Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2009, 16:46   #8
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Sluchalam jego slow i widzialam rzeczy o ktorych opowiadal. Krwawe ofiary, mordy, walke slepcow. Widzialam kobiete pijaca krew dziewczat i chlopcow. Widzialam w niej siebie. Czy byla ta pierwsza? Mozliwe. Tak malo wiem o tyc, ktorzy teraz sa mi rodzina. Lecz moja wiedza bedzie rosnac. Mam czas, duzo czasu.
Glos giermka burzy czar slow. Swieza chusta? Tutaj? Zatem ktos ocalal. Ciekawe... Aczkolwiek nie tak jak propozycja Godfryda.

- Pani musimy uciekać. Błagam Cie przyjmij gościnę w naszym zamku, a przysięgam że nie zabraknie Ci niczego ...

Czy on zdaje sobie sprawe z tego co proponuje? Ukleknal, zaklina, prosi... Jest tak blisko. Glupota to czy odwaga?

- Panie... Czy zdajesz sobie sprawe ze skutkow swej propozycji? Mowisz, ze nie zabraknie mi niczego. Co jednak zrobisz gdy moje potrzeby okaza sie niezgodne z twoimi przekonaniami? Co gdy zapragne bys zlozyl mi w ofierze zycie swego giermka? Kochanki? Twoje wlasne? Czy ofiarujesz mi swoja krew gdy o nia poprosze?

- Krew ?- był zszokowany jej słowami - wiec jesteś pani... - nie dokończył, ale jego oczy mówily wszystko.

Chwile sie zastanawial

- Pani mogę ci ofiarować kilka nocy w siedzibie ojca, musze się z nim naradzic. Dojdziesz do siebie, odpoczniesz, a potem... zrobisz co zechcesz. Tu czeka Cie smierć... Nawet Ciebie...

Bylo mi troche zal tego mlodzienca. Coz jednak mialam poczac. Oszukiwac go? Nie, powinien wiedziec kim, a raczej czym jestem. Zagluszam wiec zlosliwy glos w mych myslach i lekko dotykam jego ramienia.

- Jestem wampirem. Nie prosilam o to, lecz moj stworzyciel nie pytal. Jestem.. Bylam kaplanka Seherota. Tej nocy gdy mnie spotkales... Spotkaliscie.. Byla to pierwsza noc mojego nowego bytu. Ten dom ktory pozeral ogien..

Odwracam glowe. Czy to bylo dzis? Wczoraj? Dwie, trzy noce temu. Tak niedawno.. Tak dawno..

- Przyjmuje twoja goscine.

Slowa same wychodza z mych ust. Coz jednak innego mi pozostaje. Tu nie moge zostac. Nie moge wrocic do swiatyni. Nie mam juz domu, nie mam rodziny.

- Nawet mnie...

Nawiazuje do jego slow.

- Moze tak byloby lepiej..?

Potrzasa głowa .

- Nie, to nieprawda Pani. Studiowałem pytałem uczonych ludzi, ale nawet oni albo nie chcieli, albo bali się powiedziec jak wygladały rytuały tego ludu. Ale wszyscy mówili jedno : byly straszne i bluzniercze.

Podnosi sie z kolan, wzywa ruchem reki Akwicjusza.

- Miej oczy otwarte - ten w odpowiedzi skinał tylko glową ściagając z pleców łuk.
- Zatem Pani chodzmy.

Ruszam za nimi. Czy naprawde byly az tak straszne, ze wolal wziasc pod swoje opiekuncze skrzydla wampira niz zostawic go tutaj? Usmiecham sie. Nasza znajomosc zdecydowanie zapowiada sie ciekawie i kto wie, moze dzieki niemu uda mi sie znalezc chwile wytchnienia.
Wyostrzam zmysly gdy tylko nasze stopy opuszczaja kamien swiatyni. Czuje niepokoj, lecz nie jestem pewna czy pochodzi on ze slow mlodzienca czy jego zrodlo miesci sie w samym miejscu. Na wszelki wypadek wysylam ostrzegawcza wiadomosc ku tym, ktorzy moga sie czaic w ciemnosci.

~ Oni sa moi. Precz z lapami.

Nie spodziewalam sie odpowiedzi, a jednak ja dostalam. Las. Cokolwiek sie w nim kryje budzi niepokoj i.. strach. Nie rozumiem. Moje cialo drzy. Wyostrzone zmysly szaleja. Dlaczego? Kim... Czym jest ta istota. Czy to sam las? Jak? Wysylam kolejna fale mysli.

~ Kim jestes? Czym jestes?

Nie odpowiada, a ja zdaje sobie sprawe z bledu. To nie pojedyncza fala to.. moc. Stara. Pradawna moc tkwiaca w tym miejscu.. Nie, w tym lesie. Nie moge jej okreslic. Nie jest zla... Mam nadzieje, ze nie. Budzi niepokoj, lecz jest to niepokoj przed nieznanym. Strach przed nieznanym. Jednak.. To dziwne. Przeciez przemierzylam ten las. Nie czulam tego wczesniej. Co sie zatem zmienilo? Ja czy on?
Moj niepokoj wzrasta gdy dociera do mnie, ze nie ma innej drogi powrotnej niz ta. Wiem to, a jednak pytam.

- Czy.. Czy nie ma innej drogi?

- Nie pani, wokoł las jest za gesty, musimy wracac ta droga , która przyszlismy.

Odpowiedz pada taka na jaka czekam. Nic to nie zmienia. Wciaz jednak moge zostac. Moge tu zamieszkac... Moge... Mrzonki. Wiem, ze musze podazyc za nimi. Zgodzilam sie. Wyjawilam im prawde. Nie moge tu zostac. Ruszam wiec dalej. Niech bedzie co ma byc.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline