Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2009, 21:57   #37
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Debonair schował się, wbił kolejny magazynek w gniazdo bolterka i, doświadczony ganger, automatycznie zmienił stanowisko o kilka kroków. Dzięki temu kolejna salwa z warbike'a nie urwała mu głowy. Zwrotne i piekielnie szybkie maszyny zielonoskórych były trudnym celem, w czasie ich podjeżdżania do pozycji Kausowi udało się tylko zniszczyć warbike'a szczęśliwym trafieniem w silnik. Nagle wystawiony na strzał kierowca stracił większość czaszki gdy trafił go kolejny bolt. Drugi magazynek hiver wykorzystał na spieszoną załogę ciężarówki. Zielonoskórzy nie byli tak szybcy jak ich pojazdy i tu potężna siła bolterka pokazała się z pełną siłą, mimo że ta gładkolufowa broń nie jest karabinem wyborowym, ani tak potężnym narzędziem wojny jak bronie ciężkie. Jednak rakietowo przyspieszane pociski radziły sobie z nienaturalną odpornością ciał Xenos, i kilku zielonoskórych padło rozerwanych boltami jeszcze przed linią pułapek.

Ostrzelany przez "Golema" i Chimerę wartrukk pozostał opuszczony przed polem minowym, dymiący i unieruchomiony. Z kabiny wysunęło się cielsko kierowcy by z łupnięciem wylądować na spalonej słońcem ziemi. Kaus siłą woli skupił się na postrzeganiu otoczenia poprzez jedyne pozostałe ludzkie oko. Obok rozległa się kolejna seria z czołgowego ciężkiego boltera. "Golem" abstrakcyjnie zastanowił się po jakim czasie ciągły huk uszkodzi mu słuch. Dudnieniu boltera zawtórował jęk jonizowanego powietrza gdy strzelec ponownie nakierował na cel multilaser w wieżyczce. Promień zamigotał przez chwilę i orkowie zaczęli padać jeden po drugim - jedni milczący, przecięci na pół, inni - wrzeszcząc i ściskając amputowane kończyny. Serie z Shooty ponownie zabębniły o pancerz a dwa pociski rakietowe z buggy przemknęły grubo nad wieżyczką i mocno z boku, dzięki niepowtarzalnym orczym zdolnościom i typowej dla zielonoskórych niefrasobliwości. Czerwony buggy zaczął zawracać do następnego ataku i Debonair dostrzegł swoją szansę. Zdobyty na zwiadowcy Space Marines boltpistol, załadowany, solidnie opierał się na murku, pewnie trzymany przez grube paluchy gangera. Buggy, grzmiąc i dymiąc na nierównościach podłoża, zaczął podjeżdżać do unieruchomionego wartrukka, gdy pierwszy bolt z hukiem wyleciał z lufy.

- Duchu Maszyny, prowadź mą dłoń! - krzyczy Debonair, jednak rakieta trafia w ziemię. Kolejne dwa pociski wbijają się w pogięte podwozie i eksplodują, trzeci, czwarty, nie zważając na nic Kaus wstaje i szczerząc zęby naciska spust tak szybko że bolterek pluje ogniem niemal jak broń automatyczna, szarżujący orkowie biorą gangera na cel i kule świszczą mu koło ucha! Buggy mija wartrukka, piąty pocisk nieszkodliwie eksploduje w pordzewiałej osłonie, szósty i siódmy wyją upiornie, laserowy promień tańczy w maksymalnym powiększeniu teleoka, w trukk'u coś pęka i ciemna struga wylewa się na ziemię, ósmy bolt wybucha i ...

BUUUM! Wrak wartrukk'a poderwany siłą eksplozji paliwa startuje w górę i z całą siłą wali w grunt, jęzor ognia omiata ziemię, podmuch przewraca buggy i szoruje załogą o ziemię. Strzelec rozgnieciony pod masą pogiętego metalu zmienia się w poszarpany, krwawiący strzęp, kierowca szarpie się uwięziony w swej klatce ale struga krwi chlustająca z urwanego ramienia dowodzi że jego życie jest liczone w sekundach. Ale pociski orków gwiżdżą coraz bliżej Kausa i zasypują go odłamkami betonu, ten już wie że nie zdąży się ukryć zanim ...

BUUUM! Orkowie wbiegli w pierwszą linię pułapek, któryś z nich nastąpił na zapalnik i przeciwpiechotny ładunek wyskoczył niczym atakująca kobra. Eksplozja zasypała zielonoskórych dziesiątkami strzałek, urywając kończyny i posyłając ich na ziemię. Kaus nie zdążył podziękować Omnissiachowi za uratowanie życia gdy dostrzegł coś co przykuło jego uwagę. Z warknięciem podniósł bolterek i wycelował...

To widok jednego z Xenos, powalonego na ziemię i oszołomionego ale poza tym nietkniętego, był powodem dla którego "Golem" wyszczerzył kły. Przewrócony, odsłonił wielki cylinder, zapewne wyładowany po brzegi materiałem wybuchowym, na co wskazywałby prymitywny zapalnik przyczepiony do wieka. Zielonoskóry wyciągnął drżącą dłoń i zamarł, gdy laserowy promień zaświecił mu w ślepia.

- Zeżryj to!!! - ryknął Kaus i nacisnął spust. Bolt pomknął pchany rakietowym silnikiem.

BUUUUMMM! Prymitywny czy nie, ładunek był tak wielki że eksplozja zmieniła orków w strzępy zmieszane z ziemią. Cała grupa zniknęła w ognistym inferno przetykanym odłamkami i kamieniami. Kaus przypadł za murek i starał się złapać oddech, mamrocząc pod nosem podziękowania dla Omnissiacha. Łyknął potężnie z manierki ciesząc się krótką chwilą wytchnienia (druga grupa Xenos była poza jego zasięgiem, podchodząc z przeciwnej strony zajmowanej przez pluton). Niemal leniwie wyrzucił magazynek i załadował kolejny. Spojrzał na strzelca Dekaresa (kątem oka zauważył wcześniej spustoszenie jakie tamten siał wśród zielonoskórych) i skinął mu głową. Ganger czy nie, ma dobre oko.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline