Wątek: Zakonna Krew
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2009, 16:07   #21
Kirholm
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
Theodore spojrzał na barbarzyńcę i dotkliwie pobitego krasnoluda. Zniwelował imitację ognistej kuli, po czym władczym głosem dodał:
W obozie ma być spokój, chyba, że chcecie mieć elfów na głowie" Większość członków drużyny przesiadywała poza ziemianką, acz wzmocniony magią głos czarodzieja dochodził do uszu wszystkich.
Mag spojrzał również na kapłana. "Spalić na pewno nie, może nie wyglądam, ale potrafię trafiać precyzyjnie" Po chwili znów zwrócił się do reszty. „Trzeba ustalić warty, biorę ostatnią, jako że i tak muszę rano wstać przed wami, niech ktoś przekaże to tym co wyszli, a reszcie radzę się kłaść, bo jutro będzie już tylko gorzej" Theodore położył się na ziemi, owinięty kocem, podczas ostatniej warty, którą czujnie pełnił regenerował siły i nasłuchiwał.

Hasvid, Karanic, Mikhail, Blake i Zoi siedzieli poza ziemianką. Bard ukląkł i rozpoczął poszukiwania śladów, jakie ewentualnie mogłyby zostawić elfy. Było ciemno, dlatego ciężko było cokolwiek znaleźć. Wydawało się jednak, że jeśli ktoś tu był to dosyć dawno i raczej nie były to elfy. Mikhail znalazł ślady, ale okutych żelazem buciorów, a jak dobrze wiecie, elfy z reguły noszą buty z miękkiej skórki.

Noc była chłodna. Okolicę zasnuła ciemność, Blake rozejrzał się. Teren pokrywały nieliczne wzgórza, rzadka, w wielu miejscach pożółkła trawa. Niewiele rosło tu drzew, głównie pospolite, karłowate gatunki. Niedaleko przebiegał pokryty piachem, kręty gościniec.

Zalotnicy już się uspokoili, więc możesz śmiało wracać... panienko. – mruknął kapłan wystawiając posiekaną zmarszczkami twarz – Czas spać zamykamy.”

Krasnolud leżał. Cuchnące zioła Maldreda obudziły wojaka, który jęczał i kwiczał. Twarz puchła mu w niewiarygodnym tempie. Początkowo z nosa ciekła krew, dlatego teraz pozostała mu zakrzepła strużka, biegnąca od nozdrzy po podbródek. Barbarzyńca również był obolały, krasnolud, choć niewątpliwie przegrał walkę odwdzięczył się kilkoma uderzeniami. Teraz Thobius klął pod nosem i przeklinał biesiadę.
Parszywi ludzie…” – zaklął jeszcze raz, owinął kocem i zasnął.

Noc była raczej spokojna. Kiedy wzeszło słońce nad obozowiskiem przeleciała jedynie wataha czarnych ptaków, które skrzecząc okropnie obudziły całą drużynę i spłoszyły konie, które nerwowo poczęły grzebać kopytami w ziemi.
 
Kirholm jest offline