Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2009, 15:16   #36
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Coś jej się śniło. Z pewnością. Odkąd zamieszkała w tej willi zawsze coś jej się śniło. Tylko z pamiętaniem było gorzej. A tu sprzeczka "ochroniarzy", a tu Dami dała jej w głowę przez sen (świetny sposób na przywrócenie przytomności - dostać łapą głosicielki między oczy), a tu Maloniel przyszła wcześniej i tak dalej.


By li

Popołudniowe słońce wpadało do sypialni tworząc miłe dla oka jasne smugi. Ogrzewało też podłogę. Tavarti powoli wróciła z krainy snów, gdzie królował zapewne chaotyczny spokój, do przytłaczającej rzeczywistości. Powoli zwlekła się z łóżka i usiadła przy szafeczce z lustrem.

Wyciągnęła kamień z woreczka i położyła na blacie przed sobą. Dłonie złożyła równolegle do niego. Po cichu liczyła, że coś się stanie. Coś, co pozwoli bezboleśnie rozwiązać wszelkie obecne problemy.

Oczywiście nic się nie stało. Westchnęła. Należało zacząć więc od początku.
Spojrzała w lustro.


By blindbird

"Dobrze. Co wiemy? Że skarbek nie jest Owocem Pasji, a tajemniczym Sercem. Pierwszy problem: Nie mam tego, czego szukają K'tenshinowie. Albo znajdę/załatwię ten ichni kamień, albo spróbuję wszystko wyjaśnić. Druga opcja jest o wiele bardziej zagmatwana, bo z pewnością mi nie uwierzą. Ale skąd wziąć kamień w trzy dni, który nawet oni z takim trudem przemycili?" - Tavarti potarła dłonią czoło. - "Pomijając jaszczurki, czym ty do diaska właściwie jesteś?" - wbiła spojrzenie w kamień, jakby bojąc się go dotknąć. - "Nazwał cię Serce, choć płoniesz ogniem od wewnątrz, a powierzchnię masz lustrzaną. Na dodatek ta krew i symbol. Już nie mówiąc o tym głupku, twoim poprzednim właścicielu..." - nawiedziło ją wspomnienie seksu z Alteą.

- Grrrhhffy - dziewczyna wypuściła przez zęby powietrze i podparła policzek pięścią.

"Ładny z ciebie gagatek, serduszko moje. No dobra, spróbujmy to ogarnąć. Leżałeś sobie spokojnie w ruinach Parlainth. Gdzie to jest? I po kim to zostało? Znalazł cię tam Alfarel, elf ksenomanta. Byłeś wpleciony w niego, czy tylko cię nosił przy własnym sercu? Obstawiam to pierwsze, ale kto wie...
Alfarel - potężny adept, który w przypływie miłości strzaskał mój wzorzec i zakorzenił cię we mnie. Przeszła Tavarti z nim podróżowała. Znali się zanim wkroczyli na pokład feralnego statku?"
- postukała palcami w blat. - "Jesteś tak ważny, że poświęcił przeszłą mnie, aby cię ratować przed tym paskudnym trupim bydlakiem, który gdzieś się włóczy po Tarvarze. Napiłabym się herbaty..."

Robiło się coraz chłodniej, Tavarti okręciła się szalem porzuconym wczoraj tuż obok krzesła.

"Miał cię od około dwóch lat i wyglądał strasznie. Pomogłeś mu w tym, czy to tylko ta choroba? I o co chodzi z tą czystą duszą?" - zaschło jej w gardle, mimo że na głos do tej pory nie wypowiedziała ani słowa. Dłonie jej się spociły. - "Ona ma cię oczyścić? Trzeba ją poświęcić/zniszczyć, abyś działał poprawnie? A może tylko czysta dusza potrafi tobą odpowiednio pokierować? Puste pytania. Kto w naszych czasach ma czystą duszę?

Jesteś na tyle niebezpieczny lub potężny (pewnie jedno i drugie), że dużo osób chce cię mieć. Dlaczego Łowcy Sekty Dis chcieli cię dostać? Czemu to niby mogłoby się okazać czymś dobrym? Trzeba się o nich dowiedzieć czegoś więcej." -
wytarła dłonie w materiał tuniki i zaczęła zaplatać warkocz. - "Choć powinnam bardziej zainteresować się Promiennym Spojrzeniem. Skoro znajomi elfa wsadzili go szybko na statek i odesłali jak najdalej. Mam się już bać czy jeszcze poczekać?"

Ponownie spojrzała sobie w oczy w lustrze.

"Jeszcze poczekam. W końcu nie wysłali go tutaj bez przyczyny. Plotki. Jakie plotki? Że też musiał akurat skończyć pisać w połowie zdania. Niewychowany elf!"

Końcówkę warkocza zawinęła sprawnie nitką. Wyciągnęła dłoń, ale zawahała się na moment. Westchnęła. Wzięła w końcu czarny klejnot w dłonie i przytuliła go do siebie.
- Jedziemy teraz na tym samym wozie, wiesz? Więc pomagajmy sobie, a nie zabijajmy się. Umowa? - pocałowała gładką powierzchnię klejnotu.

- O już wstałaś? - przez szparę w drzwiach Dami wsadziła głowę do środka.
- Yhy. - Tavi uśmiechnęła się i schowała klejnot do sakiewki, zawieszając ją sobie na szyi.
- Co robiłaś? - orczyca zrobiła się podejrzliwa.
- Układałam plan działania na jutro. - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. - Muszę się dostać do tego szurniętego (jak go określasz) ksenomanty, co testował czy mnie horrory nie naznaczyły. A i zobaczyć, co też zostało z "Żelaznego Orła". Altea schowała na nim gdzieś ten cały Owoc Pasji.
- Myślisz, że jeszcze tam jest?
- Dami oparła się o framugę drzwi.
- Jak go tam nie ma, to będę go musiała gdzieś zdobyć na czarnym rynku. - Tavi wzruszyła ramionami. - To najprostszy sposób pozbycia się jaszczurek.
- Skarbeńku, a nie łatwiej ich przekonać, że go po prostu nie masz?

Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Im mniej osób wie o Sercu, tym lepiej.
- To może im jakiś kit wcisnąć? Przepraszam, jakie Serce? -
Dami przekrzywiła głowę.
Tavarti podeszła do głosicielki, złapała ją pod ramię i pociągnęła w stronę kuchni.
- No tak się nazywa ten klejnot. - wskazała palcem na woreczek. - A teraz ja coś zjem, bo jestem potwornie głodna, a ty mi powiesz co wiesz o Łowcach Sekty Dis i Promiennym Spojrzeniu... Jak wy coś wiecie, to mówcie - rzuciła do reszty towarzyszy siedzących w kuchni: Gromlaka, Acelona, Ghertona i Drussa. - Ja wiedzę chłonę jak gąbka, a żadną informacją nie pogardzę.

Uśmiechnęła się i zaklaskała siadając przy stole.
- Już czujesz się lepiej? - Druss pochylił się lekko nad młodą adeptką.
- Władza w kończynach jest, myślenie wróciło na odpowiednie tory, humor też dopisuje. Choć pewnie jeszcze przez trochę będę miała problem z odróżnieniem lewej strony od prawej. -zaśmiała się wesoło.
- A to nie myli ci się to normalnie? - Dami kroiła sprawnie chleb. - Ja to nigdy nie wiem, która to która.
- Kobiety. -
po tym westchnięciu Ace dostał szmatą w twarz od głosicielki, która jak gdyby nigdy nic posmarowała chleb i położyła na nim jakieś coś. Ponieważ było dobre, Tavi nie dopytywała co to. W końcu niewiedza też bywa błoga.
- A wracając do tematu...

Po dyskusji dziewczyna złapała za kostur i poszła chwilę poćwiczyć w ogrodzie, mimo licznych okrzyków sprzeciwu. Uparła się i już.
Kiedy na niebie królował księżyc i gwiazdy, spocona i zgrzana chyłkiem przekradła się do sypialni, aby się przebrać. Jakże się zdziwiła, kiedy w jej willi pojawił się Omasu. Krótka rozmowa i te bilety. Czemu oni wszyscy się tak o nią troszczą? To nie to, że jej to przeszkadza, tylko jakaś jej część nie chce wierzyć w ten świat. Westchnęła. Z drugiej strony wcale nie żyje w bajce. Najpierw śmierć jej pamięci, teraz ten kamień i jaszczurki.

"Zaintrygowałam się tym listem. Ciekawe, co było w środku?"

Teraz, kiedy już wiedziała więcej o przeszłości, ciekawiła ją bardziej. Nie żałowała ani nie czuła zawiści czy złości. Po prostu intrygowało ją kim była kiedyś. Bo przecież tamto już nie istnieje. Czas przeszłości już minął, nie ma się co jej kurczowo trzymać. Ale poznać ją to jak przeczytać ciekawą powieść.

W końcu dała się zaciągnąć Dami do łóżka, w końcu rano musiała wcześnie wstać, poza tym jej obiecała, tak? No tak. Ale ten liścik od T’salkina wybił ją z nastroju. Czy to miała być prezentacja umiejętności? Głupia jaszczurka płci męskiej.
- Czas, czas. - Tavarti pomachała orczycy rękami przed nosem.
- Co znowu? - tamta sapnęła niezadowolona.
Dziewczyna wręczyła partnerce liścik.
- I oczywiście musimy tam iść, tak? - Dami sarknęła niezadowolona po przeczytaniu.
- Coś w tym stylu. Masz pomysł, jak go odwieźć od tego głupiego planu kradzieży, o którym już zdążyłam zapomnieć?
Głosicielka jedynie westchnęła. Po czym uśmiechnęła się lubieżnie.
- Nie, ale najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy podczas przyjemności. Mamy jeszcze trochę czasu...

Prawie się spóźniły na spotkanie przez to "trochę czasu", ale na piękne kobiety zawsze warto czekać. Tavarti na spotkanie z T’salkinem zakryła się płaszczem zabranym Acelonowi, a przeszły przez dziurę w płocie wychodząc z willi. Należało uniknąć postronnych jaszczurzych oczu i uszu, które mogły zostać pozostawione na straży w okolicach drzwi jej nowego domku. W końcu miały do czynienia ze szpiegami tak?
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 04-10-2009 o 23:11. Powód: dwie literówki wytknięte przez mg ;p
Latilen jest offline