Blake'a uderzył miły chłód, który panował na zewnątrz. Rozejrzał się po okolicy, by upewnić się, że nikt nie obserwuje "radosnej gromadki". "Cisza i spokój. Nie lubię tego... - pomyślał mężczyzna i pokręcił głową. Pochodził chwilkę wokół ziemianki i zrobił kilka skłonów. Był już gotowy do dalszej podróży. Zostało tylko zabrać śpiwór i poczekać na resztę drużyny. "Czy napatoczą się w końcu jakieś elfiaki? Czy będzie bitka? Czy krasnal będzie się chciał wlec za nami? - myślał, wyciągając z pochwy miecz. Nagle z zadumy wyrwał go głos towarzyszki. Ujadę przodem i sprawdzę jak dalej z drogą, albo reszta się obudzi i mnie do gonicie albo po paru kilometrach zawrócę. - rzekła Zoi.
-To jedźkaj przodem, tylko żeby cie jakieś licho nie napadło. Mam nadzieję że te patałachy w końcu wstaną. W końcu elfiaki nie będą na nas czekać wieczność... - odparł robiąc mieczem kołowrotek i chowając go znów do pochwy. Po chwili dodał - A jak się spało?
Dziewczyna zatrzymała konia i spojrzała na łowcę potworów zdziwiona, najwidoczniej nie spodziewała się takiego pytania.
-Dobrze. - odpowiedziała tonem ostrożnym jakby pytanie Blade'a zawierało jakiś ukryty podtekst albo interes, a nie zwyczajną troskę o towarzysza podróży.
Blake tylko kiwnął głową, a dziewczyna ruszyła kłusem przed siebie.
Ostatnio edytowane przez Joppcio : 19-09-2009 o 22:07.
|