upór z jakiej słynęła jego rasa. Próbować ostudzić taki krasnoludzki upór równało się z ugaszeniem pożaru domu jednym wiadrem wody.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...
Khemi jest offline