Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2009, 07:09   #37
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
2028, Pflugzeit – Altdorf

Siedziba Kancelarii
Faethor, Anna, Helga, Ushi



Pojawienie się Ushi ożywiło nieco senną atmosferę wyjaśnień podkanclerza. Najbardziej jej pojawieniem zaintrygowani zdawali się być Faethor i Helga. Ta druga prawdę mówiąc od samego wejścia głównej konkur.... znaczy się od samego wejścia Ushi sypała iskierkami zazdrości z oczu, niczym kowal skrami z gorącej podkowy, a do tego mało zębami nie zgrzytała. Thersa owszem obejrzała nowy „nabytek” Kancelarii, ale nie była zaciekawiona. Postanowiła wyjść. Jedynie przez grzeczność powitała nowo przybyłą, jednakże jej ukłon, podobnie jak i ukłon Helgi, był nieco sztuczny i wymuszony.
- Selli, Krewniaczko, miło mi Cię poznać - odezwał się do krewniaczki Faethor, a jego nieprzeniknione i kamienne oblicze nieco się rozjaśniło, gdy powitał ją w fan-eltharinie.
– Selli, Krewniaku, nawzajem, miło Cię poznać. odparła zgodnie z konwenansem Ushi.

Po chwili Ushi usiadła koło Anny. Ta postanowiwszy wcześniej, że ma dość tych ceregieli i ceremonii, powiedziała dość twardo i obcesowo:
Wspaniała oferta, zaiste. – rzekła na głos, kiedy wszyscy inni umilkli na chwilę – Ofiarować swój honor i miecz dla jakiejś śmierdzącej sprawy, a jako motywację mieć kilka złociszy. Nie wiem, jak państwo tu zebrani – potoczyła wymownie wzrokiem po twarzach kobiet, by zatrzymać wzrok na strzelistej sylwetce elfa – ale mi jeszcze udanie się na żebry nie grozi...
Podkanclerz wydawał się zaskoczony całym obrotem sprawy i wypowiedzią. W jego oczach zagrały złe ogniki – ale jakoś nikt nie zwrócił na nie wielkiej uwagi – każdy był zaciekawiony do czego zmierza Anna i oczekiwał dalszego ciągu wypowiedzi.

Van Eickmar zapowietrzył się pragnąć coś powiedzieć, lecz Thersa powstrzymała go ucinającym gestem dłoni i dodała:
- A skorom żebractwem nie jest zagrożona. Nie mam zamiaru narażać swego zdrowia dla tak błahego interesu, który nawet nie jest dokładnie sprecyzowany, przez co wymaga ode mnie domniemywania, kalkulowania, śledzenia, smędzenia i bogowie jedni wiedzą, czego jeszcze. Dopiero co złożono mi dużo prostsze i lepiej płatne zlecenie, kierując się więc zasadą kupiecką, muszę odmówić tutaj. Żegnam państwa i życzę pozostałym kandydatom rozumu, bo ten, jak widać, przyda się państwu, gdy wyrażą chęć wzięcia udziału w tak niedorzecznym przedsięwzięciu. Kłaniam się, proszę nie wstawać!
ostatnie zdanie rzuciła niczym kapral żołdakom, lub jakby psu rozkazała. Nie czekając na jakiekolwiek reakcje podkanclerza czy pozostałych Thersa wyszła … To dla Ciebie, panienko … dodała w myślach i pokrzepiona tymi słowami ruszyła by zdać relację swej pani – Annie.

W czasie, gdy Thersa wychodziła, podkanclerz poczerwieniał, całkiem jakby miał go szlag trafić. Ewentualnie jakby jeno godziny dzieliły go od pokładzin. W jego oczach wyrzyscy pozostali zobaczyli iście zwierzęcą wściekłość. Podkanclerz świadom, że widzą go inne osoby powstrzymał nieco swoje emocje – delikatnie skinął głową, niby coś poprawiając. Gest nie umknął uwadze pozostałych bohaterów. Sebastian ukradkiem pomajsterkował coś pod biurkiem, przy którym siedział. Jego działania dojrzał siedzący najbliżej Faethor i dokładnie obserwująca wszystko Helga. Jednakże nikt z nich nie wiedział co dokładnie zrobił kancelista, wyglądało to trochę tak, jakby coś wyciągał ze środka lub kładł we wnętrze biurka.

Po dłuższej chwili konsternacji i zakłopotania podkanclerz odezwał się:
– Czy są inne pytania?
Jak zwykle (przynajmniej dotychczas) pierwsze pytania wypłynęły z ust elfa.
– Chciałbym poznać treść donosu mości podkanclerzu. Wymieniliście, zapewne pokrótce, zarzuty Edwarda von Thiel wobec Joachima Lawierre, jednak chciałbym wiedzieć na co skarbnik położył największą wagę, co uważa za pewnik a co jedynie podejrzewa.
Podkanclerz odparł niewiele się namyślając – widocznie od początku wiedział co powie na takie dictum verbum:
– Zarówno treść donosu, jak i wszelakie dokumenty w tej sprawie zostaną wam dostarczone po złożeniu przyrzeczenia, że na czas śledztwa wszelkie sprawy i okoliczności które poznacie w jego trakcie są tajne i przekażecie je jedynie Kancelarii. Oczywiście nie rozpowiadając o wszystkim czego się dowiecie. Jest to jedyny warunek. Jednocześnie przyrzeczenie to jest niezbędne by nadać wam status śledczego Kancelarii ...

