Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2009, 22:13   #201
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zobaczyć się z królem...
Keith nie sądził, by było to akurat największe jego marzenie. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że jest to konieczność, a jego "chcę" czy "nie chcę" nie ma najmniejszego znaczenia.

Ruszył za hrabią, ograniczony nieco przez niewygodną zbroję, do której, jak na razie, nie zdołał się przyzwyczaić.
Wędrówka nie trwała zbyt długo.

"Znowu ta..." - pomyślał Keith.

Nie sądził, by spotkanie z Miriam miało mu przynieść szczęście. Raczej wprost przeciwnie.
'Jego' hrabia i dostojnik towarzyszący Miriam wymienili parę słów, a potem hrabia odszedł. Nie wyglądał na zbyt zachwyconego tym faktem. Pewnie, jak to często bywa, wolałby osobiście dostarczyć swoją 'zdobycz' przed oblicze króla. Zawsze to okazja do wykazania się...

- Keith Duncan - przedstawił się Keith. Doszedł do wniosku, że lepiej będzie, gdy nie będzie postacią anonimową.

- Wiem - odparł dostojnik. - Hrabia Anderil mi powiedział. Cathos Earthes - skinął głową. - Marszałek.

"Marszałek... Ważna figura..."

Ruszyli dalej, w nieco większej grupie.
Normalnie Keith z zaciekawieniem rozglądałby się dokoła. Raczej nie zdarzało mu się bywać w zamkach. W królewskim zamku - tym bardziej. Na razie jednak wolał patrzeć pod nogi, by nie wyłożyć się jak długi w przyciężkiej zbroi.

W reszcie dotarli.
Przynajmniej tak sądził Keith, gdy zobaczył zatrzymującego ich człowieka. Z jego słów wynikało, że są oczekiwani, i to z niecierpliwością.
Co mogło wróżyć zarówno dobrze, jak i źle.

Dębowe drzwi otworzyły się bez najmniejszego piśnięcia.

Idąc za przykładem marszałka Keith przyklęknął na jedno kolano. gest, któremu towarzyszył chrzęst protestującej zbroi.

"Trzeba by się tego pozbyć" - pomyślał Keith. Z drugiej strony... Noszenie zbroi dawało pewne przywileje...

Wstał na gest nakazujący podniesienie się.

- Wasza Królewska Mość... - powiedział. - Jeśli będę mógł coś zrobić dla dobra tego świata...

Skłonił się. Niezbyt głęboko, bo w zbroi i tak nie byłoby to możliwe.

"Ale najchętniej wróciłbym do swoich czasów..." - pomyślał.

- Nasze zadanie związane jest z państwem Waszej Królewskiej Mości, czy też Wasza Królewska Mość zna sposób, byśmy mogli wrócić do naszego świata i przygotować się na inwazję?

Zdecydowanie bardziej odpowiadałoby mu to drugie, ale nie od niego to zależało.
 
Kerm jest offline