Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2009, 12:38   #9
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Yachi czekała aż wszyscy z sali wyjdą, i mimo iż podążyła tuż za dziewczynką i dziwnym typem-z-kolcami, to zatrzymała się tuż przy drzwiach. Założyła ręce krzyżem na piersiach, na jej twarzy nie pojawiła się żadna oznaka emocji, kompletne zero. W spokoju przeczekała nie zwracając zbytniej uwagi na to, kto się na nią gapi.
Już jak wchodzili do sali widziała ich wzrok na sobie, wiedziała, że każdy się na nią gapi myśląc o wszystkich zasłyszanych plotkach, i nie o tym, jaka jest i co potrafi, a o tym, jak wygląda i jak ją spostrzegają inni. To była smutna prawda, ale czerwonowłosa starała się to całkowicie zignorować, mimo iż kilka razy jej nie wyszło i spojrzała ukradkiem w oczy Gandasza i Roela. Zupełnie nie wiedziała czemu, ale po prostu nie mogła na nich nie spojrzeć, nie mogła jakoś w pełni ich zignorować mimo iż z góry wiedziała, że jej nie lubią.
Poczuła jakby ulgę, zupełnie kamień spadł z jej i tak martwego i nie bijącego serca. Co prawda momentami było jej przykro z tego powodu, ale żyła już tyle setek lat, że przywykła. Tak, to była tylko kwestia przyzwyczajenia.

Yachi czekała ąż wszyscy wyjdą, a tutaj zonk, bo płetwal błękitny dziwnym cudem również czekał aż każdy stąd wyjdzie, jednak ona nie dawała za wygraną, więc ostatecznie co najwyżej mogli wyjść równocześnie, no chyba, że on ustąpił, bo Yachi nie miała zamiaru. Byłą zawzięta i bardzo uparta, w dodatku nie ufała nikomu, dosłownie. Kiedy wszyscy opuścili już salę odpraw, Yachi również wyszła. Sama chciałą zamknąć drzwi z niezwykłą dokładnością, jednak Roel zrobił to jako pierwszy, ona i tak stała nad nim jak kat, i przyglądała się. Sama zamknęłaby drzwi z niezwykła dokładnością, uważała, że niebieski ludek zrobił to...źle. Czyżby perfekcjonistka? A jakże! Oczywiście, że tak... Wszystko musi być zrobione dokładnie, by nie popełnić żadnego błędu, nawet zamknięcie w nieodpowiedni sposób drzwi może być błędem przesądzającym o wszystkim, wiedziała to gdy przeprowadzała treningi na symulatorach. Wiele się stamtąd nauczyła, to było zupełnie tak, jakby miała dodatkowe, bardzo ważne misje, ale na szczęście nie były one realne - Yachi w nich zwyczajnie w świecie zazwyczaj doprowadzała do wysadzenia Konsorcjum and game over, unfortunately. Maybe.
Dziewczyna trzymała się na samym końcu słuchając z uwagą wszystkich rozmów, o ile jakiekolwiek były. Miała podzielność uwagi, więc mogła słuchać kilku rozmów na raz, martwiła się bardziej o to, że nie będzie czego słuchać. Ona sama nie miała zamiaru rozmawiać, no chyba, że ktoś sam do niej zagada, proszę bardzo, jej to nie robiło różnicy, byle się do niej nie przywiązywano zbytnio i trzymano dystans.

