Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2009, 01:16   #7
Julian
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Pokój był gorący, okropnie gorący, w dodatku pomarańczowa kolorystyka potęgowała wrażenie Ciepła. Tek leżał na wygodnym, miękkim łóżku. Dyszał jeszcze zmęczony treningiem z którego dopiero co wrócił. Jego trupio blada skóra i białe włosy sprawiały wrażenie zimna, kontrastując z aurą panującą w pokoju. W rzeczywistości jednak chłopak leżący na łóżku aż pulsował gorącem, rozgrzany po ciężkim wysiłku. Wstał odgarniając ręką długie włosy z twarzy i poszedł do swojej łazienki. Szybko zrzucił z siebie przepocone ciuchy i stanął pod prysznicem pozwalając aby woda spływała po jego ciele. W zasadzie była to najprzyjemniejsza rzecz jakiej doświadczał w tym zasranym konsorcjum. Nie licząc bardzo okazyjnych bójek. Był tu od niedawna, a już zastanawiał się, co tutaj robił. Idź Teku, mówili, jako strażnik przyniesiesz dumę naszemu klanowi. On za cholerę nie rozumiał, gdzie widzieli dumę w byciu jednym z wielu piesków na posyłki jakiejś korporacji. Jednak dla niego nie było już odwrotu, podjął decyzję i teraz musiał ponieść konsekwencje. Z drugiej strony nawet uwięziony, dostawał tu wszystko o co poprosił, więc nie było tak źle. Był pewien, że wielu jego braci oddałoby wszystko żeby być na jego miejscu.

Nagle usłyszał jakiś przytłumiony głos, szybkim ruchem ręki wyłączył prysznic.
-...richi, Ergo, Albiorix Adrastea, Tek oraz Midia Averrestinnil proszeni sa o zgloszenie sie do sali odpraw - usłyszał z głośnika znajdującego się za ścianą.
Wreszcie czekało go jakieś poważne zajęcie. Bez pośpiechu wyszedł spod prysznica, wytarł się i nagi przeszedł do pokoju. Z półek wiszących obok łóżka wziął buteleczkę z adrenaliną oraz strzykawke i uzupełnił swój wewnętrzny zbiornik przez mały otwór w lewym boku. Ubrał się w tradycyjne kolory swojego klanu - czarne spodnie i ciemno-czerwoną koszulę, lewe ramie zasłonił dużą pomarańczową chustą zawiązaną na szyi, a podobną tyle że mniejszą zasłonił twarz. Rozejrzał się spokojnie po pokoju aby upewnić się, że niczego nie zapomniał. Wyszedł i spokojnym krokiem skierował się do sali odpraw.

Przybył na miejsce ostatni, ale zupełnie się tym nie przejął. Rozsiadł się wygodnie w fotelu możliwie jak najdalej od kogokolwiek innego. Dopiero teraz zainteresował się drużyną z którą wyruszał. Wyglądali na grupę niezłych dziwaków.
Jedyną osobą którą kojarzył była Yachi, chociaż jego wiedza o niej ograniczała się do zasłyszenia kilku plotek i minięcia jej raz czy dwa na korytarzu. Wiedział, że jej reputacja nie wzięła się z nikąd, dziewczyna zasługiwała na pewien szacunek, nawet jeśli ubierała się gorzej niż dziwka ze slumsów. W sumie byli pod pewnymi względami podobni. Miedzy innymi, oboje nie mieli żadnych prawdziwych przyjaciół w konsorcjum. Tyle że Tek odstraszał ludzi skutecznie, a do Yachi lgnęli bo była urodziwą dziewczyną. Chociaż jemu też niczego nie brakowało, był wysoki i dobrze zbudowany, to jednak płeć robiła wielką różnicę.
Oprócz niej jedyną osobą na którą zwrócił szczególną uwagę był ubrany w zbroję Ergo. Nie przyglądał mu się jednak zbyt długo bo zaraz po jego wejściu szef rozpoczął swoją gadkę.
Tek wyjątkowo nie znosił tego gościa, jak zresztą wszystkich tych pajaców w graniturach. Cały ten "cywilizowany" świat był taki dziwny. Słabi i starzy dysponowali władzą i zasobami a młodzi, silni i ambitni musiali stać w ich cieniu. Zdecydowanie wolał naturalny porządek panujący na jego rodzinnej pustyni.
Całej pogadanki szefa i wykładu na temat Ziemi słuchał niespecjalnie zainteresowany. Potężne emocje jakie targały nim gdy zobaczył zniszczoną ziemię podsumował przeciągłym ziewnięciem. Za to kiedy wszystko dobiegło końca i usłyszał w swojej głowie głos Midii... Tak, wtedy wyraźnie się spiął. Nie przepadał za telepatami. W konsorcjum nie miał wiele prywatności, więc przynajmniej w swojej głowie chciał mieć święty spokój. Żywił szczerą nadzieję, że dziewczyna potrafiła normalnie mówić, inaczej chyba wzięłaby go cholera. Wstał i podążył za resztą drużyny, idąc zaraz za Ergo i Midią. Tek nie był specjalnie wyczulony estetycznie, jednak ten niezwykły kontrast jakoś przypadł mu do gustu.
 

Ostatnio edytowane przez Julian : 21-09-2009 o 01:20.
Julian jest offline