Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2009, 20:45   #32
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Wypadł z budynku zaciskając z całych sił dłonie na boku i ramieniu księdza. Pulsowanie krwi na wysokości skroni nie pozwalało się skupić na niczym. Nie było planu i pomysłu. Było tylko pragnienie ucieczki. Ucieczki jak najdalej stąd. Stare trzymające się na jednym już tylko zawiasie, drzwi trzasnęły głucho zamykając za nim Władysława i tę istotę. Chłód zelżał odrobinę. Wodził oczami bo trzymającej nabitą zagiętym gwoździem deskę, zupełnie jej nie widząc. Rytm uderzeń serca zagłuszał niemal wszystko. Mówiła do niego. Zmrużył dziwnie oczy jakby starając się ją zobaczyć przez bardzo grube szkła korekcyjne...

- Gdzie jest Władysław? Zrobiłeś mu krzywdę?

To ta, która zwiała na dół... Ewa...
- Uciekaj dziewczyno... - powiedział cicho i zupełnie nieobecnie dodał - Dorwało go. Czyste tchnienie zimna. Dorwało go kurna... - płochliwie obejrzał się nagle za siebie skąd rozbrzmiał ponowny wrzask mężczyzny. Znów szybko zwrócił dużo już trzeźwiejsze spojrzenie na dziewczynę i rzucił już ostro - Musimy uciekać. Chodź...

Machnął na nią ręka, by poszła za nim i ruszył tak szybko jak to możliwe z księdzem na ramieniu, w stronę parkingu na końcu ulicy. Wyglądał jakby był na skraju miasta... ale może to tylko złudzenie. Otwarta przestrzeń...

Obejrzał się za siebie tylko raz. Dziewczyna nadal patrzyła w kierunku obdartej blachy drzwi skąd dobiegł ich ostatni wrzask Władysława.
- No chodź, do cholery! - Krzyknął do dziewczyny zimnym, ledwo wyczuwalnie drżącym tonem. Rzadko krzyczał. Prawie nigdy. Nie miał do tego głosu.
Spojrzała na niego i po chwili ruszyła biegiem we wskazanym kierunku. Rzeczywiście szybko biega... pomyślał gdy go minęła... Znów na ulicy zaległa cisza przerywana tylko odgłosem uderzania bosych stóp dziewczyny o asfalt. Czuł jak mu serce wali z podobnym rytmem.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline