Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2009, 20:51   #16
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Pustynny wędrowiec nijak nie mógł doszukać się sensu w kontynuowaniu rozmowy z istotą pochodzącą z niższych planów toteż, zaledwie kilka chwil później, dwójka ponownie ruszyła w celu odszukania czegokolwiek, co mogłoby rzucić nieco światła na zagadkowy zgon. Po prawdzie Aeron najchętniej odesłałby diabła tam skąd przybył, zaopatrując go wcześniej w nieco bolesnych wspomnień. Jednak obecność Aelie przy całej sytuacji uniemożliwiła mu wprowadzenie tego planu w życie. Mocno wątpił aby zgorszyła się takim spektaklem, ale mając na uwadze wcześniejsze nastawienie długouchej... nie chciał podsuwać jej pomysłów na przyszłość. Ktoś mocno spartaczył wychowanie tego dziecka, on zaś nie zamierzał dolewać oliwy do ognia. Marsz trwał, zmianie uległy jedynie widoki jakie ukazywały się ich oczom. Zamaskowany jakiś czas rzucał ukradkowe spojrzenia w stronę niewielkiej Elfki, wspominając słowa owiniętego łańcuchami przybysza. Po drodze dołączyli do nich Margod i Oriserus. Ich ponowne towarzystwo mogło okazać się pomocne.

Aeron musiał przyznać, że był pod niemałym wrażeniem tolerancyjności przejawianej przez Akh-Naphurr’a. Biorąc pod uwagę symbolikę wskazującą na to iż jego boskim patronem jest Kelmevor, ktoś mógłby pomyśleć, że mąż ze starannie przyciętym zarostem okaże się zapatrzonym w dogmat własnej wiary pieniaczem, dążącym do natychmiastowej eksterminacji… chociażby takiego Orisersusa, który otwarcie eksponował swoje nieumarłe walory. A tu proszę, taka miła niespodzianka. Taka wyrozumiałość! Biel pokręciła łepetyną i wydała z siebie delikatny pomruk zadowolenia, choć to zostało w nim niemal natychmiast zgaszone przez panującą wokół scenerię.

Całość jaskini wyglądała jak sen szaleńca. Nawet kolejne warstwy piekła sprawiały wrażenie lepszych pod względem estetycznym, zaś sługa pustyni nie mógł pozbyć się wrażenia, że rezyduje wewnątrz czyjejś klatki piersiowej, podziwiając wypaczony mięsień sercowy. W swojej karierze widział wiele rzeczy. Rozkładające się zwłoki, ożywione szkielety, wnętrzności wypruwane z pechowców którzy wciąż żyli. Cierpienie i agonię. Mimo to był… zdegustowany. Parł do przodu bez słowa, trzymając ręce w przydużych rękawach i dopiero komentarz drugiego kleryka wyrwał go z chwilowego zamyślenia.
- Czymkolwiek to jest, nie wygląda jak standardowy grzyb…
Mruknął odziany w biel, poddając dziwaczny obiekt dokładniejszym oględzinom. Nawet chodzące, pozornie humanoidalne Myconidy nie osiągały tego typu gigantycznych rozmiarów, a przecież same w sobie stanowiły już niezwykłe odstępstwo od normy. Grube korzenie, które obszernością dorównywały ludzkim kończynom, także nie były… typowe.
- Te nabrzmiałe, białe miejsca stanowią jakiś mechanizm obronny. Nie wiem jak dokładnie działa, ale najbliższym porównaniem zdaje się być ten posiadany przez purchawki.
Przerwał na chwilę wywód, upewniając się, czy wszyscy zebrani wiedzą o czym mówi. Dla pewności zdecydował się sprecyzować swoją poprzednią myśl.
- Wobec czego, jeśli zbliżymy się do tej istoty na nieodpowiednią odległość, owe bulwy pękną, zapełniając całą tą jaskinię swoją szkodliwą zawartością.

Jakakolwiek by ona nie była. Oriserus i biały kapłan zdawali się względnie bezpieczni jeśli chodziło o wszelkiego rodzaju lotne ustrojstwa, jednak tego samego nie można było powiedzieć o Aelie i Margodzie. Najbardziej oczywistym, a zarazem najbardziej ekstremalnym rozwiązaniem zdawało się spalenie tego wszystkiego do gołej ziemi, jednak wątpił aby reszta zebranych zareagowała z aprobatą na taką propozycję. Zwłaszcza, że nie zdążyli poznać jeszcze roli owego absurdalnego organizmu.
- Nie zdołałem jeszcze ustalić czym to coś właściwie się odżywia. Jest zbyt duże aby móc przeżyć jedynie na… nieważne. Chyba właśnie znalazłem odpowiedź na swoje pytanie…
Zielone światło wewnątrz maski przybrało na sile, okazując jeszcze większe zainteresowanie niż przed chwilą. Dla tych, którzy nie zrozumieli jego subtelnego przekazu, Aeron uniósł bezczelnie palec jak i resztę dłoni, wskazując w stronę kawałka tkaniny, przygniecionego jednym z konarów. Pozornie, ta zdawała się pozbawiona większego znaczenia, jednak gdy przyjrzeć się dokładniej okazała się… identyczna do szat, które nosili na sobie mnisi z klasztoru. Całość wyglądała tak, jakby właściciel poszarpanego ubrania został przygnieciony żylastym odnóżem należącym do istoty i tam już pozostał, zapewne stając zmieniając swą życiową rolę na tą pożywienia.
- Nie wiem jak zapatruje się na to reszta, ale ja mam ochotę dokonać całopalenia tego miejsca. Jeszcze większą niż kilka chwil temu. Najpierw jednak wypadałoby wydobyć pozostałości tego nieszczęśnika. Może rzucą nowe światło na naszą sprawę…
Kapłan w bieli spojrzał pytająco na resztę swoich towarzyszy.
 
Highlander jest offline