Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2009, 01:37   #187
QuartZ
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Przesłuchania. Ciągle tylko przesłuchania i przesłuchania. W zaistniałej sytuacji nawet u głęboko wierzącego Bru spowiedź zaczynała brzmieć po prostu przerażająco, a po takiej spowiedzi wcale nie chciał dowiedzieć się o pokucie. Przynajmniej w przerwach między przesłuchaniami nikt nie przerywał mu medytacji, ani nawet nie odebrano mu jego świętej księgi. Po prostu mijała godzina, czy dwie, a Bru jak wcześniej te przeklęte obręcze odtwarzał piętnasty czy dwudziesty raz tą samą wiadomość. Można było od tego zwariować.

Gdyby nie ten psychopata, który na koniec zaczął robić jakieś okropne rzeczy z umysłem voroksa można by się nawet do tego przyzwyczaić. Zamiast tego jednak grzebanie w głowie sprawiło, że Bruggbuhr na ogół twardy i nieustraszony zaraz po zakończeniu tego wyczerpującego mieszania w głowie po prostu puścił pawia. Przesłuchujący jednak byli niewzruszeni. Pewnie nie on pierwszy tak to znosił, chociaż po zapachu tego miejsca można się było domyśleć już dużo wcześniej, że nie tylko jego wnętrzności nie wytrzymywały napięcia. Jaka to radość, że jemu zachciało się jedynie przedstawić wersję wydarzeń z perspektywy żołądka...

Ostatecznie przesłuchania skończyły się i zaprowadzono ich przed samego wielkiego mistrza. Zdawał się prawie nieobecny, a jednak zwracał się bezpośrednio do nich i co gorsza mówił tak, jakby przez ostatnie trzy dni fundował im imprezę życia, a teraz jakby nigdy nic zapraszał na poprawiny. Niemniej jednak sprawa wyglądała na poważną i w rzeczy samej można było odnieść wrażenie, że każdy jeden zdolny do walki przyda im się. Jasna cholera teraz przydaliby im się nawet starcy i dzieci za sterami kosmicznych odpadków i statków zdolnych jedynie wpadać na siebie.

Na prośbę o przyłączenie się do walki Bru zareagował niezdrowo. Co prawda nic z tych rzeczy od których jego łeb zrobiłby się czerwony pod futrem, ale i tak był podekscytowany wizją walki z tym świństwem, które widział na balu. Jego pięści co chwila zaciskały się i otwierały, a kły zabłyszczały we wrednym uśmiechu. Dawno nie miał już okazji zrobić jakiejś większej demolki. Ostatnim razem, kiedy udało mu się prawdziwie wyżyć był statek pełen pełzającej demonicznej załogi zmontowanej z ciał więźniów, czy kogo to on tam przewoził. Nawet rozorana noga nie potrafiła przyćmić wtedy jego samozadowolenia i radości z walki. No dobra, był jeszcze olbrzymi stwór w dżungli, ale to nadal liczy się jako jeden. W dodatku zanim zdążył zdobyć jakieś trofeum potwór był już oblepiony hołotą i czegokolwiek Bru nie chciałby zabrać na pamiątkę wymagało uprzedniego wydobycia z czyjegoś żołądka.

Owłosiony wojownik nie pozwolił na siebie czekać i pewnym głosem odpowiedział:
- Dajcie mi najlepszy sprzęt jaki macie dla voroksa, a zrobię z niego najlepszy możliwy użytek. - Odpowiedział swoim potężnym basem pełnym bojowej gotowości, a zaraz potem dodał jeszcze pod nosem już mniej bojowym tonem. - Bylebyście nie kazali mi za niego płacić ...
 
QuartZ jest offline