Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2009, 15:15   #183
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Chyba tylko cudem przebrnęli przez zaporę przy wrotach. Kiedy siadły wszystkie systemy bezradnie opuściła ramiona, na szczęście pęd statku wrzucił ich w przejście. Potem było tylko szalone wirowanie, zimno i ciemność...

Niekończące się przesłuchania. powtarzane po raz setny te same pytania:
- Kim jesteście? Co się stało w układzie Decadosów? Czy jesteście szpiegami? Co łączy was z Decadosami? Czym się zajmujecie, jaki był was cel i skąd przybyliście na Severusa?
Pytania pytania pytania... i odpowiedzi po jakimś czasie wyrzucane już automatycznie jak wyryty na pamięć wiersz, jak dziwaczna modlitwę.
Choć trzymano ich razem nie mieli ochoty rozmawiać w tych krótkich chwilach kiedy pozwalali im odetchnąć. Można było naprawdę mieś dość do końca życia zadawania pytań i słuchania odpowiedzi.
A potem spotkanie z tauregiem. Pranie mózgu, ból, cierpienie i obca istota brutalnie przeszukująca obszary umysłu, po którym dziewczyna nie była już do końca pewna kim jest i jak się nazywa.

Potem coś musiało się zmienić, bo kolejnego dnia zamiast na przesłuchanie zaprowadzono ich na "audiencję"
Andiomeme wysłuchała dziwacznych słów opata, z których wywnioskowała, że przerwanie zabawy z ich mózgami zawdzięczają flocie Decadosów i obcych, którzy właśnie przeszli przez wrota do tego układu.
Co było jeszcze dziwniejsze za kapłanem stał "ich" golem. Uświadomiła sobie z pewnym zaskoczeniem, że nie zadali im na jego temat ani jednego pytania.
Po postawie osób znajdujących się w sali miała wrażenie, że jest on jakby niewidzialny
Kaplani stali sztywni, wygladali zupełnie odmóżdżeni... najwyraźniej skoncentrowani tylko na swoim zadaniu. Andi bardziej przypominali automaty niż gwiezdna złocista istota. Z ich twarzy niczego nie dało się odczytać.
Także przeor zachowywał się jakby golem wcale nie stał metr od niego, a przecież mówił o nim!

Po ostatnich słowach ślepego kapłana, Andi zwróciła się bezpośrednio do golema:
- Niszczycielu czy wracasz z nami na Roriana?
Złote oczy zabłysły.
- Jeśli wybierzecie drogę walki.
- Z tobą Tak
- Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie.
Golem pokiwał tylko głową, serwując jej w odpowiedzi jedną z parodii swoich ludzkich uśmiechów.
- No to chyba przesądzone - Andiomene zwróciła się do przeora -
Ja i statek jesteśmy do dyspozycji. Co do reszty załogi niech wypowiedzą się sami. Macie dla nas jakieś specjalne zadanie?
Przeor spojrzał na załogę, a potem na golema:
- Obawiam się, że tak. Waszym zadaniem będzie dostarczenie Głosu na główny statek wroga. Nasza flota zogniskuje ogień na jego tarczach energetycznych, umożliwiając wam lądowanie. Osłaniać was będzie Erynia. Baron Gregorius Hawkwood sam zgłosił się do tego zadania.

"No tak. Dokładnie do środka największego gniazda. Czy ja zawsze się muszę wpakować prosto w gówno?"
pomyślała pilotka, na głos zaś odpowiedziała:
- Jak już mówiłam wcześniej, nie gwarantuje uczestnictwa reszty załogi, ale czy mogę liczyć na kilku wojowników na pokładzie w czasie tego "dostarczania"?
- Tak. Otrzymacie wsparcie pięciu Braci Srebrnej Włóczni. Poznaliście ich już, gdy uratowali was z dryfującego statku...

Pilotka pokiwała głową:
- W takim razie kiedy wyruszamy?
- Planetarny człon floty rusza na spotkanie z resztą za sześć godzin. Do tego czasu musicie być gotowi. Radzę przeznaczyć choć część czasu na modlitwę. Naprawdę.

Dziewczyna pokiwała głową.
- Dobrze.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 30-09-2009 o 15:18.
Eleanor jest offline