Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2009, 20:53   #450
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Arturze, proponuję ci się zamknąć zanim pożałujesz swoich słów – Mercedes faktycznie zaczynała tracić nad sobą kontrolę. Resztką woli powstrzymywała się przed tym, aby nie zerwać się niczym wściekły pies ze smyczy i wypatroszyć tego bezczelnego szczeniaka.

Portman nie miał bladego pojęcia o czym mówił. Ona skrzywdziła Shizukę? Gdyby nie dała jej drugiego życia Arakawa już dawno gryzłaby ziemię od spodu! Ona ją OCALIŁA! Została jej mentorką, jej matką! Wlała w jej na wpół martwe ciało cząstkę samej siebie! Ba, oddała duszę by ratować jej życie! Nigdy wcześniej nie zdobyła się na takie poświęcenie wobec żadnej żywej, czy też nieżywej, istoty! A teraz on, świeżutki wampirek z problemami psychicznymi (każdy Malkavian takie posiada, to nie tajemnica), on śmie JĄ, ORTEGĘ, osądzać?! Gdyby nie te fatalne okoliczności wytłumaczyłaby mu jego błędny osąd w taki sposób, że zpaskudziłby sobie portki własnym krwawym moczem...

- Nie słuchasz co się do ciebie mówi Portman. Przed chwilą przecież dyskutowaliśmy i byłam absolutnie przeciwna połączeniu kamieni. A że powiedziałam Marry, że jest inaczej? Hej, rusz głową geniuszu! Pojęcie „blef” ci coś mówi, czy wy Malkavianie po przemianie głupiejecie bez reszty i nie potraficie w ogóle myśleć?!

Ruszyła przed siebie w stronę Shizuki. Ręce uniosła w górę aby Marry widziała, że nie trzyma bursztynu.

- Masz moje słowo Marry. Nie użyję przeciwko tobie kamienia jeśli ty nie będziesz posługiwać się mocą szafiru. Pozwól mi uratować córkę albo... przysięgam będę cię ścigać do cholernego końca świata. Odnajdę cię choćbyś się schowała w samej szczurzej norze i wypruję z ciebie flaki...

Nie czekała na jej łaskawe przyzwolenie. Pochyliła się nad Shizu i pozwoliła by krew z jej przegryzionego nadgarstka skapywała swobodnie do gardła córki. Nie za dużo, bo jej samej pozostały jedynie rezerwy. Tylko tyle by mogła stanąć ponownie na nogi.

- I co teraz Marry? Sama widzisz, że nie osiągniemy porozumienia. Dwie na cztery osoby nie chcą połączenia kamieni. Czas by Lipiński się jeszcze zadeklarował. I nie strasz mnie tym, że przybędą nowi i będą chcieli odebrać nam klejnoty. Widzisz, ten wypad w góry potwornie mnie zmęczył. Prawda jest taka, że planuję wakacje. Urlop tam, gdzie nikt mnie nie odszuka. Bardzo głęboko pod ziemią, gwoli janości. Przezimuję kilkadziesiąt, może kilkaset lat. Ten świat mnie znużył. Znużyli mnie niewdzięczni ludzie, którzy mnie otaczają. Trzeba więc podsumować naszą sytuację, skarbie. To koniec. Zatrzymaj swój cholerny kamień i uciekaj stąd póki możesz. Jak widzisz szlachetny pan rycerzyk z mieczem załatwił Vykos i obawiam się tobie też szykuje podobny los. Poradzę ci coś Marry, jak kobieta kobiecie. Odejdź, wynieś się jak najdalej stąd. Już po wszystkim.

Jej głos brzmiał melancholijnie, jakby sama już była gdzieś bardzo daleko. Może coś w niej zgasło? Może nie miała już siły ani ochoty aby decydować o losach świata? Może po prostu nadszedł czas by odpocząć.
 
liliel jest offline