Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2009, 23:08   #35
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Odpocząwszy, Kaus łyknął z manierki (lepiej nie pytać - jest to wyrób rodem z Hive Primus, towar wyjątkowo podejrzany i paskudny w smaku dla zwykłego obywatela Imperium) i sprawdził broń. Szczególną uwagę poświęcił miłości swego życia - meltagunowi - starannie modyfikowanemu egzemplarzowi, zaopatrzonemu w dodatkowe układy generujące pole magnetyczne w przedłużonej lufie, co niosącej na niezbyt dużą odległość broni dodawało bezcennych kilka metrów zasięgu. Giwera jest ciężka i dłuższa od standardowej, ale dla Debonaira narzekanie na kilka kilogramów więcej byłoby prawdziwą gejowizną...

Ganger sprawdził również wibroostrze i boltpistol, z zadowoleniem oglądając odbarwioną od ciągłego używania lufę tego prawdziwego cacka - swej ostatniej zdobyczy na aroganckich Space Marines i jednocześnie przyczyny ucieczki z Hive Primus. Na pozycji rozmieścił zasobniki energetyczne i pakiet medyczny, przypiął do pasa magazynki z boltami i granaty. Nie zapomniał przy tym o skanowaniu częstotliwości radiowych, wychwytując coraz bardziej nerwowe meldunki zwiadowców.

To wszystko powiedziawszy, trzeba przyznać że "Golem" potwornie się nudził - w pobliżu nie było żadnego warsztatu ani możliwości ubicia dobrego interesu. Ani okazji do dobrej walki. Ktoś może się dziwić agresywności Kausa, jednak odpowiedź jest prosta - jest hiverem, a ten gatunek żyje krótko i intensywnie - dość powiedzieć że podobnie jak inne dzieci w Hive Primus zaczął pracować w manufaktoriach Adeptus Mechanicum w wieku ośmiu lat, zaś w gangu Varsarów znalazł się w pięć lat później... A pierwszego Ratskina, wyrzutka z Underhivu, zabił krótko potem.

Tym większym wybawieniem był komunikat radiowy!
- Pojazdy zielonych zbliżają się z północy! Wszyscy na stanowiska bojowe!

Zadowolony, Kaus poderwał się na nogi. Doświadczony wojownik, łyknął potężnie z wiadra - potem nie będzie na to czasu a w tym skwarze pragnienie raz-dwa zacznie dokuczać, zwłaszcza w ogniu walki. Spojrzał na sierżanta i skinął głową - ten podszedł do dowódczej Chimery i zaczął rozmawiać z dowódcą plutonu. Sam "Golem" nie czekał na wynik negocjacji, zostawił meltę zaskoczonej Delii i podbiegł do innego wozu. Odczepił dwa kanistry prometium i podbiegł z nimi do muru. Przeniósł je na drugą stronę, opuścił i sam zeskoczył na ścieżkę. Złapał ciężary i niezgrabnie dobiegł do prostopadłej ścieżki (mamrocząc gorliwe modły do Omnisjasza by ten chronił go przed nadepnięciem na którąś z min!), skręcił i po kilkunastu krokach ułożył je w niewielkim zagłębieniu, tak by były słabo widoczne od strony orków. Osadził je w gruncie kilkoma solidnymi kopniakami by przypadkowe wstrząsy czy eksplozje nie spowodowały przesunięcia i przedwczesnej detonacji. Sięgnął do kieszeni, wyciągnął granaty, wepchnął je pod kanistry i podczepił drut do uchwytu. W ten sposób, nawet strzał z lasera w kanister wyrwie zawleczki, a połączenie eksplozji i fosforu sprawi że kanistry zadziałają niczym prymitywne fugasy, rozpylając płonące prometium na znacznym obszarze...

