Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2009, 17:39   #203
Callisto
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Las miał się powoli ku końcowi, a na horyzoncie widać było widać było już pierwsze domy. Raina uśmiechnęła się lekko, szczęśliwa i zmęczona. Zbliżała się już powoli do granic swoich możliwości. Pomimo swojego pochodzenia jej wytrzymałość też miała swoje granice. Czasami żałowała, że zostawiła swojego ukochanego konia w domu. Z nim wszystko byłoby łatwiejsze… A przynajmniej tak się jej wydawało. Nie znała tego świata poza lasem i bądź co bądź chciała go poznać, a podróżując konno zapewne poszłoby jej szybciej, a o ileż byłoby wygodniej…
Ale cóż mogła zrobić. Raz podjętej decyzji nie miała zamiaru zmieniać, to nie leżało w jej charakterze. Jej rodzina znała ją jako okropnego uparciucha, który jak coś postanowił nigdy się z tego nie wycofywał.
Droga ciągnęła się i ciągnęła, a nogi bolały ją coraz mocniej. Wizja karczmy i ciepłego posiłku osładzała jej jednak wszelkie niedogodności. Szła więc dalej, rozmyślając o tym, co ją spotka, gdy nagle minęła pierwsze zabudowania. Oznaczało to, że jest już w wiosce! Uszczęśliwiona Raia zaczęła rozglądać się dookoła, poszukując tawerny.
Wszystkie te chałupy wyglądały dla niej tak samo, jak miała rozpoznać, które z nich to gospoda? Marszcząc nos, jak zwykle gdy starała się sobie coś przypomnieć, rozejrzała się dookoła. Grzebiąc w swojej pamięci, starała się powrócić myślami do rozmowy z wędrowcem, który udzielił jej pewnej rady, jeśli chodziło o poszukiwanie karczmy. Tylko, co to takiego było…
Nagle sobie przypomniała, że mężczyzna wspominał coś o jedynym budynku, w którym za dnia pali się drewno. Oznaczało to, że musiała znaleźć miejsce z kominem, z którego dobywał się dym.
Gdy dostrzegła swój cel, niemalże pobiegła w jego kierunku. Nie zważała na nic i nikogo. Nawet na dziwnego człowieka, który trącił ją ramieniem. Zdumiona, obróciła się za siebie. Dostrzegła osobnika w szarym płaszczu z kapturem. Poruszał się on dość szybko, więc nie na wiele jej się to zdało. Raina wzruszyła ramionami wzdychając ciężko. Nagle… zaczęła świecić! Jakby tego było mało, na fioletowo!
Zanim się zorientowała zobaczyła jakąś latarnię, zanim zdążyła choćby zmarszczyć brwi straciła przytomność.

Młody Leśny Duch przestał rozróżniać jawę od snu. Co było wymysłem jej wyobraźni, a co działo się naprawdę? Te ruiny miasta… wyglądały tak rzeczywiście… Ludzie byli tak wyraźni, że wręcz namacalni, czuła ciepło bijące od salonu i słyszała ciche mruczenie rudego kota, wylegującego się na fotelu… A potem znowu ruiny, ale tym razem… środku miasta rosło drzewo! Było to o tyle dziwne, że kobieta znała upodobania drzew – miejsca, w których nie było życia, które pozostawały martwe… nie należały do ich ulubionych miejsc.
”Dziwne” pomyślała.

Nagle jej oczom ukazała się postać w czarnym płaszczu. Kostucha. Pod wpływem jej spojrzenia Rainę przeszły dreszcze. Czyżby nadszedł jej czas? Widząc oślepiające, białe światło była już przekonana, że umarła…

Jednak pomyliła się. Nagle wszystkie zmysły powróciły do niej ze zdwojoną siłą. Okolica śmierdziała odchodami i potem. To na pewno nie było miejsce po śmierci. To wyglądało jak… miasto! Żywe i pełne ludzi na dodatek.
Rozglądając się dookoła dostrzegła targ, oraz masę flag z nieznanym jej symbolem. Na dodatek za nią znajdowała się grupka ludzi… dość dziwnych, należałoby dodać. Wydawali się być oni zdumieni jej pojawieniem nie mniej niż ona sama.
Stali oni przed budynkiem, który wyglądał jak katedra, jednak był wyjątkowo dobrze strzeżony.
Aż za dobrze…
 

Ostatnio edytowane przez Callisto : 30-09-2009 o 22:56.
Callisto jest offline