Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2009, 20:05   #42
DeBe666
 
DeBe666's Avatar
 
Reputacja: 1 DeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodze
Rekwirujemy ten wóz, synu
zabrakło mu słów

Dwóch ze sztyletu do tyłu. CKM na pakę.
ty kurwi pomiocie pięciorękiej małpy z mózgiem wymarłym jak ptaki dodo.
ty jebany kutasie, czy twoi rodzice mają jakieś dzieci, które żyją?

Żołnierze momentalnie byli w wozie. Z tyłu zajęła miejsce młoda, atrakcyjna, choć może trochę zniszczona przez narkotyki, alkohol i proch dziewczyna i Azjata z rozbieganymi oczyma.
- Cześć, przystojniaku.
Twarz dziewczyny ukazała się w brudnym tylnym lusterku. Zaparowało.
Goń się lampucero

Sru. Ogromna dupa idioty zakutego w ciężkie buty i uniform Schulz'ów wylądowała na skórzanym tylnu siedzeniu. W ogromnych, owłosionych łapskach trzymał karabin, którym o mało nie zbił już i tak prawie wyrwanego z mięsem lusterka. Czy mi się wydawało, czy usłyszałem odgłos rozdzieranej skóry, którą tydzień temu w pocie czoła wykładałem tylne siedzenia?
Ant zacisnął zęby.
- Proszę uważać na dach. Możesz się uderzyć sie w głowę- wycedził.

- Do przodu niech siądzie przewodnik. Ktoś, kto zna tereny okalające Detroit. Ochotnik? - Krzyknął Wolf.
- Ja.
Kociak? Skąd on się tu wziął. Nie ważne. Śmierdział dymem, krwią i moczem. Nie wiem co wyprawiał przez ten cały czas, ale czuł do niego odrazę. Pieprzony młodociany samobójca.
Wolf niczym genialny dyrygent w wykwintnym garniturze wydawał rozkazy żołnierzom niczym orkiestrze. Smyczki do wozu, kontrabasy na pakę, flety tu, harfy tam, chór rozdzielić się. W końcu zakończył swój koncert mocnym crescendo.

- Myśl.Czy ten mężczyzna nie mówił, gdzie się spotykają? Gdzie tamci mają wracać? Zastanów się, chłopcze.

Miałem twoją matkę dwa razy. Kwiczała jak świnia...

- Zastanów się. W cukierni, albo tu na tej ulicy? Ani razu nie powiedział, gdzie? Na pewno? Myśl.

Jesteś idiotą, bucem i wycieram tobą moje buty.

- Niestety sir. Nie puścił pary z ust. Ale miał w zanadrzu spory zapas tornada, może warto będzie pójść tym tropem? Magazyny, dilerzy, sprzedawcy, kontrolerzy. To jak, rozumiem, że ruszamy do akcji panie W?- celowo chciał żeby brzmiało to jak najbadziej jadowicie. Niech ten buc wie, że go wkurwił. Niech wie, że mimo tego zajebistego garnituru Ant kiedyś się zemści. Taka była jego natura. Nienawidził pieprzonych pedałów trzymających batutę.

...kwiczała jak świnia i połykała galonami.
 
DeBe666 jest offline