Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2009, 10:58   #27
Lance
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany
LĄDOWNIK FLOGISTONA

Baron Muwaija Al-Malik aż poczerwieniał, słysząc deklaracje ambasadora. Dłuższą chwilę zabrało mu dojście do siebie. W końcu jednak szarpnął się za wąsy i powiedział:
- Ani chybi podczas skoku tutaj demony z pustki pożarły ci rozum, ambasadorze. Domagasz się moich pełnomocnictw do reprezentowania domu Al-Malik, lecz ja – w przeciwieństwie do ciebie – takiego nie potrzebuję. Wystarczy bowiem świadomość, ze jestem najwyższym statusem przedstawicielem rodu w tym systemie. Jestem kim jestem, i moja krew czyni mnie kimś więcej niż ty kiedykolwiek będziesz.
Nie znam natomiast twoich pełnomocnictw, na które się powołujesz, bo i nie byłeś łaskaw ich przedstawić. Chętnie rzucę na nie okiem… o ile w ogóle istnieją. Szczerze jednak wątpię, aby zawierały one zapis, że masz uprawnienia do obejmowania w imieniu cesarza we władanie odkrytych na nowo systemów, czy też do sprawowania zwierzchnictwa nad jakimikolwiek statkami kosmicznymi. Jeśli jest inaczej, pokaż mi stosowny, jednoznaczny zapis. W innym wypadku strzępisz ozór na próżno.
Nie obawiaj się przy tym, ach proszę! nie lękaj się… jak to określiłeś, ambasadorze? Zdrady?
– baron uśmiechnął się szeroko, lecz jako, że jego oczy błyszczały groźnie, nie mogło to nikogo zwieść – Z wielkim zaangażowaniem zawsze podchodziłem, i podchodzić będę, do obowiązku rozszerzania granic imperium. Zakomunikowanie tubylcom, że już wkrótce będą mieli niebywały honor dołączenia do cesarstwa, byłoby dla mnie wielką przyjemnością i zaszczytem.
W przeciwieństwie do ciebie nie zapominam jednak, że cesarstwo to nie tylko cesarz. To również Dom Al-Malików, Hazatów, Hawkwoodów, Li Halanów, Decadosów, szereg pomniejszych domów i Liga Kupiecka. Każde z nich ma swoje gwarantowane prawa i nie wiadomo, komu docelowo przypadnie we władanie tenże system.
Ne musisz również lękać się o moją pamięć, ambasadorze. Najwyraźniej słabuje ona w przypadku obunów, ale zapewniam cię, że ludzka pamięć jest wystarczająco dobra, moja zaś – wręcz doskonała! O tak, jestem lojalnym rycerzem cesarza i – o tak! – jestem winien mu posłuszeństwo. Jemu. Nie tobie, ambasadorze. W przeciwieństwie do ciebie potrafię oddzielić te dwie osoby. Nie stoi przede mną cesarz, lecz, niestety… ty, ambasadorze.
Ambasadorze, reprezentujesz interesy cesarza i respektuję to w przewidzianym prawem zakresie. Niestety, twoja gorliwość w zabezpieczeniu interesów cesarza przekroczyła poziom, poniżej którego jest ona godna pochwały. Żądasz bowiem przywilejów ci nienależnych, usiłując mi wmówić, że jest inaczej. Niestety, dalsza dyskusja o tym jest bezcelowa, ponieważ jak widzę, nie można przemówić ci do rozsądku. Wypadnie mi więc po prostu ignorować twoje komunikaty, jak ty to czynisz z moimi słowami.


Baron już najwyraźniej doszedł do siebie i teraz westchnął teatralnie. Potem w zamyśleniu popukał się palcem w górną wargę.
- Po przemyśleniu muszę przy tym stwierdzić, że docelowo słuszne i ze wszech miar pożądane będzie ustanowienie tu protektoratu cesarstwa. Nie oznacza to jednak, że będzie to protektorat cesarza, jeśli potrafisz dostrzec różnicę, ambasadorze. Szczerze wątpię, by ten system miał stać się prywatną własnością cesarza, z jego wyłącznym prawem do korzystania z odkrytych tu dóbr. Osobiście jestem przekonany, że w zamian za moje zasługi i wielką rolę w odkryciu systemu, dostanę na własność jedną z tutejszych planet – Muawija rozmarzył się na chwilę, szybko jednak podjął wątek – Do czasu jednak ustalenia czyją konkretnie własność będą te planety stanowić, będę je eksplorował na chwałę cesarstwa, a przy okazji dla dobra floty… - pozwolę sobie nazywać ją Armadą.
Pozostawię przy tym tobie decyzję
– Al-Malik ukłonił się szyderczo - czy rzeczywiście ten protektorat tu ustanawiać. Jak widać lubujesz się w iluzjach, ambasadorze. Jeśli jednak do systemu wejdzie flota wroga jego mieszkańcom, Flogiston będzie musiał walczyć w ich obronie, bo inaczej skalasz honor cesarza, w sensie ogólnym, ale w szczególności wobec mieszkańców planety. Ciekawi mnie też, czy tubylcy będą tak chętni do pomocy, gdy się dowiedzą, że są pod protektoratem cesarstwa. Oby tak było! Jeśli jednak nie masz zamiaru im tego komunikować, ani też dotrzymywać zobowiązań, które wiążą się z objęciem ochroną systemu, to daruj sobie puste deklaracje - wobec nas i wobec nich.
W każdym razie pozostawiam ci, ambasadorze, swobodę podjęcia decyzji. Oczywiście cała odpowiedzialność za nią jest twoja.


Baron zakręcił wąsem i uśmiechnął się dobrotliwie.
- Chcesz reprezentować Armadę przed tubylcami? Proszę, proszę… Ustępuję ci pierwszeństwa, ambasadorze i niech Wszechstwórca oświeci twój umysł, a wszyscy święci uczynią twój język giętkim niczym żmija i szybkim jak kot z Dracan. Biorąc jednak pod uwagę twoją nadgorliwość, obawiam się, że nieprzemyślanymi słowami zrazisz do nas mieszkańców planety. W takim wypadku będę zmuszony stosownie zareagować. Mam nadzieję jednak, że będziesz starannie ważył słowa – nieporównywalnie staranniej niż w konwersacjach ze mną. Będę nad tobą czuwał… ojcowskim okiem.
Al-Malik roześmiał się.

Nagle jednak przestał i spojrzał prosto w oczy ambasadora.
- To wszystko.


SWP DŁOŃ AL-MALIKA – przekaz otwarty do okrętów floty

W głośnikach okrętów odbierających przekaz z Grubej Berty zaszumiało, a następnie dobiegła z nich muzyka. Ktoś grał na gitarze. Po kilku sekundach nagle przerwał.
- Już? Cholera, czemu nic nie powiedziałeś?! Słyszeli? – głos Marcosa Tuvell wyrażał zdenerwowanie – Ekhem, ekhem. Przekaz otwarty. Do każdego okrętu floty, który wyraża taką chęć, niezwłocznie zostanie wysłany przedstawiciel Grubej Berty z listą części, które możemy udostępnić. Nasz przedstawiciel ustali również listę zamówień i omówi warunki współpracy. Niestety większość potrzebnych elementów będziemy mogli wyprodukować dopiero po zdobyciu surowców. Odbiór.
Głośniki zaszumiały, lecz przed przerwaniem połączenia dało się jeszcze usłyszeć słowa, skierowane zapewne do osoby trzeciej na mostku Grubej Berty:
- Zacznijcie rozkręcać te traktory!
 
Lance jest offline