"O tak... tajemne namowy na pewno podbudują morale drużyny. Ehh... z kim przyszło mi pracować... " - myślał Blake przygotowując konia do jazdy. Poprawił pochwę miecza i pociągnął zdrowy łyk z butelki z gorzałką.
-Cholipka, mocne - powiedział po cichu - Dobra "drużyno" jedźmy dalej, bo jeszcze nam tą Zoi pozabijają. - powiedział na tyle głośno by wszyscy słyszeli. Słowo "drużyno" wypowiedział z nutką ironii w głosie. - Tylko teraz naprawdę zachowajmy ciszę. Tak dla bezpieczeństwa.
Blake popatrzał na niebo. "Oby dziś nie lało.. Zgrabnym ruchem wskoczył na konia. Powoli zaczął jechać dalej. Poczekał aż wszyscy go przegonią i został na samym końcu, by osłaniać tyły, po czym ruszył w tempie drużyny. "Czeka nas trudny dzień, zwłaszcza z taką "drużyną"" |