Paweł, do tej pory milczący i zasępiony, lustruje wszystkie skrzynie z pewnej odległości, spoglądając niepewnie na przerdzewiałe miny.
-Kurwa mać... nie wiem jak wy, ale ja wole siedzeć jak najdalej od tych puszek. - akcentuję swoje słowa spluwając na ziemię.
Odwracam się nagle, podchodząc do wylotu jaskini.
-Trzeba wprowadzić i usadzić tutaj wszystkich, zanim na zewnątrz rozpęta się piekło. - mówiac to po prostu wychodzę.
[user=170,532]Gdy tylko wyjdę z jaskini, kieruję pozostałych do środka, jednocześnie podchodząc do rupieci, które z sobą zabraliśmy z miejsca katastrofy. Szukam czegoś, co przydałoby się do kopania - jakiś kawał blachy - oraz jak największy kawałek miekkiego materiału, coś, co nie przepuszcza wody. Gdy znajdę cokolwiek przydatnego ruszam w poszukiwaniu miejsca, gdzie grunt jest miekki i wykopuję dość płytki, szeroki dołek i zakrywam go "płachtą". Innymi słowy - buduję skraplacz.[/user]
__________________ "All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die." |