Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2009, 00:13   #305
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Kafalin:

Sily'a:

Nagle ziemia zaczęła drżeć na tyle silnie, że oboje ledwo trzymaliście się na nogach. Widać, że zdezorientowany Elf nie wiedział co się dzieje. Był tym przerażony.

Nagle chwycił cię za rękę i wybiegł na zewnątrz wraz z tobą. To, co działo się na ulicy dalekie było od tego, co widzieliście w dzień i w nocy.

Wszystkie Elfy wybiegły nagle z domów, Wszyscy biegali, krzyczeli z przerażeniem na twarzach.
Ktoś cię potrącił nie zauważając tego. Za chwilę znowu i znowu. Za chwilę potrąceń było tak dużo, że ledwo trzymałaś się na nogach, miotana w różne strony.
Ponadto tłum coraz chętniej przebiegał między wami, coraz bardziej oddzielając was od siebie, aż w końcu całkowicie straciłaś z oczu swojego towarzysza.
Ilość biegających bez celu istot zwiększała się, zaś w połączeniu z nieustannym trzęsieniem ziemi, nie ułatwiały zachowania równowagi, a w pewnym momencie poczułaś, że twoje nogi tracą kontakt z podłożem!

Nagle znalazłaś się w luce pomiędzy osobami. Gwałtownie uderzyłaś o ziemię i już wydawało się, że inni cię zdepczą, stratują, ale... szybko rozejrzałaś się, a widok był niezwykle zaskakujący.

Ogromny, zbiorowy wrzask przeszył powietrze, zaś ludzie zaczęli uciekać z placu, na którym zostałaś sama. Wstrząsy ustały. Zobaczyłaś ponadto, że znajdujesz się przy fontannie, lecz nie sama.

Nagle coś zaskrzeczało za twoimi plecami!

Już wiedziałaś czemu wszyscy uciekli. W oczach Widma zalśniła mordercza radość. Płynęła powoli w twoim kierunku, patrząc ci prosto w oczy.
Już chciałaś uciekać, gdy... stwierdziłaś, że nie możesz się ruszyć!

Ale przed czym uciekać? To przecież tylko przystojny mężczyzna. Bardzo przystojny. Wyglądał niezwykle pociągająco, choć nie byłaś w stanie dostrzec szczegółów jego twarzy.

Nagle fala wrzasków przeszyła powietrze zaś ów chłopak... Widmo, odwróciło się, uwalniając się spod uroku!

Tłumy z trzech stron zderzyły się szturmując pałac i kompletnie ignorując Widmo.
Eteryczna kobieta wydawała się zachwycona. Szpony świszczały w powietrzu, rozrywając Elfy na strzępy. Dosłownie.

Co mogło być gorsze od Widma?


Cień:

Wyszedłeś z karczmy, wypatrując oznak przebywania w okolicy Widma, lecz niczego nie zauważyłeś, kierując się w stronę pałacu.

Nagle ziemia zaczęła drżeć tak silnie, że ledwo zdołałeś ustać na nogach.
Na ulicach rozległ się potworny wrzask, a Elfy zaczęły biegać, nie wiedząc co się dzieje.
Zapanował chaos, gdy nagle Elfy biegnące w stronę bram miasta, zmieniły kierunek!
Tłum uderzył w ciebie, pchając cię w kierunku pałacu! Gwałtownie zostałeś odrzucony na ścianę budynku, zaś wstrząsy ustały.

Czego mogły się aż tak przestraszyć Elfy?

Sily'a, Cień:

Nagle zobaczyliście coś na niebie. Jakieś ogromne trzy kształty pędzące w stronę pałacu! Nagle zderzyły się z barierą w powietrzu, która zatrzymała ich lat, lecz nie na długo.
Jeden z nich ryknął potężnie, zaś drugi zionął ogniem przy akompaniamencie cięcia pazurami i uderzeń całym ciałem, od których powietrze zdawało się wibrować.

Wysoko zaczęły się formować chmury, lecz były one jakieś dziwne. Miały niemal czarny kolor, lecz były zabarwione czerwienią.
Wydawało się, że zaraz spłynie z nich ogień...

Wielki meteor spadł z chmur i przy akompaniamencie ogromnych stworzeń, uderzył jednocześnie z nimi!

W miejscu, w którym spadły uderzenia, na barierze pojawiła się siatka pęknięć! Ogromne istoty wzniosły się jeszcze raz i wspólnie zionęły długim, gorącym jęzorem płomienia, trafiając prosto w pajęczynę popękanej bariery!

Wpadły z impetem do środka, a wy zorientowaliście się, że każdy z nich jest większy od pałacu!

Coś było jednak nie tak...

Stworzenia przypominające Smoki leciały coraz wolniej i wolniej, aż w końcu... Zatrzymały się?!
To jednak nie wszystko. Jak okiem sięgnąć, wszelki ruch ustał.

Sily'a:

Wrzeszczące Elfy przestały krzyczeć, Widmo uciekało ze strachem wymalowanym na eterycznej twarzy,lecz zostało unieruchomione, wielkie, Smokopodobne bestie zawisły w powietrzu, zadziwiając, że coś takiego wogóle mogło unieść się w powietrze.

Wyglądało na to, że jedynie ciebie przegapiono w dziele zatrzymania czasu...

