Krather spojrzał z lekką pogardą na elfa który błagał o litość grumbarzyńsców. Nie mógł zrozumieć jak można tak się hańbić, on sam wolał umrzeć niż błagać o litość, czego zresztą robić nie miał zamiaru.
Czekał na reakcję goblinów ale najwidoczniej ten zupełnie nie rozumiał o czym wojownik mówi, brak reakcji ze strony grumbarzyńców również świadczyła o tym, że chyba użył zbyt trudnych słów języka wspólnego. -Tak właśnie myślałem - swierdził na tyle głośno by wszyscy go słyszeli - służycie tchórzliwej panience, co samych was nie stawia w zbyt dobrym świetle jako mężczyzn, no ale jesteście tylko grumbarzyńcami.
Ledwo skończył mówić gdy jeden z jego przeciwników złapał bogu ducha winnego człowieka i rozpruł mu wnętrzności.
Krather bez namysłu rzucił się na grumbarzyńce próbując wyrwać mu ostrze które jeszcze tkwiło w trzewiach człowieka.
__________________ Dziewięć kroków przed siebie obrót i strzał nie najlepszy moment na błąd matematyczny. |