Wątek: Cena Życia
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2009, 16:34   #25
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Suche pomieszczenie, ciepła woda, czyste ubranie i mocna kawa, posłodzona tak, że łyżkę można było stawiać pionowo. To było wreszcie coś co mogło przywrócić chęć do życia. Na chwilę, potem kobieta przyniosła komputer, a kilkunastoletni chłopak zaczął latać po witrynach jak szalony. Thomson znał się na komputerach na tyle, na ile było potrzeba, ale ten diabeł chyba zwiedził cały internet! Dzisiejsze dzieciaki nie robiły pewnie nic więcej, od siedzenia na tyłkach i patrzenia w monitor.

Szybko o tym zapomniał. Tytuły nagłówków migały mu przed oczami, ale Nathan czytał tylko niektóre, a klikał w jeszcze bardziej nieliczne. Już to, że te wybuchy agresji zdarzały się w całych Stanach, to była zła wiadomość. Ale powiązanie tego z Raccoon City? Niewiele pamiętał z tamtych wydarzeń, były tylko plotki. Skonfiskowane materiały, jakieś nieliczne zdjęcia. Tam też ludzie chodzili i wyglądali jak chodzące trupy, inaczej nie umiał tego nazwać. Zredukowane do poziomu pierwotniaka, który może tylko pełzać ku pożywieniu. Tylko na znacznie większą skalę. Mimo gorącej kawy zrobiło się lodowato, gdy witryna nagle zniknęła z sieci. Tuszowanie wydarzeń, to znał. Ale nigdy nikt nie próbował tuszować tego co działo się... wszędzie.

Potem odezwały się telefony i zrobiło się jeszcze gorzej. Wojsko, zresztą to było logiczne. Ktoś musiał spróbować zatrzymać to co się działo! Zarażał się kazdy dotknięty? Czy przechodziło z krwią? Medyczne i biologiczne zagadki, na które nie miał głowy. Siedział przez dłuższą chwilę, jak uderzony młotkiem w pusty czerep. Potem poszła litania wściekłych przekleństw. Uciekać? Gdzie, jeśli to było wszędzie?!
A ta kobieta chciała jeszcze jechać po siostrę! O dziwo miała niezły plan, może nawet najlepszy? Wynająć dużą łódź i odpłynąć na ocean. Zginąć z głodu zamiast zostać zeżartym. To było nawet kuszące w tej chwili. White odezwał się znowu, przerywając mierny tok myślowy detektywa.

-Ja też jadę. Dużo jest tych dzieci, zmieścimy się w Hummerze? Moja odznaka jeszcze ma tu jakieś znaczenie, chociaż to zależy od rozkazów. Lepiej by nie dostali tego, by strzelać bez ostrzeżenia do tych, którzy próbują wyminąć blokady.
Spojrzał na Alexandra, przyglądając się mu przez chwilę. O czym myślał ten cholerny reporter? Po tym jak wbiegł pomiędzy tamtych ze swoim aparatem, Thomson nie ufał mu za bardzo. Tylko, że i tak miał już gdzieś pilnowanie osobnika. Widać, że gościu nie znał Everett.
-Do Everett droga prowadzi przez mosty, a to blokuje się pierwsze. Nie sądzę by ktoś mógł teraz dojechać do centrum miasta, pewnie tylko południowej strony nie udało im się zablokować zupełnie. Te cholerne rzeki mogą nam utrudnić, jeśli będziemy chcieli uciec gdzieś dalej.
Założył kurtkę, nie wyschła jeszcze, ale w końcu i tak była nieprzemakalna. Sprawdził broń, wkładając do magazynka zapasowe naboje. Osiem pocisków marnej, policyjnej spluwy. Lepiej by nie trzeba było jej używać.
-Nathan, śledź telewizję i może włącz jeszcze radio. Może się to nam przydać, informuj nas jeśli powiedzą coś konkretnego, ok?
Wyszedł z domu, prosto we mgłę.
-Panno Liberty, dobrze pani zna tamte okolice? W tej mgle ciężko będzie dostrzec cokolwiek. Nas dzięki temu też nie powinni zobaczyć.
 
Widz jest offline