Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2009, 14:43   #337
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Drużyna
Galdor uśmiechnął się po raz pierwszy od początku tej nocnej awantury. - Dzielny Olegard jak zwykle czujny. Niech będzie! Widać nie doceniłem hartu ducha małego ludu.

Olegard wyplątał się z koca i prędko poczłapał za niknącym w ciemności przyjacielem. Droga nie była długa, lecz męcząca. Nocą Tharbad niepokoił jeszcze bardziej niż za dnia. Idąc wąską alejką, hobbici mieli wrażenie, że tuż poza zasięgiem wzroku znajduje się ktoś, albo coś, co cały czas ma na nich oko. Nerwowa atmosfera musiała udzielić się też Dagnirowi, który to co jakiś czas przystawał i rozglądał się na wszystkie strony, a każdy wywołany przez niziołków hałas kwitował ostrzegawczym syknięciem. Za stajnie służył mały, piętrowy budynek z oknami zabitymi starymi deskami. Telio dość szybko uwinął się z jukami i po chwili wydobył z nich księgę. Nazwać ją dziełem sztuki, było by mało. Oprawa skrzyła się złotem i rozmaitymi zdobieniami. Widniejące na niej delikatne elfie runy wykonano z polotem i gracją, jakby wiatr usypał je z piasku, a nie ktoś wyrzeźbił w twardym materiale. Dagnir patrzył na dzieło z niekłamanym podziwem.
- Za dawnych lat wiele swoich dni spędziłem w gondorskich bibliotekach, ale czegoś takiego jak żyję, nie widziałem... Wezmę konia Manfennasa.

Mimo prowadzonych za uzdy koni, wracali ze stajni nieco żwawiej niż do niej przyszli. Zwierzęta rżały i parskały. Może to sprowadziło na nich niechciane spojrzenia? Pierwszy zrozumiał to strażnik. Byli już całkiem blisko wieży Avarona gdy nastąpił atak. Dagnir pzykucnął niemal w ostatniej chwili. Tuż nad nim przeleciał wystrzelony z kuszy pocisk i z hukiem utkwił w starym murze..

- Widzieliście? Draba nigdy się nie myli! - Jakiś tubalny głos zwrócił się do swojej kompanii. Odpowiedział mu grupowy rechot. - No pokaż się strażniku! Zabieramy twoich małych włochatostopych towarzyszy i wszystkie ich wozy z fajkowym zielem!

- Miejscowi zbóje.. Telio! - Syknął Dagnir, wyciągając przy tym kordelas. - Jakieś dziesięć stóp przed nami, po lewej stronie jest dziura w starym murze. Jeśli przejdziesz pod nią znajdziesz się na dróżce która prowadzi do naszej wieży. Nie wiem co to za księga, ale musi trafić w ręce Galdora. Olo, trzeba jakoś odwrócić ich uwagę... - Strażnik zgiął się w pół i począł powoli zbliżać się do przeciwników.

**

W wieży twały przygotowania do drogi. Strażnicy znosili worki z prowiantem i wszelkie inne potrzebne rzeczy. Wśród ogólnej krzątaniny umknęłyby im jakoś dobiegające z oddali okrzyki, gdyby nie doskonały elfi słuch Galdora.
- Coś się dzieje w pobliżu.
- Rzeczywiście - odrzekł Avaron po chwili ciszy, jaka zapadła. - To tutaj normalne... Niech ktoś wyjdzie zobaczyć co z hobbitami.
- Kethan wyszedł przed chwilą. Dołączę do niego. - Odezwał się Falay, nakładając na plecy jeden z leżących przy ścianie kołczanów. - Manfennas, idziesz?


Narfin i Szrama

Znów uciekali. Jechali półkolem dookoła obozu i dołączali do nich kolejni jeźdźcy. W ich strone pędziła całkiem spora, piesza banda. Prowadziła ją zakuta w zbroję postać wielkiej postury. Kat. Wolną ręką zerwał hełm ze swojej głowy i z wrzaskiem rzucił go precz. W drugiej ręce trzymał potężny bojowy młot. Mimo takiego obciążenia, zdawał się biec znacznie szybciej niż reszta. Strażników na oko było dziesięciu. Najstarszy z nich wyrównał się z Narfin. Celepharn. Dowódca kompanii, która stacjonowała w pobliżu Amon Sul.
- Narfin! To chyba twoje! - wyciągnął w jej stronę rękę, w której trzymał szkarłatnej barwy wisiorek. Chwyciła go odruchowo.





Celepharn zdążył jeszcze przesłać jej ciepły uśmiech, gdy nogi jego wierzchowca ugięły się. Z oka konia sterczały lotki bełtu. Nikt z kompanii nie zdążył wytracić pędu nim Avnar dobiegł do Dunedaina. - Agannalo Valannar! Walcz ze mną! - Kolejni wrogowie dobiegali do walczących. Pierwszego z nich Avnar zdzielił buławą w skroń, gdy próbował zamachnąć się włócznią na wygrzebującego się spod konia strażnika. - Jest mój! - Grupka posłusznie oddzieliła pojedynek od pozostałych strażników, nastawiając drzewce włóczni. Narfin zobaczyła jeszcze stojącą w pewnym oddaleniu Sameerę w towarzystwie Sathila i Cadhila. Wyraźnie rozbawiona wiedźma wskazała ją palcem a jeden z braci wystrzelił z kuszy w jej stronę. Na szczęście niecelnie. Obaj przystąpili do naciągania cięciw.
- Uciekajcie! - Zawołał Celepharn, dobywając ostrza. Uniósł je w salucie w kierunku przeciwnika.
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 22-09-2009 o 12:18.
Keth jest offline