Wątek: Zakonna Krew
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2009, 17:39   #47
Duch
 
Duch's Avatar
 
Reputacja: 1 Duch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znany
Karanic podróżując przed drużyną od czasu do czasu pojawiał się w ich polu widzenia tak by wiedzieli iż nic złego się nie dzieje. Zdarzało się jednak też iż znikał na jakiś czas tylko po to by niespodziewanie pojawić się za którymś z pagórków przegradzających ich drogę.
Jak się domyślał ogniska które napotkał były śladem po grupach najemnych jak na razie nie stanowiących dla nic zagrożenia, a wioski które mijali były dowodem na to iż tutaj jeszcze elfy się nie pojawiły.
- Zapewne niedługo i tutaj elfy zrobią porządek - zauważył w myślach nie spotykając przez dłuższy czas żadnego lotnego patrolu - no chyba, że miały ich odstraszyć niezorganizowane grupy miejskich zawadiaków traktujących wyprawę jako kolejną okazję do zabawy.
Wioski przestawiały obraz nędzy i rozpaczy i nic nie wskazywało na to iż mogły stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla ich wyprawy.
Kiedy zbliżali się do kolejnej wioski Karanic ponownie zniknął z pola widzenia drużyny pojawiając się dopiero kiedy drużyna zbliżała się do czekającej na nich tropicielki.

- Coś ciekawego na szlaku? Poza bandą wieśniaków? - Zapytał mag
-- Nic a, nic. - Odpowiedziała tropicielka

Jak na razie wszystko odbywało się zgodnie z planem i nie zakłócało ich wyprawy.

- Cholerna diablica! Żmija dziabnęła mnie w ucho!
Na to odpowiedział drugi głos.
- To oderwij jej oba!
Wtem cała drużyna usłyszała salwę gromkiego śmiechu.

Karanic widząc, że tropicielka i mag ruszyli w kierunku głosów, sam objechał dookoła mniemane osoby które znajdowały się ze wzgórzem tak aby wyjechać z innej strony niż towarzysze i tak aby nie pokazywać się na razie komuś kto za tym wzgórzem się znajduje.
 
__________________
Dziewięć kroków przed siebie obrót i strzał nie najlepszy moment na błąd matematyczny.
Duch jest offline