Ganger ruszył truchtem po kolejne kanistry, które żołnierze podawali mu przez mur, poganiani przez zdenerwowanego sierżanta. Z rozbawieniem zauważył jak bardzo przestraszeni są szeregowcy. Nie poświęcał jednak temu uwagi, gnając z powrotem by kilkadziesiąt kroków dalej założyć kolejną pułapkę. Szczęście znać nie opuszczało go (a może Omnisjasz spoglądał na niego łaskawym wzrokiem), bo mimo kilku kursów nic mu nóg czy jaj nie urwało. Do tego czasu z oddali dobiegał już warkot silników orczych maszyn. Jednak "Golem" nie jest tchórzem! Kilka następnych kursów pozwoliło mu zaminować drugą linię a Earthshakery z potężnym hukiem posłały w zielonoskórych pierwsze ładunki! Pociski z Big Shooty wznieciły kurz wokół "Golema" a po chwili jeden z fugasów na pierwszej lini eksplodował z hukiem, najwidoczniej trafiony! Fontanna ognia zalała przedpole. Kaus trzęsącymi się rękoma (ze zmęczenia, wyłącznie ze zmęczenia!) wepchnął ostatni ładunek pod kanistry i ruszył pędem w stronę muru. Nad głową przemknęły mu pierwsze serie z ciężkich bolterów z Chimer. Dopadł muru i spróbował wdrapać się na niego, jednak zmęczenie sprawiło że było to trudne zadanie. Zaciskając zęby podciągnął się o własnych siłach (oczywiście żadnego Gwardzisty nie było widać, pomijając jedynie czubki głów). Bliska eksplozja ogłuszyła go na chwilę, a w ramię trafiła go metalowa drzazga, odłupana z pocisku. Nie zważając na ból Kaus odwrócił się do zielonoskórych i plugawym językiem dał upust swoim emocjom, starając się przekrzyczeć Earthshakery strzelające z maksymalną szybkostrzelnością:

- Wy - BUUUUUUUMMM! - ja was - BUUUUUUUMMM! - i wasze - BUUUUUUUMMM! - a potem - BUUUUUUUMMM! - aż do samych rzyci!!!!

Kaus rozejrzał się po szczycie umocnień. Pobladłe twarze Gwardzistów wpatrywały się w niego niedowierzająco. Kolejne "BUUUUUUUMMM!" Earthshakera było w zasadzie podsumowaniem kompletnie zbędnym. Hiver nagle zdał sobie sprawę z tego jak bardzo nieszczęsne cipki z 17-tego boją się orków. Nie namyślając się długo wyciągnął ze spodni, hmmm, oręż i zaczął wywijać nim w kierunku Xenos, aż powietrze świstało! Wywrzaskiwanych przekleństw i inwektyw mógłby mu pozazdrościć każdy stary Rogue Trader. Przy okazji, doświadczony wojownik, ulżył sobie publicznie, nadwątlając pewność siebie orków zmierzających pełnym pędem do linii obrony. Czy sprawiły to jego zabiegi, czy stało się tak przypadkiem - kilka pocisków nagle przemknęło tuż koło gangera. Nie kłopocząc się strząsaniem kropelek czy zapinaniem spodni, Kaus stoczył się za murek.

- Pudło!!! - zarechotał donośnie. Widząc wytrzeszczone oczy żołnierzy stropił się trochę i schował oręż.

- No co, każdemu może się skurczyć na polu minowym - wymamrotał, całkowicie opacznie interpretując spojrzenia współtowarzyszy broni.

- Wybacz, maleńka - powiedział do leżącej nieopodal, pozbawionej najwidoczniej głosu Delii i zabrał ukochaną meltę. Wyrwał drzazgę z ramienia. Czas na heavy metal! Miał nadzieję że sierżant powiedział strzelcom co mają zrobić z fugasami gdy orkowie się zbliżą...

Melta niesie na mniejszą odległość niż boltpistol, więc umieścił giwerę w uchwycie na plecach i z kabury wyciągnął bolterka. Kciukiem włączył celownik laserowy i przestawił selektor na ogień pojedyńczy. Wychylił się zza muru, rozejrzał i nakierował broń na najbliższe maszyny. Przy tak potężnym odrzucie potrzebować będzie obu rąk do celnego strzelania, ale minirakiety mają druzgoczącą siłę rażenia i w pełni zamierzał to wykorzystać.

- Spałem z waszymi matkami!!! - wrzasnął urągająco do nadciągających Xenos. Rozejrzał się rechocąc. Znowu Gwardziści wytrzeszczają oczy...

- No co? Potrzeba zmusza do wyrzeczeń... - burknął, przybliżył obraz pierwszego wartrucka i otworzył ogień. Minirakiety z hukiem pomknęły, kierowane laserowym promieniem...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline