"W nocy powinno być spokojnie. Nie jest to dobre miejsce na zasadzki" - pomyślał Blake. Lewą ręką złapał się za głowę. "Czemu tak cholera boli? Ehh...Chyba pora spać." Popatrzał jeszcze chwilkę na towarzyszy znajdujących się poza ziemiankom, po czym ruszył do ziemianki.
-Ja mogę obrać pierwszą wartę. Myślę, że te kilka godzin jeszcze wytrzymam. Tylko dobrze zamknij te twoje wrota klecho, bo nie chce się obudzić z poderżniętym przez elfiaków gardłem. - powiedział zbierają swój śpiwór z ziemi. - I mam nadzieję że i wy nie okażecie się zdradzieckimi skurwielami. - dokończył i splunął obok leżącego krasnoluda. "Rano nie jesz na mój koszt, karzełku". Blake ułożył ze śpiwora wygodne legowisko pod wrotami ziemianki i wygodnie się w nim rozłożył. Po kilku minutach Blake poszedł spać.
Następnego ranka mężczyzna obudził się dość szybko. Przetarł oczy i wygrzebał się ze śpiwora.
-No, no. Troszkę zmarzłem. - wymamrotał raczej do siebie i sprawdził czy jego miecz nadal jest w pochwie. Następnie wyjął z plecaka chleb i kiełbasy, i tak popijając wodą zjadł śniadanie. "Czeka nas ciężki dzień" - pomyślał Blake i wyszedł z ziemianki, by rozprostować kości.
Ostatnio edytowane przez Joppcio : 19-09-2009 o 21:12.
Powód: Obca
|