Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2009, 20:03   #301
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Jak on mogl cos takiego sugerowac. Wprawdzie nie znala zbyt dlugo Alvaiena, ale przeciez byl teraz jej panem. Zlozyl... Wlasciwie nie skladal zadnej przysiegi ale przeciez powiedzial, ze bedzie sie nia opiekowal. Teraz ona musi sie zaopiekowac nim, a wlasnie nie nim, a jego reputacja. Nie moze przeciez pozwolic by byle elf sugerowal, ze Alvaien ma wzgledem niej jakies niecne plany. Nie... To nie do pomyslenia. To niemozlie. To....
Tylko co ona tak wlasciwie wiedziala o elfach? Nic. Wiec skad ta pewnosc, ze ten akurat jest taki szczery i godny zaufania. To byla wlasnie ta luka w ktora wkradly sie podejzenia mlodzienca. Nie znala elfow. Nie znala tego jednego. Nie wiedziala czy moze mu zaufac. Nic nie wiedziala.
Nie zauwazyla nawet kiedy dotarla do fontanny. Wlasnie odwracala sie z tryumfalnym usmiechem na ustach gdy dostrzegla dziwne zachowanie towarzysza.

- Co..?

Zdazyla zapytac, lecz nie musiala wcale czekac na odpowiedz. Poczula to. Cisza. Dziwna, martwa cisza. Sily'a poczula lodowaty strumien, ktory splynal jej po plecach. W tym momencie byla gotowa uwierzyc we wszystko o ile ten zolnierz zabierze ja z tego miejsca.
Najwyrazniej on rowniez nie mial zamiaru pozostawac dluzej na placu. Czujac pewny uscisk dloni nieco sie uspokoila. Umial walczyc, byl elfem i chociazby przez wzglad na jej pana, bedzie jej bronil. Nie spodziewala sie tylko tego przed czym. Krew na schodach, zjawa spod ziemi. Przerazliwy skrzek istoty zmieszal sie z jej wlasnym krzykiem. O dziwo krzyk ten ulozyl sie w imie, ktore bynajmniej nie nalezalo do tego, ktory zawsze pomagal jej w opresji.

- Alvaienie!

Mial ja chronic! Gdzie jest?! Powinien byc tu, przy niej... Alvaienie! Potrzebuje Cie!
Lecz chwila minela. Alvaien. Nie moze przyniesc mu wstydu kryjac sie za plecami innego. Byla jego niewolnica, a nie malym dzieckiem! Byla lesna wrozka, ktora nie bala sie niczego. No i miala przeciez bron. Nie myslac wiele odepchnela elfa i sama zajela jego miejsce trzymajac w dloni swoja rytualna szable.

- Nie przyniose ci wstydu...

Wyszeptala skupiajac wzrok na zjawie.
Eteryczna postać zaskrzeczała ponownie, ciesząc się na kolejną ofiarę.
Spojrzała na ciebie, po czym spadła w dół, atakując.
Przez glowe Sily'i przemknelo cos o glupiej brawurze i idiotycznych pomyslach. Bylo tez chyba cos o bezuzytecznych opiekunach, ale nie miala czasu sie nad tym zastanawiac. Postapila krok w bok i ... machnela. Doslownie. Niczym cepem. Zamykajac przy tym oczy i modlac sie by tym razem to jej glupiej trafilo sie zlote jajko.
Zamknęłaś oczy, po czym machnęłaś, lecz w moment później zostałaś silnie popchnięta w stronę pałacu.
Usłyszałaś jedynie stęknięcie, a kiedy otworzyłaś oczy, zobaczyłaś Elfa, szybko zmierzającego w stronę wrót.
Coś jednak było nie tak. Wyraźnie utykał na lewą nogę. Dopiero gdy się zbliżył, zauważyłaś głębokie i szerokie cięcie.
Wpatrywala sie w niego z niedowierzaniem.

- Dlaczego?

Wyszeptala, a niedowierzanie zabrzmialo rowneiz w glosie.

- Dlaczego to zrobiles?

-Zaraz wyleci-powiedział, zaciskając zęby, po czym, szybko chwycił twoją dłoń, prowadząc do wejścia.
Odległość nie była duża, jednakże poruszaliście się powoli, skutkiem czego odległość zmniejszała się powoli.
Kolejny skrzek przeszył powietrze jak grot strzały.
Elf szybko pchnął cię w stronę drzwi. Sam odwrócił się, stając w pozycji.
Tym razem widziałaś wszystko wyraźnie. Frontalny atak istoty za pomocą pazurów, zaś Elf szybko zasłonił się mieczem. Broń kobiety ześlizgnęła się po ostrzu, a następnie spojrzała na niego ze zdziwieniem, ulatując wysoko w powietrze.

Silya patrzyla jak w transie. Nie byla w stanie sie poruszyc ani zrobic niczego sensownego poza przygladaniem sie starciu. Gdy jednak zjawa umknela, a przynajmniej wydawalo sie jej ze umknela, podbiegla do elfa.

- Chodz, musimy poszukac jakiegos bezpiecznego miejsca. Krwawisz...

Widok jego krwi wyraznie ja hipnotyzowal.

