Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2009, 20:36   #37
Deviler
 
Deviler's Avatar
 
Reputacja: 1 Deviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputację
Słowa to jedno, myśli to co innego. Wiedział doskonale, że Rosjanie nie są tytanami organizacji, a już w szczególności w czasach zagrożenia. Teraz właściwie mógł spokojnie cyknąć fotkę z informacją o uzbrojeniu po czym wrócić do oficjalnej części zwiedzania rosyjskiego "cudu" myśli technologicznej. Ruszył więc jakby zastanawiał się głęboko nad problemem powrotu w kierunku tamtego niestrzeżonego terminalu, a reszta ekipy zdawała się oczekiwać jakiegoś mądrego pomyślunku właśnie od niego. Niestety Joshua zdawał sobie sprawę z właściwie z góry zdeterminowanym losie. Tak idąc w dość niebezpiecznej pozycji jaką jest pochylona głowa, Beckett wpadł na dość solidną przeszkodę w postaci postawnego mężczyzny odzianego w mundur. Szybko reflektując uniósł głowę spoglądając w twarz mundurowego. Początkowy wyraz irytacji jaki się wymalował na jego twarzy zmienił się w szczere zdziwienie.
- Dimitrij? Stary, rosyjski psie! Ty tutaj?! - Zwrócił się po francusku do rosjanina, który widać chcąc, nie chcąc uśmiechnął się "prikraśnie", po czym szybkim "niedźwiadkiem" powitał Joshue. Szczęśliwie bez obcałowania.
- Beckett! Irlandzka mordo, cieszę się, że uratowałeś się z Ziemi. - Uwolnił uścisk po którym Joshua ostentacyjnie odetchnął głęboko.
- Teraz nie jest dobry moment na spotkanie po latach. Pozwól, że odstawie Ciebie i Twoich przyjaciół do oficyny gościnnej. Mamy mocny bałagan teraz na pokładzie. - Uśmiechnął się szeroko do ekipy Becketta ukazując rząd białych zębów, pośród których znajdowały się trzy lśniące i złote. Irlandczyk ledwo zauważalnie westchnął. Wszak miał nadzieje skorzystać z tego chaosu, a nie starać się go zmniejszyć. Choć z drugiej strony w ten sposób może zwiększyć swoje szanse przeżycia... No właściwie w tej sytuacji właściwie nie można mieć wszystkiego. Kiwnął tylko głowie rosjaninowi, a ten omijając grupkę udał się w kierunku gościnnych siedzib.
Joshua podążył za nim zachęcając innych, by zrobili to samo. Dimitrij kierował ich obskurnym korytarzem prosto do jednej z słynnych oficyn. Słynnych w związku za spartańskie warunki jakie w nich panowały. Złoty błysk zębisk przy otwartych drzwiach zapraszał ich do środka pomieszczenia. Trudno było się oprzeć urokowi osobistemu mężczyzny o posturze niedźwiedzia, który w taki sposób coś usiłował osiągnąć, toteż ekipa władowała się właściwie bez szemrania. Ostatni wszedł Beckett zwracając się do "niedźwiedzia".
- Jak już będzie bezpiecznie, to wpadnij i poopowiadaj co z Tobą się właściwie działo stary draniu. - Poklepał go po ramieniu po czym wszedł do pomieszczenia zamykając drzwi. Zanim ktoś z ekipy zdążył coś powiedzieć odezwał się do nich z dużo lepszym humorem niż poprzednio.
- To był Dimitrij Chołodow. - Przypuszczenia kilku członków ekipy zostały potwierdzone. "Polarny Niedźwiedź". Tak nazywano tego człowieka, który wprowadził energie atomu na nowy tor.
 
Deviler jest offline