Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2009, 12:52   #187
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Zaniepokojony otaczająca go ciemnością Adrian wysilił się, przybrał minę zgniłego jabłuszka i począł się rozglądać. Nie minęło nazbyt wiele czasu kiedy to hermetyk znalazł klucz. Stary, ciężki i zdobny klucz który właśnie, o dziwo, nie był efemeryczny. Lita, nie przetransformowana materia. Chwycił za koniec klucza trzymając kółko od niego niczym podstawkę pod świece której nie było. Ale miała być.
Hermetyk wyjął dziwny flakon i zaczął kreślić nim skomplikowane wzory nad kluczem. Najpierw miast czerni zrobiło się szaro, półmrok, a następnie na czubku kolka klucza zawisła kula światła robiąca to co powinna – oświetlała pomieszczenie. Pod sufitem hałasowały jakie stworzenia, tasmanoidalne, czasem zwierzęce ale bez wątpienia przypominały ogromne nietoperze, równie przestraszone i chowające się w zakamarkach pod wpływem światła jak Adrian był zaniepokojnony ich obecnością. Adrian z spokojem kryjącym przestraszone wnętrze pyta szeptem:

-Boicie się światła wiekuistego?

Zaszemrały i chyba uzgadniają wersję zeznań niczym zwierzyniec, stado studentów w bibliotece lub też jacykolwiek uczniowie podczas lekcji wolnej. Oj, tych tworów to Adrian nie zwykł robić.

-Boimy się zatracenia. Śmierdzisz tym, który zakłamuje drogi.

Szames za plecami Adriana chrząknął. Obok niego stał Lucjan.

- Widzę, że poznałeś już moich gości. Nie niepokój ich. Boją się i nie lubią obcych.

Adrian z smętnym Siemiechów przykrył górę światła dłonią aby zaciemnić sufit:

-Zauważyłem. Śmierdzę.

Skomentował poszukując Lucjana wzrokiem który to począł robić wymownego zeza. Tymczasem Szames postawił świeczkę i spytał, czy Adrian znalazł czego szukał. Adrian trochę zdenerwowany, z lekko drżącym głosem, zapytał.

-W którym pomieszczeniu gości Bóg? Dowiedziałem się tylko, że jestem magiem jeśli czytam co trzeba i że nie mamy tutaj dobrej opinii.

Szames uśmiechnął się i rozłożył ręce.

- Wierzę, że wszędzie. Chcę wierzyć, że od żadnego miejsca nie odwrócił oczu.

-Chciałbym wierzyć, że mi pomożesz. Mogę liczyć na odpowiedź na pytania? Chciałbym także pomóc.

Szames skinął głową i powiedział, że poczeka w budynku dawnej szkoły aż skończysz się modlić. Pokazał drzwi

-Ile razy udzielałem twoim przodkom porad na temat wiary, tyle razy wynikały z tego same problemy - żachnął się. - Niezależnie od wyznania. Nie wiem, czym i gdzie jest to, gdzie jesteśmy. Kto to stworzył, bo takie miejsca nie powstają same? Co się stanie, jeśli wprowadzimy tu zmiany?

Adrian przysłonił dłonią górę świetlnej kuli aby na sufit padał cień nie płosząc dziwnych lokatorów. Został sam z Lucjanem, pies położył się, a mag przyklęk mrożąc. Był neognostykiem i idea typowej modlitwy była mu raczej obca. Cisza i pustka, dogłębne poszukiwania światła i przemyślenia, to mknęło pociągiem przez jaźnie Adriana. Siedem niebios, dobry bóg, wielki pojedynek, drażeta niebiańscy...
Nabrał tchu. Poczucie dobrze spełnionego obowiązku przemieszało się z świeżością powietrza. Oświetlając sobie drogę kluczem zabrał Lucjana i ruszył na spotkanie Szamesem.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline