Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2009, 00:12   #339
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Chociaż zasadzka - wystrzelona nie wiadomo skąd strzała (czy też bełt, Teliamok nie widział zasadniczej różnicy i nie zastanawiał się nad tym w tej chwili) oraz rozlegające się gdzieś niedaleko głosy bandytów, chociaż wszystko to było zaskoczeniem dla całej trójki, to jednak Brandybuck zareagował ostatni. Jeśli nie liczyć podskoczenia ze strachu i ledwo stłumionego okrzyku oczywiście.
Idący na czele grupy Dagnir starał się jak najszybciej wytłumaczyć hobbitowi, co powinien zrobić i jaka odpowiedzialność na nim spoczywa, ale szybszy od Telia okazał się Olegard. Kiedy pierwszy z niziołków jeszcze stał, wahając się między wykonaniem polecenia Strażnika a zrobieniem czegoś innego, co akurat przyszłoby mu do głowy, Dagnir wraz z Olem już wychodzili naprzeciw zbójcom. Sekundy mijały, a Brandybuck zrobił tylko dwa kroki naprzód i znów stanął w miejscu, oglądając się na towarzyszy. Wydawało mu się, że wszystko dzieje się dziwnie wolno, że ciemna uliczka Tharbadu wstrzymała oddech w oczekiwaniu na to, co zrobi. Sunące po niebie chmury zwróciły ku niej spojrzenia swoich fantasmagorycznych, rozczochranych głów, gwiazdy drżały bardziej niż zwykle, niecierpliwe, co stanie się dalej. Tak przynajmniej wydawało się Teliamokowi.

„Przecież nie mogę ich tak zostawić! Przecież nie mają szans, jest ich tylko dwóch a tamtych cała banda!” - pędziły myśli w głowie młodego hobbita. - „A na dodatek mają jeszcze kusze, przecież Dagnir i Olo mogą nawet do nich nie podejść! Przecież...”

Nagle Telio spostrzegł, jak Olegard sięga po piersiówkę i zdrowo z niej łyka. Był to dosyć częsty widok, ale tym razem było w nim jakby coś więcej.

„Oni naprawdę chcą ich powstrzymać” - zdał sobie sprawę Brandybuck i zacisnął zęby. - „A więc zaniosę tą księgę do wieży, a potem wrócę tu i im pomogę.”

Kiedy rozbrzmiewały pierwsze dźwięki nieskładnej muzyki Pasopusta, Telio był już prawie przy samym przejściu na ścieżkę do wieży. A gdy był jeszcze daleko od niej, zaczął wołać ile tylko sił w płucach:

- Galdorzeeee! Manfennasieee! Pomooocyyy!!!
 
Makuleke jest offline