Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2009, 20:33   #182
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację

Po trzech dniach lotu, na czujnikach średniego zasięgu pojawił się zarys miejscowych wrót. Olbrzymi, prastary konstrukt, otoczony był wianuszkiem okrętów wojennych Decadosów. Razem naliczyliście siedem czekających na was jednostek różnych typów. Najwyraźniej, "gospodarze" zdążyli przed waszym przybyciem ściągnąć dodatkowe posiłki z pozostałych planet układu.

Tak, czy siak, obecnie nie było już odwrotu. Towarzyszący wam niszczyciel wyrwał do przodu, zwiększając przyspieszenie do maksimum. Już po chwili trafiły w niego pierwsze rakiety i wiązki z broni energetycznej. Potężne tarcze ochronne rozbłysły jaskrawym blaskiem, zasłaniając wam przez chwilę pole widzenia. Wybuch po wybuchu, pociski wdzierały się coraz głębiej w niknące już pole energii. Statek Hawkwooda nie pozostawał im jednak dłużny. Potężne lufy plazmowych dział, kręciły się jak szalone, zasypując mijane statki gorącą, zielonkawą śmiercią.

Zgodnie z przewidywaniami, Hawkwood nie zdołał osłonić was przed ostrzałem wszystkich statków. Lekka korweta rakietowa Decadosów najwyraźniej obrała was za główny cel, wysyłając falę za falą lekkich, naprowadzanych rakiet. Niektóre z nich udało się zestrzelić, inne rozbiły się o pole siłowe, jednak parę zdołało przedrzeć się aż do samego kadłuba. Wybuchy wstrząsnęły całym pokładem, rozpalając na nowo morze kontrolek uszkodzeń. Pożar w maszynowni, rozhermetyzowanie górnego pokładu, uszkodzenie dwóch z pięciu silników - to tylko niektóre z raportów, które udało wam się odczytać z pulsujących szaleńczo kontrolek.

Gdyby tego było mało, nagłe przekierowanie energii z reaktora, przeciążyło stare przewody i przekaźniki. W powietrzu zaśmierdziała nadtopiona izolacja, z niektórych rozdzielników poszły iskry... Na pokładzie zapadła ciemność.

Statek, dzięki nabytej już prędkości, śmignął jednak koło ostatniego z decadoskich okrętów i wirując szaleńczo wpadł w światło Wrót.

Błysk


Wyglądało na to, że czekali na was. A może spodziewali się Decadosów? W każdym razie, Wrota po stronie de Moley otoczone były małą armadą wojennych okrętów. Waszą uwagę zwrócił szczególnie olbrzymi pancernik flagowy Bractwa Wojny. Takich statków nie wysyłało się na rutynowe patrole.

Zarówno Rorian, jak i Erynia wydawały się unieruchomione. Bezwładnie unosiły się w przestrzeni, znacząc czerń kosmosu pasmami uciekającego tlenu. Ciężko było stwierdzić, czy statki Kościoła próbowały was wywoływać. System komunikacyjny, tak jak i większość innych, chwilowo nie działał. Odpowiedź przyniósł głośny stukot statku uderzającego o wasz kadłub. Już po chwili do ładowni Roriana wylał się cały oddział kapłanów, odzianych w ciężkie, wspomagane pancerze. Wątpiliście byście mogli choćby ich zadrapać. Przynajmniej nie bez wysadzania własnego statku...

Obręcze zsunęły się z waszych rąk, gdy tylko zbliżyliście się do planety. Pokazały jednie imię niejakiego Księdza Gonsalesa, ze Świętego Miasta na Byzantium Secundus.

Kapłani władowali was w promy i dostarczyli na powierzchnie, do jednego z otoczonych kopułami miast. Planeta poza nimi wydawała się wymarła.


Następne dni były niekończącym się pasmem przesłuchań. Przesłuchiwano was na zmianę, pojedynczo, parami i całą grupą. Porównywano zeznania, zmieniano przesłuchujących, w końcu posunięto się nawet do użycia mocy jednego z miejscowych teurgów, który dokonał przysłowiowego gwałtu na waszej jaźni.

Trzeciego dnia (a przynajmniej tak wam się wydawało - dostępu do okien nie mieliście) sprowadzono was do Wielkiego Mistrza Zachariusza - przeora miejscowego Zakonu Bractwa Wojny. Starzec siedział na skromnym, zapewne niewygodnym, drewnianym tronie, na końcu długiej, zatopionej w mroku sali. Ciemność rozświetlały jedynie wiszące na ścianach pochodnie. W rogu pomieszczenia, obok niego dostrzegliście coś jeszcze... blask złota?

Złote oczy poruszyły się w metalicznej głownie, a na złożonej z płytek twarzy pojawiła się niewyraźna parodia uśmiechu. Tym, który przemówił był jednak stary kapłan.

- Miałem sen... - zaczął nową odmianę, znanej wam już z pustyni śpiewki. - Dziwny... starożytny głos przemówił do mnie... już wiele dni temu... ostrzegł o odrodzonym złu, które nadejść miało z dziedziny modliszek... wątpiłem... jednak stawał się coraz silniejszy... nie było w nim Wszechstwórcy... ale było coś innego... coś złego... ale głoszącego prawdę...
Dopiero teraz zauważyliście, że oczy starca pokrywało bielmo. Raczej na pewno was nie widział. Chrząknął przeciągle, oczyszczając starcze gardło.
- Gdy zjawiliście się... wątpiłem... że to wy... że to on... lecz wszystko stało się jasne, gdy przemówił na nowo... zło powróciło i jest tutaj... pięć godzin temu Wrota aktywowały się i wyszła z nich flota wroga... są wśród nich ci, przed którymi ostrzegał mnie głos... pradawne cienie... ci bez domu, miejsca i czasu... wyklęci...
- Nie wiedzą jednak... - zaczął po krótkiej przerwie. - Że jest wśród nas ich dawny pan... I on pozwoli nam zwyciężyć. A teraz popatrzcie...
Przeor klasnął w dłonie. Na ten sygnał jeden z kapłanów uruchomił niewidoczny do tej pory wyświetlacz.

Zobaczyliście obraz ogromnej floty zbierającej się przed Wrotami. Między statkami Decadosów dało zauważyć się trzy obce "ule", które widzieliście już na orbicie Severusa. Jeden z nich wydawał się wyraźnie większy od pozostałej dwójki. Po chwili obraz przeskoczył na zapis transmisji nadanej, wedle daty, 20 minut temu z pokładu głównego ula.

Na ekranie pojawiła się znana Elenie twarz. Siostra szlachcianki wyglądała podobnie do widzianego na balu Hyrama. Wydawała się stara i zmęczona, a jednocześnie pełna była jakiegoś chorego, szaleńczego blasku.
- Nadchodzi koniec i początek. Módlcie się do swego fałszywego boga, oto powrócił bowiem sąd cienia. - po tych słowach, transmisja została zakończona.

- Potrzebujemy wszystkich ludzi, was też. Czeka nas bowiem walka o miliony dusz. Walczcie, a zostaniecie wynagrodzeni. Jeśli jednak dzisiaj przegramy, może nie będzie już miejsca, do którego będziecie mogli uciec. - skwitował przeor zadziwiający składnym stylem.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 29-09-2009 o 01:54.
Tadeus jest offline