Imil, nieoczekiwane spotkanie w samo południe. Gdy Anzelm wspomniał o rannej towarzyszce, Selena strapiła się nieco. Powinna jak najwierniej udawać Fosth'kę, a była pewna, że czarodziejka ruszyłaby z pomocą, nawet jeśli ranną istotą jest mroczna elfka. Była pełna rezerwy, a słowa kapłana upewniły ją w tym, że ich zbrukane dusze nie przejdą przez barierę świątyni. Pozostawała jeszcze kwestia Liliel. To byłby dla niej test. - Masz rację, Anzelmie. Powinnam najpierw obejrzeć Phaere. Potem przyjdzie czas na zbadanie bariery. I na rozmowę... Myślę, że znaleźliśmy z Latienem sposób na to, by nam pomóc. Jednak wszystko w swoim czasie, najpierw chodźmy do Phaere. - Spojrzała porozumiewawczo na lilenda i uśmiechnęła się. Ruszyli w stronę rozbitego przez Anzelma i resztę obozu. Selena starała się dyskretnie przypatrzeć tei'nerskiej kobiecie, a wątpliwości co do jej szczerych zamiarów pojawiały się zewsząd. Najbardziej niepokoiła ją myśl o tym, do czego Liliel przyznała się przed chwilą – do zabawiania thana, bycia jego sługą. Z pewnością gdyby wiedziała, kim Selena jest w rzeczywistości, nigdy nie wyznałaby tej strasznej prawdy. Myślała, że ma do czynienia z istotą z innego planu, która nie zna natury i honoru Tei'ner. Na dodatek momentami zachowywała się, jakby postradała zmysły. Czy osoba, która wydostała się z niewoli zła, śpiewa i tańczy na ziemiach swojego wroga? Selena obawiała się, że than mógł pomieszać jej zmysły i wykorzystać ją, zwłaszcza wbrew jej woli. Czy istniała możliwość, że to właśnie za jej sprawą mistrz zła zdołał niepostrzeżenie zaatakować Miee'sitil i porwać wszystkich jej bliskich? Ta myśl uwierała w sercu, niczym kolec. Obrończyni zdecydowała, że jak tylko zbada mroczną elfkę, poprosi Anzelma o rozmowę na osobności. Podświadomie czuła, że to właśnie kapłan jest Fosth'ce najbliższy spośród wszystkich jej towarzyszy i być może będzie mogła się z nim porozumieć. - Co właściwie się stało? Dlaczego Phaere jest ranna? - zapytała, gdy szli w kierunku obozowiska, by skierować temat na inne tory. |