Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2009, 22:44   #39
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Nie strzelać - Scorpion rozpoznał głos Wolfa. - Znam tego, człowieka. Jeden od nas.

Bandito kopnął po raz ostatni rannego przydupasa, który wyłożył się idealnie pod nogi mafioza. Tamten wyciągnął jakiegoś pozłacanego gnata, który jednak robił spore wrażenie na tle powszechnej szarości.

- Kto wami dowodził? Ilu was jeszcze jest? Gdzie nocujecie? - spytał, gdy przyłożył dzikusowi lufę do głowy.

Ganger tylko szlochał. Pieprzony mięczak. Gdy byli tu jego kumple zgrywał większego chojraka, a teraz klęczy, pobity i trzęsący się ze strachu przed staruszkiem. Pewnie ma pełne portki.

A jednak nie powiedział nic. Najemnik doszedł do wniosku, że jego szef musi być straszniejszy od samej śmierci, skoro dupek nie chce nic powiedzieć, nawet będąc naćpanym, ze spluwą na czole.

W końcu Wolf nie wytrzymał i nacisnął spust. Głowa ćpuna odskoczyła do tyłu, po czym cały zwalił się na ziemię, zalewając chodnik własną krwią. "Co za marnotrawstwo amunicji" pomyślał Scorpion.

- Nieprzydatny, brudas - stwierdził mafiozo.

Bandito poczuł ostry ból w lewym ramieniu. Zwrócił się więc do Patti:

- Chyba pora na nas?

- Skoro tak uważasz - odpowiedziała, starając się, by brzmiało to lekceważąco. Niespecjalnie jej to wyszło.

- Nasz ranny kolega, pewnie się niecierpliwi.

- Prawdopodobnie.

Oboje więc ruszyli z powrotem do samochodu dziewczyny, który zostawili po drugiej stronie ulicy, z rannym Schultzem w środku. Ciekawe jakimi wyzwiskami ich przywita? Zresztą teraz już nie tylko on potrzebował lekarza...
 
Col Frost jest offline