- Dlaczego? Dlaczego nie pozwoliles mi stawic jej czola? Mogla cie zabic.. Nadal moze.. Chodzmy juz.


Probowala myslec logicznie, jednak zdecydowanie jej to nie wychodzilo. Powinna sie zmienic. Powinna wrocic do normalnej postaci by moc walczyc. Powinna zrobic tysiace rzeczy, a potrafila myslec tylko o krwi elfa na swojej sukni i o tym, ze to wszystko jej wina.

-Ona wróci-powiedział, zmierzając w kierunku drzwi.
-Ja znam zaklęcie pozwalające ranić niematerialnych, chociaż z nią lepiej nie próbować walczyć-wysapał, a kiedy byliście już przy nich, zobaczyliście jak coś spada z nieba. Wyglądało to jak biała kometa.
Im bliżej była ziemi tym bardziej nasilał się jakiś dziwny dźwięk. Coś, co przypominało jęk lub pisk o niezwykle wysokich częstotliwościach. Było one ledwo słyszalne, a jednak rozsadzało uszy.
Elf błyskawicznie otworzył drzwi, wpuszczając cię do środka, zaś ty zdążyłaś jeszcze zobaczyć jak zjawa uderza w ziemię, natomiast wraz z dźwiękiem jaki wydawała, powodowała drżenie szyb w oknach.
Nagle wszystko ustało, a ty domyśliłaś sie, że za sprawą zamknięcia drzwi.
Elf usiadł na podłodze. Uśmiechnął się szeroko.
-Tu już nie wejdzie. Nie ma szans. Nawet jakby jej się udało, tu roi się od Bezimiennych.
Nagle zamknął oczy. Nie wiadomo w jakim celu. Może odpoczywał?
Dostrzegłaś jednak, że porusza ustami i... rana zaczęła się goić. Kiedy zaklęcie dobiegło końca, wstał z grymasem na twarzy.
-Standartowe zaklęcie leczące. Każdy je potrafi. Działa tylko z zewnątrz, ale poniekąd o to właśnie chodzi-uśmiechnął się, choć dalej utykał mocno.

Gdy tylko znalezli sie bezpiecznie za drzwiami Sily'a stanela nieco z boku i w milczeniu przygladala sie uzdrawiajacym czarom zolnierza. Zbierala chaotycznie rozsypane mysli.

- Kim ona byla?


Rzucila pierwsze pytanie... No prawie pierwsze pytanie jakie jej przyszlo do glowy.

-To widmo. Od wieków nawiedza miasto, ale tylko w nocy. To bardzo stara istota, ale mimo wszystko nie może wychodzić na światło dzienne.


Silya przez chwile zastanowila sie nad jego odpowiedzia.

- I nikt nie probowal cos z nia zrobic? Przeciez jest niebezpieczna.

-Próbowali, ale ona jest...-zawahał się, po czym podjął ponownie.
-Nikt nie potrafi jej zabić. Przepdzić owszem, zranić, oczywiście. Zabić, nie można.

- W takim razie moze nalezaloby poszukac przyczyny dla ktorej nie moze odejsc... ? Zreszta zmienmy temat. No i co? Nie liczac tej zjawy nic sie nie wydazylo. Nadal uwazasz, ze powinnam uwazac?


Spogladala uwaznie na mezczyzne nie pozwalajac mu odwrocic wzroku.

- Poza tym moze juz chodzmy. Nie wiem gdzie.. Gdziekolwiek.. Do jakiejs karczmy albo do ciebie... Czuje ze przydaloby mi sie cos mocniejszego...

-Ona nie odejdzie. Nie chce odejść-powiedział, po czym spojrzał na szablę.
-Nie wiem. nie koniecznie musi to być coś złego. Według legendy powinna mieć jakąś moc, ale czy ma... nie wiem-stwierdził, zaś na kolejne słowa pokręcił głową.
-Nie możemy wyjść. Pojawi się znowu, a tym razem będzie wiedziała czym dysponuję. Następnym razem nie przeżyjemy.

Westchnela zrezygnowana marszczac nos ze zlosci.

- To nie wiem... Zrobmy cos! Zaczynam sie tu dusic. Zjawy, krolowie, przeklete szable, przysiegi.... Jestem zmeczona. Na dodatek nikt nie chce mi powiedziec co tak wlasciwie powinnam zrobic. Snuje sie bez celu.. Nikt mnie nie chce... Wszystko jest nie tak jak mialo byc... Nawet towarzysze mnie opuscili... Teraz na dodatek nie moge nawet wyjsc...


Glos powoli nabrzmiewal jej od tlumionego placzu. Sprawiala wrazenie jakby za moment miala przestac nad soba panowac.

- Wydaje sie, ze kazdemu przeszkadzam... Nawet zjawie... Chce wrocic do domu!


Coś wisiało w powietrzu. Tylko... co? Ciżęko było stwierdzić, jednakże powietrze było ciężkie. Lampy, do tej pory świecące jasno, przygasły lekko, zaś wszystko zaczęło lekko wibrować...
Sily'a niemal natychmiast sie uspokoila.

- Co? Co sie dzieje?...

Zapytala elfa niespokojnie. Widac bylo, ze nerwy ma w strzepach gdy rozgladala sie nerwowo wokolo.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline