Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2006, 22:49   #33
Bladowicz
 
Reputacja: 1 Bladowicz ma wyłączoną reputację
Ezequiel Callas de Alldare

Callas wysłuchał w milczeniu opowieści wszystkich ze swych dostojnych towarzyszy, z rzadka tylko kiwnięciem głową, potwierdzał jak ciężkie czasy nastały, dla ludzi szlachetnego serca. W czasie tym odczepił od pasa swój rapier, o dość prostej rękojeści i typowym (wbrew cynazyjskiej modzie), acz wyglądającym na wyjątkowo mocnym koszu. Do jego nozdrzy dotarł zapach przygotowanego posiłku. Gestem dłoni wskazał siebie i towarzyszy, a chłopak, najpewniej syn karczmarki, podążył do kuchni by przynieść kolację.
- Prawda. Ciężkie czasy nastały. W każdy kąt zagląda polityka, a losy ludzie zmieniają swój kierunek niczym wskazówki zegara. Nie wiem, czy słyszeli panowie o Árpád Göncz'u. Człek ów miał niezwykłą i błyskotliwą karierę. Od zwykłego żołnierza z zaciągu, patrolującego niższe pasma Baradnii, do pułkownika i przyjaciela wielu szlachetnie urodzonych. Sławny za pewną rękę dzierżącą pistolet, zimną głowę z którą dowodził i wielkie serce na które mógł podobnoż liczyć każdy, kto przychodził w potrzebie. Tak też podobno się stało. Młodzik jakiś smalił cholewy do szlachcianki, a tak smalił, że aż pannienka dla niego głowę straciła. Powiózł ją, więc z domu i hen daleko chcieli ujechać. Plan im spalił na panewce jednak, bo bracia owej białogłowy postanowili do mezaliansu nie dopuścić. Dziewczę siłą zabrali, a młodzika oszpecili i obili solidnie. Swoją drogą i tak szczęście miał chłopak. Jeszcze pięćdziesiąt lat temu, mego wuja za coś podobnego za koniem pociągnęli. Biedak nie przeżył. Chłopak natomiast wylizał się i zapragnął swej damy. Udał się więc do Arpada i prosił o pomoc. Ten zgodził się pomóc, a pierwszą rzecz jaką chcieli zrobić to porozmawiać z rodzicami panny. Ojciec okazał się być temperamentny i chciał iść na szpady, za samą propozycję. I tak się stało, że przypadkiem czy też nie, ale młodzian sieknął staruszka. Wywiązała się walka, a Arpad ze swym miękkim sercem postanowił młodzika wyciągnąć z tej kabały, więc złapał go za kołnierz i w nogi. Skracając, w czasie ucieczki dwoje z braci panny odeszło z tego świata, a i chłopak od ran sczezł. Jak to mawiają żołnierze "Kto ma miękkie serce, musi mieć twardą dupę". Jako jedyny żywy, słynny wojak stał się jedynym celem ewentualnej zemsty. I tak najechano jego dworek rodzinny. Budynek podpalono, a do wybiegających ludzi strzelano. Rodzina Göncz'u wcięta, prawie do nogi.... Jestem gotów postawić swój majątek, że nie minie kilka tygodni, a kolejne wieści w tej sprawie dotrą.
Przerwał na chwilkę swoją gadaninę, gdy przyniesiono sporych rozmiarów talerze, wypełnione smażonymi ziemniakami z kawałkami pieczeni.
- Tak tak. To złe czasy. Człowiek człowiekowi wilkiem, jakbyśmy mieli nie dość zagrożeń. A tak z innej strony. To w Ragadzie są wiedźmy? Nigdy tam nie gościłem, ale słyszałem jak trudno tam przeżyć. Dziw mnie bierze, że tak dziki lud sam nie spalił czarownicy. Co ona tam knuła? Może szukała drogi na jakieś bezpieczniejsze tereny? Uśmiechnął się szeroko i zaczął pałaszować, nie przerywając konwersacji.
 
__________________
I'm a person just like you
But I've got better things to do
Bladowicz jest offline