Coś dużego i czarnego wybiegło z pałacu! To Falkieri!
Jednak nie byłaś sama, zaś towarzystwo kota to już było coś.

Nagle kątem oka zauważyłaś jakiś ruch, a kiedy odwróciłaś się, zobaczyłaś kolejną eteryczną postać zmierzającą w twoim kierunku!
Szybko jednak zdałaś sobie sprawę z tego, że niematerialna kobieta zyskuje na materialności, by w końcu dość do ciebie w pełni żywa.


Była to ubrana na brązowo kobieta z długimi, kręconymi, ciemnymi włosami. Jej rysy były niezwykle delikatne.
Zauważyłaś, że Falkieri od razu polubił nieznajomą, patrząc na nią z podziwem i czcią.

~To Niralla-powiedział mentalnie. Tylko skąd kot to wiedział? Może zwierzęta wyczuwały swoją boginię?

Nie mniej jednak prawda była taka, iż bogini zdawała się być uosobieniem całej natury, zarówno flory, jak i fauny, choć zebrała tylko to, co najlepsze i najpiękniejsze.
A może to właśnie z niej wszystko to wypływało, zaś reszta była skutkiem ubocznym niedoskonałego świata?

-Oprowadzę cię po świecie przyszłości, lecz najpierw porozmawiajmy-powiedziała łagodnie, aksamitnym głosem, zaś jej brązowe, ciepłe oczy spojrzały na ziemię, z której wyrosły dwie rozłożyste rośliny. Na jednej usiadła Niralla.
Chwilę później pomyślała również o kocie, który dostał swoją roślinkę, bardziej rozłożystą, choć niższą.

-Jeżeli chcesz o coś zapytać, pytaj. Ja postaram się odpowiedzieć najlepiej jak potrafię-rzekła, głaszcząc Falkieriego.

Cień:

Wszystko zamarło, jakby pogrążone w wielkiej, lodowej bryle. Jednakże ty mogłeś poruszać się w zamarzniętej wodzie. Tylko czemu?
Czyżbyś był jedyną osobą w mieście, która zachowała tą umiejętność?

Nagle zauważyłeś ruch z boku, a kiedy obróciłeś się, zobaczyłeś starszego mężczyznę w dziwnym ubraniu, przyglądającego się domom z takim zainteresowaniem, jakby były architektonicznym cudem z diamentów.


-Hoho! Interesujące budownictwo! Jak ja żem dawno takiego nie widzieli! Nie sądzicie że?-zagadnął, nie patrząc na ciebie, po czym odwrócił głowę, spoglądając na ciebie piwnymi oczami, w których czaiło się rozbawienie.


Fass:

Ronir:

Kiedy rozpłatałeś swojego przeciwnika, dwaj kolejni byli już przy tobie, lecz ich ruchy były zdecydowanie mniej pewne.
W momencie, w którym ciąłeś po skosie, tamci odskoczyli zwinnie, a ty zorientowałeś się, że oni tylko czekali na okazję, w której mogliby uniknąć twojego ataku.

Początkowo byli za blisko, żeby próbować ucieczki, lecz teraz twój rozpędzony miecz sam cię hamował, zaś tamci rzucili się do ucieczki.

Szybko rzuciłeś się w pogoń, jednakże tamci byli dożo szybsi, zwinniejsi i już chwilę później zniknęli w trawach, oddalając się.
Gonienie ich mogłoby być samobójstwem, gdyż wszędzie mogły być bajora lub wciągające bagna.

Nagle usłyszałeś przeciągły krzyk, który skończył się jak cięty nożem...


Cesenni:

Borin:

Twoja sytuacja zdecydowanie nie prezentowała się ciekawie. Trzech mężczyzn przeciwko jednemu Krasnoludowi. Rachunek nie był równy. Nagle wyszedłeś zza skały strzelając, po czym schowałeś się, gdy tylko usłyszałeś szczęknięcie kuszy.

Usłyszałeś jak bełt przelatuje ci koło ucha, jednakże zdołałeś schować się za głaz, gdzie odłożyłeś kuszę i wyskoczyłeś z toporem, wbijając go w ziemię.

Kolejne małe trzęsienie wstrząsnęło ziemią, a w kierunku przeciwników poleciały wiązki elektryczności... ale zniknęły szybko. Ziemia nie należała do doskonałych przewodników prądu elektrycznego.
Ponadto tamci już przygotowali się na perspektywę kolejnego wstrząsu, więc jedynie zadrżeli lekko, choć mimo wszystko musieli poświęcić chwilę, by utrzymać równowagę.

Wtedy właśnie skoczyłeś do przodu, dostrzegając słabość. Ponadto zauważyłeś, że powaliłeś kusznika, który miał załadowaną kuszę. Drugi właśnie kończył ładować, choć musiał na chwilę przestać z powodu wstrząsu.

Oboje zauważyli, że tym razem to Krasnolud ma przewagę, więc schowali się za głazami, a ty usłyszałeś charakterystyczne kliknięcie. Dźwięk, że korbka kuszy już dalej nie pojedzie. Broń była naładowana.

Zmusiło cię to do powrotu do poprzedniego schronienia. Dwoma susami dotarłeś do miejsca, gdzie leżała twoja broń, po czym schowałeś się za głazem. Narazie byłeś bezpieczny. Narazie...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 21-09-2009 o 00:17.
Alaron Elessedil jest offline