Wątek: Zakonna Krew
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2009, 16:32   #38
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Kapłanie nie jesteś młody wiekiem, więc uznaje, że to co mówisz dyktuje ci wiara, a nie doświadczenia. Co ty o mnie wiesz, żeby nazywać mnie przyjacielem? Wiesz skąd pochodzę? Kim był mój ojciec i co wiedzie mnie na tę samobójcza misję? Czy wiesz ile mam sióstr? albo braci? wiesz w co wierzę? czy wiesz kiedy potrzebuję samotności, a kiedy rozmowy? - zapytał z rozbawieniem, bez złośliwości, po prostu z rozbawieniem. - Nie obraź się na mnie za te słowa, ale co najwyżej możesz mnie uważać za chwilowego towarzysza, czy zostaniemy przyjaciółmi to się okaże, czy w razie potrzeby oddasz za mnie albo ja za ciebie życie to też się okaże, ale nie szafuj słowem przyjaciel, bo możesz kiedyś skończyć z prezentem od przyjaciela między żebrami. I nie pomyśl przypadkiem, że ci grożę, po prostu czasem lepiej coś takiego powiedzieć, niż żałować straty dobrego człowieka, bo zaniechało się prawdy.Ludzie dzisiaj są równie bezduszni jak bestie, i choć zdarzają się wspaniałe przykłady honoru, odwagi i bezinteresowności, to jednak znacznie częściej są to przykłady egoizmu, tchórzostwa i skurwysyństwa. - Zrobił przerwę w swoim monologu na temat ludzkości - Uwierz mi, znam bohaterów i istoty niegodne bycia określonymi mianem człowieka. Z jednymi i z drugimi ruszałem w pole i morze, czasem ktoś kogo uważałeś za szczura, ratował ci życie, a wspaniali rycerza i szlachcice, zostawiali swoich ludzi i uciekali. Zważ na moje słowa, prędzej czy później przyjdzie ci podjąć decyzję, czy kogoś zostawić i kontynuować misję, czy wytrwać przy jak nas wszystkich określiłeś przyjaciołach, co dla ciebie jest ważniejsze? ludzie z którymi podróżujesz czy misja od zakonu? Nie odpowiadaj, bo nie możesz tego wiedzieć na pewno, nie wiesz jakie będą okoliczności, w której będzie trzeba podjąć tę decyzję. Tu możesz mi wierzyć lub nie, ale w całym moim życiu wiele razy zostawiałem członków drużyny, po to aby z resztą wykonać zadanie. Zostawiałem ich w bezpiecznych miejscach, nigdy kiedy gonił wróg, bo lepiej, żeby ktoś został niż miał narażać resztę drużyny. Od sześciu lat z ludźmi, z którymi walczyłem, i szpiegowałem zginęło tylko trzech, a jestem pewny, że było by ich znacznie więcej. - Theodor patrzył na kapłana, uznał że może nie był to najlepszy sposób na zakończenie rozmowy, ale musiał taki wystarczyć, jeśli miał osiągnąć zamierzony cel. Musiał mieć kogoś, kto za nim stanie, choćby miał teraz go znienawidzić, inaczej cały plan nie ma sensu. - Musimy ruszać, bo lepiej podróżować za dnia. Możemy tą rozmowę dokończyć w siodłach. - Ruszył na polankę, gdzie pasł się Argo, w drodze zawołał jeszcze - Zbierać się, Ruszamy. -

Dosiadł konia, i ruszył z resztą, ustawiając się mniej więcej pośrodku.
- Krasnoludzie? - powiedział dość głośno - Nie mieliśmy wczoraj okazji się poznać w zbyt miłych okolicznościach, ale chyba rozumiesz mój wczorajszy gniew. Zjawiasz się w nocy w obozie, robicie takie harmider, że wyrwało mnie to z medytacji, zaczynacie się lać po mordach, gdyby tu w okolicy były wczoraj elfy, to nikt z nas nie stałby dziś żywy. Niemniej dobrze jest mieć krasnoludzkiego woja po swojej stronie. Nazywam się Theodor Hess, znam się na magii. -
 
deMaus jest offline