Wątek: Cena Życia
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2009, 13:09   #23
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Goście rozlokowali się w salonie. Dziewczyna widziała zaskoczoną minę policjanta gdy zobaczył wnętrze jej domu. Wielu ludzi reagowało podobnie. Jej zainteresowania i praca klasyfikowały ją w oczach większości „normalnego” społeczeństwa, gdzieś pomiędzy ekscentryczką a zidiociałą dziwaczką. Podobnie informacja, że nie posiada telewizora. „Jak można nie używać telewizora w dzisiejszych czasach?” Zdążyła się już do tego przyzwyczaić. Wszystkie ważne informacje zdobywała za pomocą laptopa, a oglądanie zidiociałych seriali telewizyjnych, talk showów dla sfrustrowanych gospodyń domowych i teleturniejów dla pseudointelektualistów nie należało do rozrywek, którymi lubiłaby wypełniać swój czas.

Szybko podzielili się wydarzeniami dzisiejszego dnia. Z tego co opowiadał emerytowany żołnierz, można było wywnioskować, że chore jednostki nie pojawiły się w mieście tylko za sprawą samolotu, choć to zdarzenie było zdecydowanie najbardziej spektakularne. Skoro chodziły po okolicznych lasach, mogą być praktycznie wszędzie! Pomysł ucieczki nie był zły, ale Liberty doskonale wiedziała, że nie ruszy się z miejsca bez Dorothy i jej dzieci. Z niepokojem oczekiwała telefonu siostry.
Oddała Nathanowi do dyspozycji przenośny komputer z satelitarnym łączem i sama poszła poszukać czegoś nadającego się do jedzenia. Nie było to łatwe, bo nie spodziewała się przecież dzisiaj takiego najazdu. „Czym chata bogata tym rada” stare babcine powiedzenie brzmiało w oczach Liberty gdy szykowała skromny posiłek z niewielkiej ilości produktów jakie udało jej się znaleźć w spiżarce. Nie była to raczej ilość mogąca zaspokoić głód pięciu mężczyzn, którzy zawitali niespodziewanie pod jej dach. Dobrze, że choć kawy i herbaty było pod dostatkiem. No i w sumie chyba nikt się zbytnie nie przejmował jedzeniem, zwłaszcza po przejrzeniu wiadomości w internecie.
Wyglądało na to, że nie tylko w Everett mają problemy. Podobne przypadki zaczęły się najwyraźniej także w innych częściach kraju. Wyglądało to na zmasowany atak terrorystyczny. Najgorsza była jednak wzmianka o Raccoon City. Nawet nie tyle sam fakt, że tamte wydarzenia powiązano z tym, co obecnie działo się w całych Stanach, ale natychmiastowe zablokowanie serwera budziło największy niepokój. Jeśli rząd próbował coś blokować, było naprawdę źle...
Pogoda jakby w odpowiedzi na ciemność zasnuwającą dusze ludzi zapłakała nad nimi deszczem.

W tym momencie, przerywając zaklętą cisze jaka nastąpiła rozdzwoniły się telefony. Liby widząc na wyświetlaczu imię Dorothy odebrała pośpiesznie. Słowa siostry zelektryzowały dziewczynę. Myśli jak błyskawica przebiegły przez jej głowę. Skoro wojsko blokowała wjazd na autostradę to pewnie to pewnie i mosty. Nie było nimi raczej szansy przedostać się na tę stronę. Była jednak jeszcze możliwość przeprawy przez rzekę. Ponownie wybrała numer Dorothy, kobieta odebrała po pierwszym dzwonku, a Liberty nie traciła czasu i szybko przekazała jej swój pomysł:
- Kochanie zostaw samochód i zejdź z drogi. Gdyby Cie zatrzymywali powiedź, że dzieciaki chcą siku, zresztą z pewnością świetnie sobie poradzisz. Przejdź dołem przez tereny kolejowe nad rzekę schowaj się koło zakola, przy starej grobli. Pamiętasz to miejsce? Bawiłyśmy się tam często jako dzieci. Pojadę do Pattersonów i pożyczę od nich łódź i przypłynę po Ciebie.
~Boże co ja mówię, chyba zwariowałam. Przecież nienawidzę wody!~
pomyślała w tym momencie, jednak Dorothy rzuciła tylko krótkie:
- Dobrze - i przerwała połączenie.
Pospiesznie chwyciła pelerynę przeciwdeszczową i kluczyki do samochodu. Przebiegając obok gabloty z bronią chwyciła maczetę i bumerang. Nie miała pojęcia co może ją spotkać, a wolała być przygotowana. Potrafiła dobrze obchodzić się taką bronią i mogła ona jej lub komuś innemu uratować życie. Nigdy wprawdzie nie zabiła człowieka, ale czy to coś co atakowało na lotnisku było jeszcze istotą ludzką? Było nawet gorsze niż zwierzęta, bo najwyraźniej zabijanie sprawiało mu przyjemność.
- Nathan, jadę po Dorothy nie może się przedostać przez blokadę wojskową. Ty zostajesz w domu. Czyń honory domu.
Uśmiechnęła się pocieszająco do wyraźnie zmartwionego chłopaka. Potem zwróciła się do reszty mężczyzn:
- Nie wiem co panowie zdecydują, ja muszę pojechać po siostrę – Zwróciła się bezpośrednio do Clinta – Miałabym prośbę, czy pana wnuk mógłby pozostać tutaj do mojego powrotu? Nie wiemy czy coś nie wyjdzie nagle z lasu. Nie chcę by Nathan był wtedy sam w domu.
Przez chwilę biła się z myślami, a potem powiedziała na głos:
- Gdyby ktoś chciał pojechać ze mną byłabym wdzięczna... trochę głupio przyznać, ale ja... hm... mam pewne lęki przed wodą...
Popatrzyła z nadzieją na swoich niespodziewanych gości.
 
Eleanor jest offline