Kiedy już doszli do statku, jedyne co przykuło uwagę Yachi, to dziwna powłoka niematerialna. Na ten widok wykrzywiła gniewnie usta, i tak jak do tej pory nie dało się w ogóle wyczuć w niej żadnych emocji, tak teraz było widać, że jest wkurzona, i to nieźle. Wręcz bezczelnie wepchnęła się w tłum strażników odpychając ich i przepychając się do przodu, by wejść na statek jako pierwsza. Raczej było widać, ze coś jest nie tak, skoro warczała pod nosem i była na tyle wściekłą i zdeterminowana, że nawet podbiegła do wejścia, jednak nic nie powiedziała... I o co jej chodzi?
Czerwonowłosa zaś wbiegła do statku i złapała małą Midi za ramiona, jednocześnie ukucnęła tuż za nią wysuwając głowę przez jej ramię i patrząc prosto w twarz ducha. Jej głowa była ułożona równolegle do głowy Midi.
- Nie bój się Midi, to ja, Yachi... Kim jest ta dusza...? - spytała spokojnym i opanowanym tonem głosu, choć w środku aż się gotowała od niepokoju. Z doświadczenia wiedziała, że dusze są niebezpieczne, bo wiele w nich złości i żalu. Martwiła się tym, że będą jednym statkiem lecieć z duchem, musiała być ostrożna.
~ Dusza? Chodzi ci o Traveller'a? - zapytała niepewnie jednocześnie próbując się obrócić tak aby moc na ciebie spojrzeć.
- Prawdopodobnie tak. Jesteśmy przy nim bezpieczni i jesteś tego sto procent pewna? - dopytała chłodno nie ruszając się nawet z miejsca i nie odrywając wzroku od ducha dodała - Mogę z nim porozmawiać?
~Tak.. Chyba tak. Jeżeli on zechce. I tak, jesteście bezpieczni o ile nie uzna ze grozi mi z waszej strony niebezpieczeństwo. To mój opiekun. - po tych słowach wypowiedzianych przez dziewczynkę Yachi zamilkła. Jakoś nie robiło jej różnicy, że rozmawiała z nią telepatycznie i tylko sama czerwonowłosa słyszała odpowiedzi na pytania małej. Po tej konwersacji Yachi spojrzała na Midi, prosto w jej oczy, jakby chciała się przekonać czy ona naprawdę nie widzi. No cóż, po kolorze tęczówek raczej tego nie odkryje, więc już spokojnie i zupełnie bez emocji, gdyż z obojętnością, wyprostowała się i puściła dziewczynkę.
Podeszła bezpośrednio do ducha i spojrzała na niego swoim zimnym, przenikliwym wzrokiem.

W tym samym czasie akurat Kapitan statku przedstawiał swoja załogę, ale Yachi to zignorowała, bo była zajęta czymś innym. Ciekawiło ją to, nie mogła zaprzeczyć, i mimo iż wyglądało, jakby szeptała sama do siebie, to jej to nie obchodziło, bo znała lepiej prawdę.
- Traveller. Jesteś duszą kogoś zmarłego? - spytała bez ogródek, bo bez sensu tak oficjalnie zaczynać rozmowę. - Sądzę, że już wiesz kim jestem... Więc jeśli byś mógł, to mi odpowiedz. - dodała oschle i stałą wytrwale już na statku, tuż przed niewidzialnym czymś, co tylko ona widziała.
~ Bylem... - odpowiedziała zjawa skupiając się głównie na Yachi, która dotychczas trzymała Midi. Czerwonowłosa zaś zmarszczyła brwi. Nie denerwowała się już, nie złościła, ani nie cieszyła. Była zimna, obojętna, oschła... Czyli prawie taka jak zawsze.
- Aha... Elokwentny i rozmowny. - szepnęła prawie sycząc by tylko dusza to usłyszała. Dziwne, że tylko ona ją zainteresowała a nie ktoś z drużyny. - Streścisz mi w skrócie o co tutaj chodzi, z Tobą? Bo chyba sam wiesz, kim jestem... Nie chcę się z tym obnosić, ani wysyłać Cię do zaświatów jednak... Zostań tutaj, tylko powiedz mi, czemu nie jesteś już duszą i czym jesteś. Potem już o nic nie zapytam, jeśli Cię to drażni, w porządku? - dodała cicho świdrując go żółtą dzikością swoich nienaturalnych oczu.
~ Jestem opiekunem. Moja misja jest ochrona Midii z elfiego rodu. Jestem tam gdzie ona. Zawsze. Chronie Ja.... Zabijam jezeli musze. Czy to ci wystarczy... Shinigami?
- Wystarczy. - warknęła na głos, tak, że każdy mógł to słyszeć. Uniosła się dumą, zezłościła, było słychać po tonie wypowiedzi. Odwróciła się od niego jakby zezłoszczona. Wyglądała jakby zwracając się do niej w ten sposób uraził ja, bądź zdenerwował. Odeszła gdzieś dalej, by nie stać w skupisku wraz z innymi Strażnikami, jednak na tyle blisko, by ich słyszeć. Usiadła na jednej z sof i oparła łokieć o stolik stojący na przeciwko niej, przy oknie. Głowę odwróciła w stronę szyby i patrzyła niby przez nią, choć tak naprawdę skupiłą się na osobach w jej odbiciu, Strażnikach, Midi i duszy.
Milczała, póki nikt o nic nie chciał jej spytać.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 21-09-2009 o 12:56.
Nami jest offline