Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2009, 22:41   #335
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Telio stał przed Galdorem, który przed chwilą wyrwał go z błogiego snu, i przyglądał się mu rozkojarzonym wzrokiem. Z wieczornej rozmowy elfa i Strażników zrozumiał niewiele - jedynie tyle, że zaplątani są oni w jakieś waśnie z odległych krajów, przez co drużyna nie może specjalnie liczyć na ich pomoc. Hobbit jednak zasnął spokojnie, spodziewając się, że jak zwykle Galdor znajdzie wyjście z sytuacji i wskaże im dalszą drogę, albo w inny sposób rozwiąże problem. W żadnym wypadku za to nie spodziewał się Brandybuck, że zostanie obudzony w środku nocy, w dodatku od razu z niecierpiącym zwłoki zadaniem do wykonania. Stał więc tylko przed Noldorem z kiwającą się sennie głową, z ledwością łowiąc sens jego słów.

I stałby tak pewnie, przecierając klejące się oczy, gdyby nie żywa, zwłaszcza jak na tą godzinę, reakcja Olegarda, która nieco go rozbudziła. Dopiero jednak syknięcie Dagnira uświadomiło mu, że to jego głównie tyczyły się polecenia elfa.

- Tak, już idę, to znaczy - idziemy. Wstawaj Olo, nie czas teraz na drzemkę - powiedział, odwracając się w stronę drzwi. - Po co tylko się zrywać o takiej porze? Nie można tak było zaczekać choćby do pierwszego śniadania - rzekł na odchodne, nie do końca chyba świadom, gdzie się znajduje i jakie okoliczności ich ponaglają. Poszedł więc, czy może raczej podreptał, za Strażnikiem do stajni i niemal wpadł na niego, gdy ten się zatrzymał przy wierzchowcu Galdora.

- Przepraszam Dagnirze - mruknął i ominąwszy dunedaina, skierował się do swojego kucyka.

„Co to ja miałem znaleźć?” - pytał sam siebie, niemrawo wypakowując z juków zawiniątka z prowiantem i innymi przydatnymi w podróży przedmiotami - jak na przykład sztućcami do podwieczorku, grzebykiem, chustką do nosa i tym podobnymi. Wśród tego wszystkiego znalazło się też oczywiście kilka dorodnych jabłek podarowanych mu przez gospodarzy Rivendell. Nagle jednak ręka hobbita natrafiła na duży, twardy przedmiot. W półmroku rozświetlonej pochodnią stajni coś błysnęło. Niziołek z trudem wyciągnął z sakwy oprawną w złoto księgę i uradowany zawołał:

- Tu jest! No proszę, pomyślałbyś Olo, że taki skarb wiozłem ze sobą całą drogę? - a nadziwiwszy się przez parę chwil nad bogatymi zdobieniami, dodał, wskazując ręką powyjmowany z juków dobytek - Szkoda mi tylko to wszystko tak zostawiać. Może przynajmniej Strażnikom przydadzą się do czegoś moje rzeczy, chociaż... nie wyglądają mi oni na takich, co to potrzebowaliby chusteczki. No ale - co z oczu to z serca, chodźmy już.
 
Makuleke jest offline