Faethor skierował swój wzrok na kancelistę Sebastiana i powiedział mu, że owszem chętnie pozna podstawy prawne dotyczące funkcji śledczego. Sebastian nie odpowiedział od razu – swój wzrok przeniósł na van Eickmara. Ten odparł za podwładnego:
– Za chwilę będę musiał wyjść – niestety wzywają mnie obowiązki podkanclerza. Ale za pół godziny powinienem wrócić do Was. Podczas mej nieobecności kancelista Sebastian dostarczy wam Panie Faethorze dokumenty prawne stanowiące podstawę funkcji śledczego, może on również odpowiedzieć wam o sprawie w zakresie swej wiedzy. Faethor zauważył, że po wyjściu Anny ton kanclerza stał się nieco bardziej suchy.

Nagle do drzwi pokoju w którym przebywali nasi bohaterowie (prócz Anny) oraz van Eickmar i Sebastian rozległo się pukanie. Podkanclerz skinął na Sebastiana – ten podszedł do drzwi. Nikt z pozostałych nie widział z kim rozmawia oraz o czym. Po chwili Sebastian podał van Eickmarowi złożoną na pół karteczkę. Podkanclerz dokładnie przeczytał wiadomość Dobrze … mruknął pod nosem i podał ją Sebastianowi, ten schował wiadomość za pazuchę i siadł ponownie za biurkiem.

Faethor po chwili przerwy zadał kojelne pytania:
- Czy Edward von Thiel został czy też zostanie poinformowany o wysłaniu śledczych? Podobnie, czy tamtejszy dowódca rycerzy Sigmara zostanie powiadomiony o całej sprawie i śledztwie? Kto nim jest?
Podkanclerz odpowiedział równie gładko jak na poprzednie pytania:
– Edwarda van Thiela powiadomimy inaczej gotów zrobić jakoweś głupstwo. A dwa jeżeli ma on jakieś materialne dowody w sprawie wówczas je przekaże. Po trzecie rozmowa z nim może przynieść wam dodatkowe informacje.

Dowódcy rycerzy Sigmara kłopotać waszymi osobami nie będziemy. Jak wspominałem powiadomicie go jedynie w sytuacji, gdy Lawierre okaże się winien lub będzie próbował zbiec. Nie wiem mości elfie czy jego miano powie Ci cokolwiek, ale już mówię – dowódcą, a dokładniej jego miano to komandor, nazywa się Gotfryd von Runge, noszący na czerwonej tarczy dwie srebrne skrzyżowane kłonice, chociaż w komandorii rycerze mówią na niego Gotfryd Miażdżyciel.


Faethor zapytał jeszcze o lata poprzednie i informacje napływające niewątpliwie z miasteczka Hirschenstein do Altdorfu.
Podkanclerz zasępił się – ewidentnie albo szukał w pamięci, albo starał się coś ubrać w ładne słowa, a po chwili oparł:
– Hirschenstein to miasteczko jakich wiele, nie było doniesień o zakazanych kultach, czy częstych atakach zwierzoludzi czy innych plagach … jak wszędzie, czasem borykali się z goblinami, czasem jacyś głodni zwierzoludzie w zimie próbowali zrabować plony. Ale odkąd stacjonują tam nasi rycerze ataki na miasto ustały.

W końcu elf doszedł do sprawy wynagrodzenia. Eickmar widocznie spodziewał się takiej rozmowy. Przez chwilę zamyślił się. Po chwili w kwestii wysokości wynagrodzenia Faethora poparła Ushi. Eickmar popatrzył odruchowo na Helgę – pewnikiem myślał, że i ona coś doda w tej kwestii, jednakże milczała – widocznie zamyślona. Faethor dodał jeszcze o ewentualnych dodatkowych kosztach i przejeździe do Hirschenstein.
– Masz rację mości Faethorze i Ty Panienko Ushi również. Myślę, że Kancelaria może zaproponować wam cenę dwóch dobrych łuków jakie można nabyć w naszym mieście – proponuję każdemu z was dokładnie podwojenie stawki – 200 nowiuśkich złotych koron. Do tego jeśli w zadaniu wykażecie się zdolnościami jakich poszukujemy, a tuszę że tak będzie, proponuję wam stałe zatrudnienie w Kancelii w charakterze śledczych, co do pensji i przywilejów wynikających z tego faktu porozmawiamy gdy już wrócicie. van Eickmar z niewiadomego powodu w trakcie przemowy nieco złagodniał, jego ton stał się o kilka nutek łagodniejszy i cieplejszy.
– Podróż do Hirschenstein zorganizujemy wam w taki sposób byście nie wzbudzili zbędnych sensacji. Kancelaria ma już przygotowane odpowiednie środki ku temu.

Po chwili czekania na ewentualne inne pytania podkanclerz dodał:
– Wybaczcie mi Państwo, wzywają mnie ważne obowiązki służbowe, jednakże za pół godziny wrócę. Przez ten czas kancelista Sebastian odpowie na wasze pytania, dostarczy wam mości Faethorze dokumenty będące podstawą prawną funkcji śledczego. Przez czas mojej nieobecności zastanówcie się nad propozycją którą wam złożyliśmy – po moim powrocie oczekuję odpowiedzi w tej kwestii … podkanclerz mówił lekko i swobodnie, przy słowach o Sebastianie popatrzył ostro na kancelistę i mimo że nie padło żadne słowo wszyscy wiedzieli, że słowa Eickmara zostaną wykonane bardzo dokładnie. Na koniec podkanclerz wstał ukłonił się bohaterom, Faethor, Ushi i Helga wstali również i odwzajemnili ukłon.
Po wyjściu podkanclerza kancelista Sebastian powiedział:
– Skoro chcieliście mości panie elfie dokumentów prawnych muszę się po nie udać. Wrócę za chwilę. kancelista popatrzył po Heldze i Uhsi oczekując pytań, po chwili wyszedł. W pokoju pozostali Faethor, Ushi i Helga, zapadło niezręczne milczenie ...
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline