Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2009, 23:49   #82
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem

Kapłan gorączkowo przełknął ślinę. Nie takiego wybawienia zapragnął. Bariera świątyni pozostawała tajemnicą, żadne z nich nie miało pewności, iż zaklęcia ochronne zadziałają w tym wypadku tak samo. Wkalkulował to w ryzyko, udało mu się zmniejszyć przewagę sukkuba, w razie niepowodzenia. Teraz jednak, jeśli Liliel nie przejdzie, sprawa stanie się poważniejsza. Nawet jeśli demonica zginie, zabita przez barierę, lub dobita przez resztę zgromadzonych osób, natychmiast po jej śmierci zacznie się ciąg niewygodnych pytań.

Wiele zaryzykował kłamstwem, lecz nie mógł powiedzieć prawdy w obecności lilienda. Latien, dźwięk tego imienia przypomniał kapłanowi ich pierwsze spotkanie, od razu okazał pogardę dla drowów, za którą potem przeprosił, uznając swą ocenę za zbyt pochopną. Co innego jednak złe pochodzenie, zdarzają się wszak chwalebne wyjątki, demon zaś zawsze pozostaje demonem. Jak mógł powiedzieć kim jest Liliel, potwierdzić swój tymczasowy sojusz z bestiami, z którymi walczyli przodkowie lilienda?

Fosth'ka by zrozumiała, nie pochwaliła tego, lecz zrozumiała i pomogła utrzymać tajemnicę. Tyle czasu trzymali się w końcu razem, łączyła ich dziwna przyjaźń i ten sam cel wydostania się z tego świata. Czarownica trzymała się jednak boku Lilienda, nie chcąc go odstąpić na krok. Jedyna szansa na szczerą rozmowę pojawiała się w obozie.

-Latienie, minęło trochę czasu od naszego spotkania, wybacz mi chwilową niepamięć. Nie wspominałeś, że zmierzasz naszym śladem do Miees'til. Chyba nie zdecydowałeś sie też nam pomóc, bo przecież przyznałeś, iż nie potrafisz, prawda?

Zręcznie próbował odwrócić temat na inne tory. Grunt to skupić uwagę na innym problemie. Fosth'ka tak szybko nie dotarła do krańca lasu, skąd więc wziął się tu przybysz.

-Nie zechcesz naprawdę wpierw obejrzeć Phaere?-zapytał czarownicę, przygotowując kolejne argumenty za pozostaniem na miejscu-Wiesz przecież, że choć kapłan marny ze mnie uzdrowiciel. To Wy cały czas zajmowałyście się naszymi ranami, Ty i...Mauren.-zamyślił się na chwilę wymawiając to imię. Jak daleko zamierzał się posunąć, by pomścić jej śmierć. Czy łowczyni pochwaliłaby metody jakie przedsięwziął w tym celu.


-Wokół świątyni jest bariera, obawiam się, że podobna do tej stworzonej nad jeziorem.-padł ostateczny argument. Świadomie Anzelm przemilczał czary, które rzucił na siebie, jak i udane wkroczenie do osłanianej podobną barierą karczmy. Zdradzał go w tej chwili jedynie zielony płaszcz wyniesiony stamtąd, lecz usiłując zebrać wszystkie kawałki w wiarygodną całość kapłan nie zwrócił uwagi na ten szczegół.

-Pamiętasz, ja nie mogłem jej przejść, zbyt wiele złych czynów zostało w mej duszy. Nie wiadomo, czy ktokolwiek poza twórcą, jest w stanie ją przejść. To właśnie chcieliśmy sprawdzić, Liliel miała spróbować, ja zaś chciałem jej pilnować, gdyby coś się nie powiodło. Porozmawiajmy w naszym obozie. Z Twoją magiczną wiedzą, wymyślimy jak przejść później do świątyni. Może Latien wie o niej więcej niż my?

Próbując wywinąć się od wędrówki kapłan wikłał się coraz bardziej w kłamstwach. Kierując wszystkich na obóz zyskiwał odrobinę czasu, lecz tym samym kierował się wprost w kolejne problemy i kolejne zmyślenia. W obozie zostawili demona Lileil, którego obecność nie została najwyraźniej uchwycona przez przybyszów. Jeśli bogowie sprzyjali Anzelmowi, demon ukrył się gdzieś, jeśli nie, kolejne kłamstwo będzie musiało wytłumaczyć jego obecność, tak samo jak kłamstwem trzeba będzie przykryć powód obrażeń Phaere. Jeśli tylko drowy zrozumieją w porę i zechcą współpracować. Sieć pełna niedomówień powoli zaciskała się nad głową kapłana.
 

Ostatnio edytowane przez Glyph : 29-09-2009 o 00:10.
Glyph jest offline