Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2009, 20:18   #38
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sigil...miasto drzwi...miasto w którym stykają się światy.



Bzdura!!

Sigil w oczach Dracco było śmietnikiem wieloświata. Sigil śmierdziało. Sigil było pełne szumowin i demonów...i ich pomiotu. Sigil było brudne. Dracco jako patrycjusz mocy miął okazję zwiedzać wykładane kamieniem ulice Talderanu, stolicy oświeconego imperium. Miał też wątpliwą przyjemność przebywać w miasteczkach i osadach na granicy z barbarzyńcami. Ale nawet najmniejsza i najbardziej uboga osada Kelvmoranu wyglądała lepiej niż Sigil. Ba, nawet osady barbarzyńców były czyściejsze od Sigil. Gdyby mógł, to by opuścił to miejsce i wrócił do domu. Niestety dom Dracco już nie istniał. A apokalipsę rodzimego świata przeżyły niedobitki jego rasy.
Nie zliczył już ile dni błądził pomiędzy ulicami, zatrudniając się od czasu do czasu u różnych szumowin, jako pomocnik, specjalista od tanich eliksirów lub ochroniarz. Sigil jednak, w jednym aspekcie oszałamiało.
Smokokrwisty znał jedynie ludzi i elfy. I nie przypuszczał że poza nimi, istnieją inne rasy.
A w Sigil było ich od groma...nie wspominając o demonach które mogły sobie swobodnie łazić po ulicach. Ten fakt ciągle szokował Dracco. Patrycjusz mocy obsesyjnie nienawidził wszystkiego co miało przydomek demon lub demoniczny, choć diablęta jakoś potrafił znieść w swej obecności.
Ciche syknięcie przerwało rozmyślania Dracco. Siscar, podobnie jak on uciekł z pożogi rodzimego świata. Nieduża skrzydlata bestia była jedynym „łącznikiem” z przeszłością smokokrwistego.
Niebieska łuska pokrywała ciało Quintiliusa. On sam uzbrojony był tylko w drąg, ale z Siscarem na ramieniu wyglądał na takiego któremu lepiej nie wchodzić w drogę.
Duma płynąca z faktu bycia patrycjuszem mocy i wysokiej rangi wojskowym (nawet jeśli armia, jak i imperium któremu służył, była tylko wspomnieniem) wystarczała na odstraszenie potencjalnych złodziei.
Dracco wskazał kosturem jedną z uliczek Sigil, mówiąc.- Teraz idziemy tam.

Droga którą obrał wydawała by się być przypadkowa, lecz tym razem okazała się drogą wiodącą smokokrwistego ku przeznaczeniu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline