Pięknie. Długi język! - warknął w myślach Tris. Nie zamierzał opuścić gospody, nawet, jeśli miało by to grozić walką bądź śmiercią. Szczerze wątpił w potęgę militarną wykidajłów karczemnych. Żeby wyrazić swój pogląd na sprawę, położył jeden ze swoich mieczy na stole, tuż obok wbitego topora Wulfstana.
- Że też dane mi było dożyć czasów, gdy za ciekawość człek jest prześladowany... Hańbisz swoje imię, karczmarzu! - powiedział i wrócił do spożywania posiłku, nie puszczając jednak z oka obecnych w sali. Wiedziałem, że to gówno nie jest warte aż pięciu septimi!
__________________ W każdej sekundzie rozpadamy się i stajemy się nowym człowiekiem, w którym coraz mniej jest tego, kim byliśmy przed laty. |