Sigil...miasto drzwi...miasto w którym stykają się światy.
Bzdura!!
Sigil w oczach
Dracco było śmietnikiem wieloświata. Sigil śmierdziało. Sigil było pełne szumowin i demonów...i ich pomiotu. Sigil było brudne.
Dracco jako patrycjusz mocy miął okazję zwiedzać wykładane kamieniem ulice Talderanu, stolicy oświeconego imperium. Miał też wątpliwą przyjemność przebywać w miasteczkach i osadach na granicy z barbarzyńcami. Ale nawet najmniejsza i najbardziej uboga osada Kelvmoranu wyglądała lepiej niż Sigil. Ba, nawet osady barbarzyńców były czyściejsze od Sigil. Gdyby mógł, to by opuścił to miejsce i wrócił do domu. Niestety dom
Dracco już nie istniał. A apokalipsę rodzimego świata przeżyły niedobitki jego rasy.
Nie zliczył już ile dni błądził pomiędzy ulicami, zatrudniając się od czasu do czasu u różnych szumowin, jako pomocnik, specjalista od tanich eliksirów lub ochroniarz. Sigil jednak, w jednym aspekcie oszałamiało.
Smokokrwisty znał jedynie ludzi i elfy. I nie przypuszczał że poza nimi, istnieją inne rasy.
A w Sigil było ich od groma...nie wspominając o demonach które mogły sobie swobodnie łazić po ulicach. Ten fakt ciągle szokował
Dracco. Patrycjusz mocy obsesyjnie nienawidził wszystkiego co miało przydomek demon lub demoniczny, choć diablęta jakoś potrafił znieść w swej obecności.
Ciche syknięcie przerwało rozmyślania
Dracco.
Siscar, podobnie jak on uciekł z pożogi rodzimego świata. Nieduża skrzydlata bestia była jedynym „łącznikiem” z przeszłością smokokrwistego.
Niebieska łuska pokrywała ciało
Quintiliusa. On sam uzbrojony był tylko w drąg, ale z
Siscarem na ramieniu wyglądał na takiego któremu lepiej nie wchodzić w drogę.
Duma płynąca z faktu bycia patrycjuszem mocy i wysokiej rangi wojskowym (nawet jeśli armia, jak i imperium któremu służył, była tylko wspomnieniem) wystarczała na odstraszenie potencjalnych złodziei.
Dracco wskazał kosturem jedną z uliczek
Sigil, mówiąc.-
Teraz idziemy tam.
Droga którą obrał wydawała by się być przypadkowa, lecz tym razem okazała się drogą wiodącą smokokrwistego ku przeznaczeniu.