W miarę jak Sylphia kończyła pielęgnację paznokci, tak też ułożono w końcu jakiś plan. Polegał on zaś na przemianowaniu armaty na wozie na zwykły złom, do tego z kolei potrzebny był nie tylko owy złom jako przykrywka, ale i również odpowiednie dokumenty. Należało się więc tym zająć jak najszybciej, zbyt wiele bowiem już czasu zmarnowali w magazynie. Póki jednak co, ruszono wielką kolubryną poprzez ulice Waterdeep, z wstawioną Gnomką przy cuglach... .
Magini siedziała z tyłu wozu, wskakując na niego w odpowiedniej chwili tak po prostu bez zbędnych pytań, podróż po mieście odbyła więc siedząc sobie tyłem do kierunku jazdy, przyjmując po raz kolejny dosyć nietypową formę spoczynku z nogą na nodze, co nasuwało skojarzenia z co najmniej jakąś szlachcianką w czasie wielce zadufanej, rekreacyjnej przejażdżki, chociaż i z drugiej strony dawało poprzez odsłonięte nieco suknią nogi skojarzenia z całkiem inną klasą społeczną. Ona zaś, z wyprostowanymi rękami, spoczywającymi na kolanie, przypatrywała się metropolii okrytej nocą przez przyciemniane szkiełka swoich okularków.
W końcu się zatrzymali, ustało więc wszelkie skrzypienie, trzeszczenie, telepanie, i tym podobne, dające całkiem interesującą gamę przeżyć siedzącej na wozie Sylphii. Jak wcześniej ustalono, teraz zaczęto wcielać w życie, przyszła więc pora by się chwilowo podzielić, i wykonać poszczególne zadania jak najszybciej, by móc ruszyć w dalszą drogę.
Sylphia spojrzała więc na Kastusa. Gnomka wraz z Morganem już odeszli, Kapłan pozostał więc z wozem sam, Magini z kolei zaczęła się zastanawiać, czy mężczyzna będzie miał jakieś problemy w pozostawieniu wozu i cholernej armaty już tylko i wyłącznie pod opieką wynajętych najemników (do których oczywiście się nie zaliczała, a niech ktoś śmiałby ją tak nazwać!).
- Panie Kastus, idziemy więc po dokumenty? - Odezwała się do niego, nie podnosząc jednak wzroku, zajęta wygładzaniem fałd swojej sukni, dopiero więc po chwili na niego spojrzała - Czas raczej nagli, pora dnia, czy raczej nocy więc nieistotna. Skoro "kościelni bracia" potrzebują pomocy, świątynia pospieszy im z pomocą, czyż nie?.
Poprawiła torbę na ramieniu, oczekując słów Kastusa, gotowa by tym razem ruszyć pieszo ulicami ukochanego, a zarazem znienawidzonego Waterdeep.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |