Wątek: 13 wydział NYPD
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2009, 18:28   #410
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
sob. 13.X.2007, komitet wyborczy Hillary Clinton 12:30

Tuż po zakończeniu długiego i nudnego przemówieniaErick opuścił siostrę i udał się do pięknej właścicielki niebieskich oczu. Vi jakoś się temu nie dziwiła. W sumie nie miała nawet pretensji, bo teraz zaczynała się ta ciekawsza i, co tu kryć, smaczniejsza część przedstawienia.

Lawirowała między gawędzącymi ludźmi rozglądając się uważnie. Nie, żeby interesowało ją, jak też wyglądają fani Hilaty Clinton. Ot zwyczajnie, szukała tego przystojnego kelnera, od którego wzięła takiego pysznego drinka.

Przystojny kelner wsiąkł jak kamień w wodę. Całe szczęście, że innym też niczego nie brakowało. Popijając kolorowy napój zabrała się za przystawki. Co prawna, podobno na wystawnych przyjęciach nie wypada zbyt wiele jeść, ale wiec wyborczy to nie był wystawny bal. Poza tym i tak ktoś będzie musiał zjeść te pyszne serowe babeczki z grzybami, więc niby dlaczego nie miałaby to być Vi. Gdy kończyła kolejną babeczkę, usłyszała za sobą czyjś głos.

- - Nie widziałem cię tu wcześniej. Jesteś nową wolontariuszką, dziennikarką ...może?

Mężczyzna wydawał jej się znajomy. Skądś znała te orzechowe oczy, wyrazisty podbródek i falę ciemnych włosów. Zamarła w bezruchu mierząc nieznajomego od czubków eleganckich skórzanych półbutów aż po końcówki czarnych kosmyków. Musiała zrobić mało inteligentną minę, bo mężczyzna ze zwątpieniem zaczął badać stan swojej garderoby.

- Ubrudziłem się czymś ?
– Nie, nie… z twoim garniturem wszystko w porządku – odparła Vivianne nieco speszonym głosem. – I nie, nie jestem ani wolontariuszką, ani dziennikarką. Jestem psychologiem policyjnym. Vivianne, miło mi – rzuciła nieco pewniej wyciągając dłoń do uścisku. – A ty kim jesteś? Bo, słowo daję, jestem pewna, że skądś cię znam

Nie wierzyła, że to powiedziała. Zabrzmiało jak słaby tekst zdesperowanego podrywacza. A facet nie był aż tak onieśmielająco przystojny, żeby desperacko do niego zarywać. No może faktycznie niczego mu nie brakowało. Był całkiem niczego sobie, miał dobrze skrojony garnitur, ładne buty i zegarek wyglądający na drogi, a nade wszystko ten zniewalający zapach wody kolońskiej. Ale to jeszcze nie był powód, żeby rzucać TAKIMI tekstami. No cóż… tym razem ciekawość okazała się silniejsza.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.
echidna jest offline