Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2009, 22:59   #33
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Tylko jedna świeca rozświetlała pokój, gdy jadła...Lubiła taki półmrok. Przywykła do niego, latami wertując księgi i zajmując się eksperymentami. A dzięki władzy i bogactwu mogła sobie pozwolić na luksusowe jadło i przywilej samotnego go spożywania. Władzy która sięgała dość daleko. I wtedy oni zakłócili jej spokój...Grupka osobników w mundurach straży miejskiej. Mimo to, w jej obecności zachowywali się jak stadko zalęknionych piskląt.
Przerwała jedzenie pytając.- I? Z czym przychodzicie?
- Wszystko stało się tak jak przewidziałaś pani, uwierzyli że jesteśmy strażnikami miejskimi Waterdeep. Nie próbowali oponować, nawet nie przejęli się tym, że nie mamy dokumentów.- odparł jeden z nich.
- Co więc tu robicie? Czemu nie zabezpieczacie zdobyczy?- spytała ze zdziwieniem i irytacją w głosie.
- Bo choć uwierzyli, że jesteśmy strażą, to jednak...- rzekł jeden ze strażników. A drugi dokończył.- Nie chcieli opuścić magazynu pani, próbowali nas przekupić, nastraszyć. Aż w końcu coś zrobili Cymainowi. I kiedy on odszedł, my wyszliśmy za nim.
- Ani chybi, magia.- wtrącił kolejny. Po chwili w kierunku strażników poleciał dzban wina, ciśnięty zgrabną rączką, a potem krzyki. –Imbecyle, tchórze, impotenci! Jak mogliście spaprać tak doskonały plan, wy kozie bobki, psie syny...gnidy! Szef się dowie o waszej niekompetencji i jeśli stracicie tylko głowy, będziecie mogli mówić w zaświatach o szczęściu!
Na szczęście dzban trafił w ścianę nie czyniąc nikomu krzywdy, wyczerpała wkrótce też spory arsenał wyzwisk, a gdy kobiecie minęła pierwsza furia. Uspokoiła się... usiadła. Sięgnęła po pergamin i zamoczywszy pióro w atramencie zaczęła pisać list.

Tymczasem dzielni bohaterowie i bohaterki...
Wspólna narada dała kilka punktów zaczepienia. Gnomka dość trzeźwym wzrokiem przyglądała się dyskutującym osobom. A i Kastus także wsłuchiwał się w ich pomysły.
A jako, że sprawa zaczęła dotyczyć spraw świątyni wtrącił się do rozmowy.
- Świątynia Gonda w Waterdeep może pomóc jeżeli chodzi o papiery, natomiast nie pomoże jeśli chodzi o fundusze. Ile mogli dać, tyle dali .Złom? Nie wiem...coś się da zorganizować..-
Na słowa elfa Dru dodała krótko.- Mam mnóstwo wynalazków, ale wszystkie one są małe i poręczne A jak widać...w tym miejscu nie ma złomu, którym dałoby się skryć armatę.
Wykazując jakoś niechęć do opowieści o swych wynalazkach.
Po czym wydała krótkie polecenie Kastusowi.- Zaprząż konie, ja poprowadzę zaprzęg.
- Pani, może lepiej będzie jak ja siądę na koźle.-
zaproponował kapłan wykonując jej polecenie. Jednak Dru posłała mu kose polecenie dodając.- Nie sprzeczaj się ze mną Kaktusik, jestem w stanie poprowadzić zaprzęg.
- Na trzeźwo, to tak.- westchnął smutno kapłan, a gnomka dodała.- Czy ty imputujesz, że ja jestem nietrzeźwa?
- Gdzieżbym śmiał.-
odparł Kastus, kończąc zaprzęganie koni. Dru wsiadła na kozła, chwyciła za lejce i krzyknęła do Morgana i Castiela.- Otwórzcie szeroko wrota!
W tym czasie Kastus wskoczył się na wóz i zakrył płachtą armatę i ładunek.


Ruszyli, ciężki wóz z zaprzężonymi do niego końmi sprawiał co chwila niemiłe niespodzianki. Był wielki i długi.

Na wąskich uliczkach Waterdeep ciężko nim było manewrować, nawet tak doświadczonej osóbce jak Dru. A trzeba przyznać, że kapłanka Gonda dobrze radziła z powożeniem. Przemierzając uliczki Waterdeep drużyna mogła zapoznać się więc z kilkoma faktami, które wkrótce mogłyby okazać się ważne. Po pierwsze w Waterdeep wóz nie będzie mógł zbyt szybko jechać z powodu dość gęstej zabudowy miasta. Cześć uliczek była zbyt wąska dla wozu z armatą, więc trasę najlepiej zaplanować od razu, tak by pominąć ten obszar miasta w którym wóz by utknął. Po drugie wąskie uliczki uniemożliwiały praktycznie zawracanie, więc ten fakt też trzeba było wziąć pod uwagę przy planowaniu trasy. Po trzecie ludzie...Przejazd przez poranny tłum, dodatkowo spowolni podróż...szykowały się więc długie godziny nerwowego wyjazdu z miasta. Póki co jednak wóz z ładunkiem odbył krótką podróż po uliczkach w kierunku doków. Ładunek opuścił „spalony” obecnie magazyn i to było najważniejsze. Teraz...pozostało załatwić inne sprawy. Dokumenty, alkohol...no i przypilnować ładunku. Pomoc przy dokumentach obiecał Kastus, jednak stwierdził, że arcykapłan świątyni Gonda nie lubi być budzony po nocy. Co do trunków, okazało się że kler Gonda nie ma jakichś ulubionych. Zaś do zakupu i szukania trunków zgłosiła się Dru, samowolnie oferując się na testera trunków, bo jak stwierdziła.- Świątynia Gonda byle bimbru przewozić nie będzie.
A spojrzenie gnomki, wskazywało na to, że Dru zamierza uczestniczyć w zakupie alkoholu i żadna siła ją od tego uczestnictwa nie odwiedzie. Pozostało teraz rozwiązać kolejne problemy. Najszybciej byłoby załatwić kilka spraw na raz, choć nocna pora utrudniała sprawę ze świątynią Gonda. Ale to wymagało rozdzielenia się grupy, maksymalnie na trzy części, jedną do pilnowania ładunku, jedną do załatwienia spraw związanych ze świątynią Gonda i jedną do zakupu trunków. Lub jeździć wozem od jednego punktu docelowego do drugiego.
Co z uwagi na rozmiary wozu, samo w sobie było kłopotem.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 19-09-2009 o 23:09.
abishai jest offline