Wątek: Cena Życia
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2009, 01:09   #12
QuartZ
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
~Niezłe wejście. Ten facet musi być kompletnie popieprzony, albo zasrany niedźwiedź zaraził go jakąś mutacją wścieklizny. Ale ja mu pokażę!~

Te myśli plątały się w głowie Clinta, podczas gdy jego dłoń odruchowo zmierzała do przyczepionej do pasa kabury rewolweru. To odruch jeszcze z wojska i często łapał się na tym, że kiedy czuł się zagrożony sięgał po broń, nawet gdy nie miał jej przy sobie. Po prostu nie potrafił tego powstrzymać. Tym razem jednak pomarszczone palce trafiły na znajomy, zimny metal i pewnym chwytem złapały uchwyt rewolweru, a palec spoczął tuż przy spuście gotowy w każdej chwili na niego opaść.
- Uspokój się synu! Rozumiem, że możesz być kłusownikiem i nie chcesz siedzieć.
Zaczął od typowej gadki w takich sytuacjach. Tym razem jednak postać zdawała się głucha, a jej oczy nawet nie patrzyły na jego twarz. Coś było nie tak. Cholera, coś było bardzo nie tak i nikt włącznie z samym staruszkiem nie wiedział co się dzieje. Próbował dalej.
- Zaatakowałeś człowieka do jasnej cholery! Jeśli nie przestaniesz iść w moją stronę mogę strzelić w obronie własnej!
Clint podniósł trzymany wcześniej nisko pistolet i wycelował w głowę nieznajomego. ~Cholera, każdy by się w takiej chwili zatrzymał! Ten facet jest powalony, na sto procent!~ Myślał coraz bardziej wystraszony MacGregor.
- Odsuńcie się od niego, wszyscy! - Wrzasnął do zebranych.
Nikt nie miał nawet cienia odwagi sprzeciwić się wrzeszczącemu facetowi z bronią w ręku. Poodsuwani pod ściany ludzie przyglądali się z przerażeniem i fascynacją. Tradycyjne Amerykańskie kino było takimi scenami przesycone do granic i chyba każdy tylko czekał i po cichu liczył na rozlew krwi.
- Ostrzegam Cię po raz ostatni chłopcze! Wycofaj się i pozwól lekarzom zrobić swoje, policja pewnie zaraz tutaj będzie. - Tamten posykując nadal szedł, a jego usta zaczęłu się już otwierać do ataku. - I tak nie zwiejesz!
Zaczynał się poważnie bać. W końcu nikt jeszcze nie szedł do niego wyglądając jak chodząca śmierć, w dodatku zdawał się mieć kompletnie w dupie, że grozi mu się bronią! ~Facet ma jaja większe niż mózg!~ Stwierdził Clint dodając do rosnącego zaniepokojenia spore rozbawienie. I to było to. Znów był w zagrożeniu i znów czuł ten dreszczyk, co w Iraku. Uśpione instynkty ze skrzypieniem zaczynały wracać do niego i w jakiś sposób czuł, że już dawno powinien nacisnąć spust.
- Masz trzy sekundy sukinsynu! - Wrzasnął tonem dowódcy prowadzącego musztrę. - Dwie!
Tamten szedł dalej i dzieliły ich może trzy metry. Zdawał się być zupełnie nieobecny, jakby myślał kompletnie o czym innym i niesiony wyobraźnią szedł nie wiadomo po co. ~Jest na prochach, jak nic! Inaczej nawet by nie wstał z tymi ranami!~ Dwa i pół metra.
- Jedna!
Niecałe dwa metry, a tamten w dodatku zdawał się przyspieszać.
- Zero skurwysynu! (Zero, motherfucker!)
Clint nie miał wyboru i pociągnął cyngiel spustu. Lufa wypluła z siebie z hukiem kawałek ołowiu, który popędził niemal w sam środek czoła. Ludzie nie byli nawet w pobliżu, kiedy kula uderzyła z głuchym puknięciem w ścianę za trafionym typkiem. Ten opadł na ziemię i przez chwilę zdawał się próbować czołgać, po czym zgasł już kompletnie.

Tim słysząc strzały wbiegł do poczekalni może minutę później niosąc już przygotowaną strzelbę. Bał się o dziadka. W końcu był dla niego niemal jak drugi ojciec i nawet nie próbował tego ukrywać.
- Chryste! Myślałem, że coś Ci się stało dziadku! - Dopiero teraz zauważył trupa. - To przecież ... ale ... jak?
- Ćpun. - Wykrztusił z siebie pogrążony w szoku staruszek. Całe lata minęły od kiedy ostatni raz kogoś zabił.
Przez dobre kilka minut z twarzami kompletnie bez wyrazu wpatrywali się w leżące na środku poczekalni ciało. Nie było ani drgawek pośmiertnych, ani czegokolwiek innego. Po prostu leżał tam sobie dokładnie tak samo, jak leżał wcześniej w lesie. Makabryczna wariacja na temat dejavu.
- Co tu się do cholery dzieje ... to ... to nie może być prawdziwe. - Zaczął mruczeć pod nosem młodzieniec. - Przecież ...przecież to jest jakieś chore!
- Wiem, ale już się skończyło. - Powiedział Clint przytulając do siebie chłopaka.


- Już się skończyło... - Powtórzył.
 

Ostatnio edytowane przez QuartZ : 17-09-2009 o 01:18.
QuartZ jest offline