Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2009, 20:42   #4
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Na co dzień uwielbiał ubierać swe myśli, nawet te najbardziej prozaiczne, w złożone, piękne i wyraziste zdania. Sam nie był pewien dlaczego - może to po prostu efekt uboczny romansu z literaturą? Myślał tak, jakby mówił czy pisał, jakby ktoś inny miał to później zobaczyć - a przecież to sfera myśli jest ostatnim bastionem wszelkiej wolności. Wielokrotnie zastanawiał się nad tym, zawsze jego rozważania przerywał problem tak przyziemny, jak brak czasu.

W tej chwili myślał jednak bardzo szybko. Musiał wiać.

Cokolwiek tu się nie stało, od momentu, gdy padł na ziemię - tak naprawdę odruchowo - był zamieszany w... Sam nie wiedział w co. Padający wokół niego Strażnicy, dym, pościg i ten głos... Jak mógł to racjonalnie wyjaśnić!? Zresztą, nawet gdyby mógł, nie był to odpowiedni moment na rozważania.

Pędził tak szybko, jak tylko potrafił. Nigdy nie był zbyt dobrym sportowcem, ale patykowata budowa ciała i całkiem długie nogi pozwalały mu biegać w zadowalającym nawet w takiej sytuacji tempie. Nie odwracał się za siebie, nie widział, kim są jego napastnicy, ale zdecydowanie - czy to ze względu wieku, czy może obciążenia bronią czy innym sprzętem - nie byli w stanie go dogonić.

W lewo! Skręć teraz w lewo.
- znów usłyszał ten głos.

Nie myśląc wiele, wpadł z całym impetem w niewielką uliczkę po jego lewej stronie. Wyglądała jak każda w dzielnicach dla niższej klasy społecznej - śmieci, puste beczki, z boku stał nawet wrak jakiegoś samochodu. Często bywał w takich okolicach, zresztą cały "Czarny Sokół" z reguły spotykał się w podobnych warunkach.

Przypominając sobie słowa starszych kolegów o tym, jak w razie czego zgubić pościg, przewrócił szybkim uderzeniem jedną z beczek. Chwilę później słyszał przekleństwo - było na tyle ciemno, że trudno ją było zauważyć.

Przez bramę po lewej, a potem do góry! - znów usłyszał głos, a w chwilę później jego oczom ukazały się uchylone drzwi do bloku mieszkalnego.

Ciemno, strasznie ciemno... Gdy tylko jego oczy przyzwyczaiły się do mroku, natychmiast wskoczył na dopiero co zauważone schody. Budynek był naprawdę masywny, klatka schodowa to tylko jeden z fragmentów tego osiemnastopiętrowego kolosa.

Nogi powoli odmawiały posłuszeństwa, lekkie trampki nie były właściwym obuwiem do biegu, a już na pewno nie do wbiegania po schodach. A gdy wchodząc na piąte piętro usłyszał skrzypnięcie otwieranych głównych drzwi, musiał jeszcze przyspieszyć tempa.

Zsyp śmieci na jedenastym piętrze, drzwi otwarte. Przejdziesz przez niego do innej klatki.- tym razem Sergiej powitał głos ze sporą ulgą.

Pokonał ostatnie dwa piętra, w miarę delikatnie otworzył drzwi do pomieszczenia z zsypem - naprawdę nie były zablokowane, jakby ktoś przygotował mu tę trasę ucieczki, po czym przeszedł na kolejną klatkę bloku.

Dla bezpieczeństwa wszedł jeszcze trzy piętra wyżej i, gdy głos rzucił tylko zdawkowe "Odpocznij", usiadł na schodach i - nasłuchując przy tym kroków - w końcu spróbował złapać zarówno oddech, jak i myśli.

W duszy przeklinał swoją i matki naiwność. Nie podali nawet nazwiska tego kolegi, a co dopiero innych konkretów dotyczących sprawy. Może dogadali się z jego rodzicami? Nie, raczej oszukali ich, może zmusili - ich zgoda uśpiła w końcu jego czujność. Miał dobre przeczucie. To na pewno obława na członków "Sokoła". Tylko dlaczego? Nic się przecież takiego nie stało, Andriej mówił jeszcze parę godzin temu o tym, że wszystko jest tak dobrze, jak nigdy... Może za dobrze? Przestali kierować się tymi pozorami prawa, zaczęli okrutną obławę? Co z innymi? Przecież musi ich ostrzec, tak jak jego ostrzegł...

Głos. Niezidentyfikowany głos brzmiący prosto w jego głowie. Nie miał przecież żadnych elektrycznych urządzeń w swoim ciele, o bezpośrednim przesyłaniu myśli do umysłu słyszał, ale w kontekście literatury Science Fiction, ewentualnie eksperymentów wojskowych. Na myśl o interwencji Boga bądź innej nadprzyrodzonej istoty uśmiechnął się pod nosem. Był zbyt inteligentnym człowiekiem, by w nie wierzyć...

- Kim jesteś...? I czego ode mnie chcesz? - wyszeptał w końcu, chwytając się za głowę. Nie czekał nawet na odpowiedź, powtórzył pytania ponownie. I jeszcze raz, i jeszcze raz, cicho, niewyraźnie, tak, by słyszeć przy tym każdy krok w budynku. Ta cicha mantra już po chwili wypełniła cały umysł zdezorientowanego młodego człowieka.

Potrzebował odpowiedzi.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline